Ukraińcy wyraźnie postanowili, że nie odpuszczą portowi wojennemu w Sewastopolu i całej Flocie Czarnomorskiej. I trudno się dziwić. Z jednej strony rosyjskie okręty regularnie uczestniczą w atakach na ukraińskie miasta za pomocą pocisków manewrujących, z drugiej – blokują eksport ukraińskiego zboża przez Morze Czarne, z trzeciej – każdy cios zadany rosyjskiej marynarce wojennej to ogromne zwycięstwo propagandowe.

Dzisiejsze uderzenie na Sewastopol znów przeprowadzono z użyciem pocisków manewrujących Storm Shadow / SCALP&nbs;EG, wymierzone było jednak nie w okręty, ale w dowództwo floty. Jako że pociski nadleciały w pełnym świetle dnia, niemal równo w południe czasu lokalnego, mamy do dyspozycji mnóstwo filmów i zdjęć pokazujących zarówno atak, jak i jego skutki. Zresztą na pewno właśnie pod tym kątem dobrano godzinę.



Rosjanie informują, że nad Sewastopol nadleciało sześć pocisków, z których zestrzelono pięć. Grają też na wzbudzenie niechęci do Ukraińców, podkreślając, że dowództwo floty mieści się w zabytkowym budynku, który został poważnie uszkodzony. W rzeczywistości w budynek uderzyły co najmniej dwa, a być może trzy pociski.

Wielką niewiadomą pozostają rosyjskie straty. Sami Moskale przyznają się do utraty jednego człowieka, który według najnowszego komunikatu uznawany jest za zaginionego gdzieś pod gruzami. Byłby to dla nich niewiarygodnie fartowny rezultat. Jeżeli budynek nie stał pusty, rozmiar eksplozji i skala uszkodzeń wskazują, że ofiar musi być więcej. Z kolei szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Kyryło Budanow twierdzi, że zginęło dziewięć osób, a szesnaście zostało rannych. Wśród tych ostatnich znaleźć się mieli generałowie Aleksandr Romanczuk i Oleg Cekow.

Jeśli Romanczuk naprawdę znajdował się w budynku, oznacza to, że Ukraińcom albo się poszczęściło, albo też mieli doskonałe informacje wywiadowcze i na ich podstawie zorganizowali atak. Romanczuk jest bowiem dowódcą sił na odcinku zaporoskim, gdzie Ukraińcy wciąż usiłują – za cenę ogromnej daniny krwi – przegryźć linie obronne sił okupacyjnych. Możliwe więc, że to on, a nie dowództwo Floty Czarnomorskiej, był rzeczywistym celem. Niemniej krążą też pogłoski o śmierci dowódcy floty, admirała Wiktora Sokołowa.



Przy okazji odnotujmy przyjemny fakt: okręt podwodny Rostow-na-Donu już nigdy nie odpali żadnych pocisków w kierunku ukraińskich (ani syryjskich) miast. Uszkodzenia, których doznał wskutek ubiegłotygodniowego ataku, przekreślają praktyczną możliwość „normalnego” remontu. Teoretycznie każde uszkodzenia da się naprawić, ale w tym wypadku byłoby to budowanie okrętu prawie od nowa. O tym, czy w budżecie znajdą się niezbędne środki finansowe na takie przedsięwzięcie, mogą ostatecznie zadecydować względy prestiżowe. A ile potem w okręcie pozostanie oryginalnego Rostowa – pewnie nigdy się nie dowiemy.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Ołeksij Daniłow zapowiedział, że jeśli Flota Czarnomorska nie opuści Sewastopola dobrowolnie poprzez samozatopienie, będzie systematycznie niszczona, krojona na plasterki jak salami. Niestety Francja nie przekaże już kolejnych SCALP-ów, gdyż pozostawiła sobie tylko nienaruszalną rezerwę wojenną. Nie wiadomo też, jak dużo Storm Shadowów mogą jeszcze dostarczyć Brytyjczycy. Bez tych pocisków kolejne ataki na Sewastopol (przynajmniej takie spektakularne) będą niemożliwe.

ATACMS

Po roku próśb, czy wręcz błagań, płynących z Kijowa administracja Bidena ustąpiła w sprawie pocisków balistycznych ATACMS. Już dwa tygodnie temu amerykańskie media informowały, że zapadła decyzja, ale dopiero teraz Biden zakomunikował ją prywatnie Zełenskiemu. Minie jeszcze kilka dni, zanim usłyszymy ją z ust urzędnika administracji, ale wszyscy dziennikarze mający kontakty w Białym Domu i Pentagonie są zgodni (inaczej niż przed dwoma tygodniami), że słowo stało się ciałem i Ukraina dostanie partię pocisków – na razie niewielką, ale ma to być tylko początek większych dostaw.

Odpalenie pocisku ATACMS z wyrzutni systemu MLRS.
(US Army)

Z perspektywy Kijowa ATACMS-u są cennym orężem, pozwalającym na atakowanie celów na głębokim zapleczu rosyjskiej strony frontu, dalej, niż mogą sięgnąć pociski M31 GMLRS (92 kilometry) czy nawet GLSDB (150 kilometrów). Amerykanie poczynili jednak interesujące zastrzeżenie: przekażą Ukrainie pociski jedynie z głowicą kasetową, a nie burzącą.



Czyżby obawiali się, że w przeciwnym razie zostałyby użyte do ataków na budynki władz regionalnych lub siedziby jednostek wojskowych w rosyjskich miastach? ATACMS-y odpalane z terytorium kontrolowanego doleciałyby do Woroneża czy Rostowa nad Donem. Natomiast pociski z głowicami kasetowymi będą się nadawały jedynie do niszczenia ugrupowań przeciwnika, polowych stanowisk dowodzenia i innych lżejszych celów. Strzelanie nimi w budynki choćby takie jak siedziba dowództwa Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu (czy w Most Krymski) byłoby pozbawione sensu.

Kyryło Budanow w rozmowie z The War Zone podkreślił, że „jeśli to będzie sto pocisków, nie zmieni to sytuacji”. Według niego Ukraina potrzebuje tysięcy albo przynajmniej setek pocisków. Jak informuje, że z dokumentów przedstawiony Kongresowi wynika, iż US Army ma w magazynach 1486 pocisków MGM-140 ATACMS – 1122 z głowicą burzącą i 364 z kasetową.

Aktualizacja (23 września): Rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre oświadczyła, że dostawy ATACMS-ów wciąż wchodzą w grę, ale nie potwierdziła doniesień mediów w tej sprawie. Stanowisko Waszyngtonu pozostaje niezmienne: „nie mamy niczego nowego do zakomunikowania”.

Aktualizacja (23 września, 17.00): Analityk Oliver Alexander przedstawia ciekawą hipotezę. Jego zdaniem dostawa ATACMS-ów była już przesądzona, ale Waszyngtonowi zależało na utrzymaniu jej w tajemnicy. Dzięki temu Rosjanie po pierwsze nie mieliby czasu przygotować się na uderzenia (na przykład przesuwając dalej na wschód ośrodki logistyczne), a po drugie – ich groźby straciłyby rację bytu. Kiedy pierwsze pociski w końcu spadłyby na rosyjskie cele, Kreml mógłby tylko zgrzytać zębami, podobnie jak po przekroczeniu przez Zachód wcześniejszych „czerwonych linii”. A skoro informatorzy w Departamencie Obrony albo Departamencie Stanu ujawnili sprawę dziennikarzom, nie ma już mowy o żadnej tajemnicy, co z kolei może się przełożyć na opóźnienie dostaw.

Służba zwjazkiw z hromadśkistiu 28 OMBR im. Łycariw Zymowoho Pochodu