Trwający już siódmy dzień konflikt zbrojny Armenii i Azerbejdżanu w Górskim Karabachu nie traci na impecie. Ministerstwo obrony Armenii poinformowało, że siły zbrojne Azerbejdżanu w sobotę rano rozpoczęły ofensywę zarówno na północy, jak i na południu nieuznawanej republiki. Przeciwnik miał skoncentrować duże i świeże siły, a następnie ruszyć do ofensywy. W nocy również trwały zaciekłe walki.

– Armeńskie jednostki powstrzymują natarcie wroga – napisała na Twitterze sekretarz prasowa ministerstwa obrony Armenii Szuszan Stepanian.

Resort podał również, że zestrzelono trzy samoloty azerbejdżańskich wojsk lotniczych. Pierwszy strącono o godzinie 8:25 czasu lokalnego, dwa kolejne – o 8.46. Nie wskazano, jakiego typu były to maszyny.

Na front – razem z siłami specjalnymi – wyszedł prezydent Górskiego Karabachu Arajik Harutiunian. Ubrany w mundur wojskowy, zagrzewał do walki swoich pobratymców. Na razie nic nie wiadomo o jego dalszej roli w działaniach na polu bitwy.

– Wzywam wszystkich, aby natychmiast stanęli w obronie naszego niezbywalnego prawa do życia w naszej ojczyźnie. Nie możemy pozwolić wrogowi na ludobójstwo – przemówił do żołnierzy. – To nasza ostatnia bitwa, którą razem wygramy.

Azerbejdżańskie ministerstwo obrony podaje zdawkowo, że sytuacja na froncie pozostaje napięta. W nocy aktywność bojowa wroga w różnych kierunkach frontu została stłumiona. Zaciekłe walki toczą się na całym froncie. Opublikowano również kolejne nagrania z kamer bezzałogowych statków powietrznych niszczących siłę żywą przeciwnika i sprzęt wojskowy.

Armeńskie dane wywiadowcze mówią o liczbie ofiar wśród żołnierzy Azerbejdżanu przekraczającej 3 tysiące. Większość ciał ma znajdować się w strefie neutralnej i Baku – poza nielicznymi wyjątkami – nie podejmuje żadnych kroków w celu ich odzyskania. Do tych statystyk podawanych przez nieprzyjaciela należy podejść z rezerwą.

Trwa również liczenie strat po wczorajszym ostrzale Stepanakertu. Dziesiątki cywilnych domów i innych budynków, w tym miejski szpital, zostało trafionych przez pociski kalibru 280 milimetrów. Do rażenia celów cywilnych używana jest artyleria rakietowa, w tym systemy BM-30 Smiercz. Erywań wskazuje, że w ten sposób próbuje się zmusić obywateli Armenii do opuszczenia domów.

Prezydent Azerbejdżanu İlham Əliyev udzielił wywiadu stacji telewizyjnej Al-Dżazira, twierdząc, że Rosja ma obiektywnie większą rolę w procesie rozstrzygnięcia konfliktu karabaskiego niż inni mediatorzy. Podkreślił, że Rosja to kraj, który ma dobre relacje historyczne z Azerbejdżanem i Armenią, dlatego mediacja Kremla z przyczyn obiektywnych ma być sprawiedliwsza niż tych państw, które znajdują się daleko. Əliyev dodał, że państwa położonej dalej prawdopodobnie nie mają pełnego pojęcia o tym, co działo się tam przez ostatnią dekadę.

– Rosja wraz ze Stanami Zjednoczonymi i Francją jest jednym z krajów mediujących – powiedział Əliyev. – Oczywiście Rosja zajmuje szczególną pozycję, ponieważ jest krajem sąsiadującym z Azerbejdżanem w regionie i nie ma granicy państwowej z Armenia.

Niedawno w internecie pojawiły się zdjęcia pocisku kalibru 122 milimetry, który miał wylądować we wsi Kut, na wschód od Wardenisu (na terytorium Armenii). Pocisk nosi oznaczenia tureckich wojsk lądowych.

Aktualizacja (15.38): Stijn Mitzer prowadzący świetny blog Oryx (oryxspioenkop.com) sporządził podsumowanie strat obu stron na podstawie dostępnych materiałów filmowych i fotograficznych. Według tych wyliczeń Armenia i Górski Karabach straciły 35 czołgów (z czego cztery poważnie uszkodzone), 11 bojowych wozów piechoty, 5 transporterów opancerzonych, 8 sztuk artylerii, 13 wyrzutni BM-21 Grad, 12 samobieżnych zestawów przeciwlotniczych (plus dwie makiety), 34 samochody różnych typów, a także samolot uderzeniowy Su-25 i mobilny kompleks radioelektroniczny do zwalczania dronów Riepiełlent-1 (czwartego dnia wojny).

Straty Azerbejdżanu to obecnie 19 czołgów (w tym dwa T-90S zdobyte przez siły armeńskie), 14 bojowych wozów piechoty, 5 samolotów An-2 przebudowanych na bezzałogowce, dziesięć sztuk amunicji krążącej (w tym dwa Haropy), jeden samochód ciężarowy i jeden pojazd inżynieryjny IMR-2. Mitzer podkreśla, że wyliczone tu straty są z pewnością niższe od rzeczywistych (po obu stronach konfliktu), gdyż nie każdy zniszczony pojazd uwieczniono na zdjęciach czy filmie.

Aktualizacja (22.35): Armenia oskarżyła Azerbejdżan o stosowanie amunicji kasetowej, a ściślej – izraelskich pocisków rakietowych LAR-160 z głowicami kasetowymi. Armeńskie ministerstwo obrony opublikowało również listę 243 nazwisk. Mają to być nazwiska azerbejdżańskich żołnierzy poległych w trakcie tej wojny. Arcrun Owannisian, były rzecznik resortu i człowiek wciąż blisko z nim związany, podkreśla jednak, iż rzeczywista liczba ofiar śmiertelnych, wraz z najemnikami ściągniętymi z Syrii, przekracza już 2 tysiące.

Dwie godziny temu po raz kolejny ostrzelano Stepanakert. Azerbejdżańskie pociski poważnie uszkodziły infrastrukturę elektroenergetyczną. Obecnie w stolicy Górskiego Karabachu nie ma prądu. Linia frontu ma obecnie długość 180–200 kilometrów.

Aktualizacja (23.40): Prezydent Azerbejdżanu ogłosił zajęcie wsi Madagis (Suqovuşan) nad rzeką Tərtər, przy drodze wiodącej do Martakertu. Wokół tej wsi – w której znajdował się duży umocniony posterunek sił zbrojnych Górskiego Karabachu – toczono zacięte walki cztery lata temu. W internecie pojawiło się nagranie z wciągania na maszt w Madagisie flagi Azerbejdżanu.

Rorsah-photo, domena publiczna