Prace nad nowym norweskim pociskiem przeciwokrętowym 3SM Tyrfing, następcą NSM, nabierają rozpędu. Głównym partnerem projektu będą Niemcy. Tuż przed przerwą wakacyjną komisji finansów Bundestagu udało się zatwierdzić nie tylko finansowanie tego projektu, ale też kilku innych istotnych dla zdolności bojowych Bundeswehry.

W latach 2024-2033 Niemcy mają zainwestować w prace nad nowym pociskiem 650 milionów euro. Po uwolnieniu potrzebnych środków będzie można podpisać stosowny kontrakt, czego należy spodziewać się w najbliższych tygodniach albo nawet dniach. Przemysł podjął już odpowiednie kroki. 13 maja umowę o współpracy podpisały Kongsberg, Diehl Defence i MBDA Deutschland, ale w projekt jest zaangażowane także Nammo. Nie ma jednak mowy o równym podziale prac, jak w przypadku FCAS czy MGCS.

Państwem wiodącym jest Norwegia, a liderem projektu – Kongsberg. Niemcy zostali postawieni w roli młodszego partnera, ale jak zwraca uwagę Lars Hoffmann z portalu hartpunkt.de, niemieckie firmy po raz pierwszy otrzymają dostęp do technologii związanych z pociskami przeciwokrętowymi. Do tej Marine korzystała wyłącznie z importowanego uzbrojenia tej klasy, głównie francuskich Exocetów i amerykańskich Harpoonów.

Wstępna wizualizacja pocisku 3SM Tyrfing.
(Kongsberg)

Norwegowie, a właściwie Kongsberg, wyrobili sobie przez dekady markę producentów skutecznych pocisków przeciwokrętowych. Historia sukcesu zaczęła na początku lat 70. się wraz z Penguinem. Głównym założeniem przyświecającym konstruktorom było opracowanie względnie odpornej na zakłócenia samonaprowadzającej się broni zdolnej do skutecznego rażenia radzieckiej floty inwazyjnej wśród fiordów i rozsianych wzdłuż wybrzeży wysp. Stąd niewielki zasięg, w pierwszych wersjach wynoszący niewiele ponad 30 kilometrów, poddźwiękowa prędkość, nieduża głowica, równoważone przez układ naprowadzania na podczerwień, pozwalający razić kluczowe miejsca okrętów, jak maszynownia i stanowisko dowodzenia.

Tradycje te kontynuował NSM, który zdobył dużą popularność na rynku i zachwiał dotychczasowym duopolem, wśród zachodnich pocisków oczywiście, Exoceta i Harpoona.

Już w roku 2017 zaczęto myśleć o następcy NSM. Trwały wówczas rozmowy z Niemcami w sprawie wspólnej budowy okrętów podwodnych typu 212CD i zacieśnienia współpracy przemysłowej. W ramach umów towarzyszących zawartemu w marcu 2021 roku kontraktowi na okręty podwodne Niemcy zobowiązały się do kupna NSM i uzyskały możliwość dołączenia do prac nad jego następcą. Norwegowie już wówczas myśleli o odejściu od dotychczasowych założeń, a doświadczenia wojny rosyjsko-ukraińskiej miały utwierdzić przekonanie o konieczności postawienia na nowe rozwiązania.

Z dziedzictwa Penguina i NSM pozostał jedynie układ naprowadzania na podczerwień, który ma być uzupełniony przez radar. Na temat głowicy niewiele jeszcze wiadomo, poza tym, że ma być „skalowalna”. Zasięg pocisku ma znajdować się w przedziale 800–1000 kilometrów. Najważniejsza zmiana dotyczy jednak prędkości, zdecydowano się na prędkość marszową rzędu Mach 2–3. Stąd też nazwa przyszłego pocisku: Supersonic Strike Missile (naddźwiękowy pocisk uderzeniowy), w skrócie 3SM.

Wymóg wysokich prędkości wysunął na pierwszy plan kwestię napędu. W Niemczech spekulowano nad ewentualnością wykorzystania silników strumieniowych, będących w ofercie MBDA. Wraz z umacnianiem norweskiej dominacji w projekcie zaczęto jednak wskazywać na Nammo, które również pracuje nad takim napędem. Niezależnie od tego, jaki napęd zostanie ostatecznie wybrany, 3SM ma wejść do służby około roku 2035.

Nazwa własna Tyrfing pochodzi od znanego z Eddy Starszej magicznego miecza niemijającego celu, zdolnego przeciąć kamień, ale też muszącego kogoś zabić, gdy został dobyty.

W Niemczech Tyrfingi mają trafić na uzbrojenie okrętów nowej generacji, fregat typów 126 i 127. Berlin chciałby także opracowania wersji lądowej pocisku. Pasuje to do projektów modernizacji artylerii, w których była już mowa o pociskach manewrujących, aczkolwiek w myśl ostatnich ujawnionych koncepcji Bundeswehra jest zainteresowana rażeniem celów na dystansie do 300 kilometrów. Tym sposobem Tyrfing wyrósł jednak na konkurenta Joint Fire Support-Missile (JFS-M), rozwijanego przez MBDA.

Kolejną kwestią pozostaje sposób odpalania morskiej wersji pocisku. W grę wchodzą dwa rozwiązania. Najprostszym są tradycyjne pojemniki transportowo-startowe ustawiane na stelażach, zazwyczaj na śródokręciu. Pojawiają się jednak pogłoski pionowych wyrzutniach. Brak jednak informacji, czy chodzi o standardowe w NATO wyrzutnie Mk 41, czy osobne rozwiązanie.

Więcej amunicji

Przed wakacyjną przerwą komisja finansów Bundestagu nie zdążyła zatwierdzić finansowania kupna dodatkowych Leopar­dów 2 ani transporterów opancerzonych Patria CAVS. Zrobiła jednak coś nawet bardziej istotnego: przyznała środki na zakup amunicji. Najważniejsze jest zielone światło dla kupna łącznie 3266 kierowanych pocisków Brim­stone 3, z dostawami do roku 2033. Pierwsza transza ma kosztować 376 milionów euro i objąć 274 pociski bojowe, 29 do testów i 75 szkoleniowych.

Brimstone’y trafią nie do wojsk lądowych, lecz do sił powietrznych, jako uzbrojenie Eurofighterów Typhoonów. Luftwaffe idzie więc śladem RAF-u, który zintegrował swoje Typhoony z Brimstone’ami już w poprzedniej dekadzie. Brytyjskie myśliwce mają na koncie operacje bojowe z pociskami tego typu w trakcie konfliktów na Bliskim Wschodzie.

Drugi zatwierdzony projekt to kupno 500 przenośnych zestawów przeciwlotniczych Stinger za kwotę około 395 milionów euro. Nowe systemy maja zastąpić FIM-92 przekazane Ukrainie.

Na widnokręgu majaczy jednak prawdziwy amunicyjny kontrakt stulecia. Jak dowiedział się Spiegel, niemieckie ministerstwo obrony pracuje nad ramowym kontraktem na dostawy amunicji artyleryjskiej kalibru 155 milimetrów. Łączna wartość umowy ma wynosić 15 miliardów euro i obejmować 2,35 miliona pocisków. Pierwsza transza ma liczyć 200 tysięcy sztuk. Głównym wykonawcą zostanie konsorcjum Diehl i Nammo. Pociski mają trafić nie tylko do Bundeswehry, ale także do innych sojuszników z NATO i przede wszystkim Ukrainy.

Działania ministra Pistoriusa zaczynają przynosić efekty. W ubiegłym roku niemieckie ministerstwo obrony zamówiło jedynie 5 tysięcy pocisków kalibru 155 milimetrów, również u Diehla i Nammo. Przełom nastąpił 20 czerwca tego roku, gdy Rheinmetall poinformował o zawarciu z Berlinem ramowego kontraktu na dostawę amunicji artyleryjskiej wartej 8,5 miliarda euro. Spiegel twierdzi, że również tutaj chodzi o 2,35 miliona pocisków. Budzi to jednak wątpliwości. Dlaczego Diehl i Nammo za taką samą ilość miałyby dostać prawie dwa razy więcej pieniędzy? Do tego oficjalny komunikat Rheinmetalla nie wspomina o ilości zakontraktowanej amunicji.

Raytheon