Wieczorem 28 kwietnia w Afrinie, syryjskim mieście położonym na północ od Aleppo, doszło do zamachu bombowego. W wyniku ataku zginęło czterdzieści sześć osób, a pięćdziesiąt zostało rannych. Do ataku doszło w pobliżu targu, na skutek czego pośród ofiar jest wiele kobiet i dzieci.

Bomba skonstruowana była z granatu ręcznego umieszczonego w cysternie wypełnionej paliwem. Wybuchający ładunek doprowadził do znacznych zniszczeń. Płonące paliwo dodatkowo spotęgowało skalę wybuchu, wywołując wiele pożarów. Ze względu na trwający ramadan muzułmanie mogą spożywać posiłki od zmierzchu do świtu, więc w miejscu ataku panował zwiększony ruch.

W reakcji na zamach tureckie ministerstwo obrony oskarżyło kurdyjskie organizacje Powszechne Jednostki Ochrony (YPG) i Partię Pracujących Kurdystanu (PKK). Kurdowie zaprzeczyli oskarżeniom, a odpowiedzialnością za atak obarczyli organizacje powiązane z samozwańczym Państwem Islamskim. Do tej pory jednak żadna grupa nie przyznała się do zamachu.

Afrin od marca 2018 roku znajduje się pod wpływami wspieranych przez Turcję bojówek opozycyjnych. Od 2014 roku, kiedy z miasta wycofały się syryjskie władze, stanowiło ono centrum administracyjne kurdyjskiego kantonu Afrin.

Zobacz też: Kenia: Coraz więcej ofiar zamachów terrorystycznych

(bbc.com, aljazeera.com, kurdistan24.net)

Bertramz, CC BY-3.0