Amerykańskie siły powietrzne przyznały, że ciągłe kupowanie kubków wartych 1280 dolarów za sztukę dla załóg latających cystern jest nieodpowiedzialne. Planowane jest pozyskiwanie kubków w inny sposób.
Wszystko zaczęło się od podanej przez Fox News informacji, że jedna z eskadr stacjonujących w bazie Travis w Kalifornii zamówiła metalowe kubki za 56 tysięcy dolarów. Sprawą zainteresował się republikański senator Chuck Grassley, który skierował w tej sprawie zapytanie do sekretarz sił powietrznych Heather Wilson, oskarżając USAF o marnotrawstwo publicznych pieniędzy.
Jak się okazało, specjalne metalowe kubki służą załogom latających cystern do podgrzewania napojów. Zostały zaprojektowane specjalnie do stosowania w starych KC-10. Niestety mają tą niefortunną właściwość, że przy upadku bardzo łatwo odpada od nich ucho. A że w czasie latania okazji do upadku kubków nie brakuje, trzeba ciągle kupować nowe. W ten sposób od 2016 roku siły powietrzne wydały na kubki 326 785 dolarów.
Dwa lata temu za jeden kubek płacono 693 dolary, ale z powodu zmniejszenia produkcji i wzrostu cen surowców w 2018 roku cena kubka wzrosła do 1280 dolarów. W ciągu ostatnich dwóch lat całe siły powietrzne kupiły 391 kubków, które średnio kosztowały 835 dolarów za sztukę.
Rozwiązaniem zaproponowanym przez siły powietrzne ma być trójwymiarowe drukowanie nowych kubków. Powołane w lipcu Air Force Rapid Sustainment Office może wydrukować taki kubek za około 50 centów za sztukę. Senator Grassley powiedział, że docenia taką innowacyjność, ale będzie jeszcze badał kwestię, dlaczego przez tyle lat siły powietrzne same nie szukały oszczędności w tej materii. Wcześniej w tym roku senator Grassley badał również kwestę zamawiania do samolotów transportowych klap do sedesów, za które zapłacono łącznie 10 tysięcy dolarów. Od pewnego czasu klapy są już także drukowane trójwymiarowo.
Zobacz też: No one kicks ass without gas
(usatoday.com)