Jak podaje kronikarz Jan Długosz, w 1414 roku w Bursie – ówczesnej stolicy państwa ottomańskiego – Mehmed I Çelebi przyjął delegację polskich posłów, co uznaje się za początek stosunków dyplomatycznych pomiędzy oboma państwami. W tym roku obchodzimy sześćsetną rocznicę tego wydarzenia, co jest przyczynkiem do przypomnienia wspólnej historii i wzajemnej promocji kulturalnej, biznesowej i politycznej. Jednym z wydarzeń uświetniających tę rocznicę była wizyta w gdyńskim porcie tureckiej fregaty TCG Gaziantep.
Okręt należy – podobnie jak polskie fregaty OORP Kościuszko i Pułaski – do amerykańskiego typu Olivier Hazard Perry. Zanim trafił do marynarki tureckiej, od 1981 roku służył w US Navy jako USS Clifton Sprague. Jest to okręt młodszy od polskich jednostek o odpowiednio trzy lata i jeden rok. Ze służby w marynarce amerykańskiej został wycofany w 1995 roku, a dwa lata później przejęli go Turcy i przemianowali na Gaziantep (F-490) – nazwa pochodzi od miasta położonego na południu Turcji, niedaleko granicy z Syrią.
Od razu po wejściu do służby pod nową banderą okręt skierowano do stoczni w celu wykonania modernizacji polegającej głównie na zainstalowaniu tureckiego cyfrowego systemu zarządzania walką GENESIS, a wszystkie zmodernizowane w ten sposób jednostki określa się jako fregaty typu G. System GENESIS ma otwartą architekturę i oparty jest na szynie transferu danych Link 16/22. Dzięki nowym radarom i oprogramowaniu załoga może śledzić do tysiąca celów nawodnych i powietrznych, a komputery automatycznie wybiorą najgroźniejsze i dobiorą najlepsze uzbrojenie do wykorzystania w danej sytuacji taktycznej.
Poza systemem kierowania walką modernizacja objęła także montaż pionowej wyrzutni rakiet Mk 41 dla ośmiu pocisków Sea Sparrow oraz radaru dozoru powietrznego SMART-S Mk 2 i nowego sonaru (okręt wizytujący Gdynię nie posiada jeszcze wyrzutni Mk 41, bo te instalowano dopiero na trzech najnowszych okrętach). Modernizacji dopełnia kanadyjski system wspomagania lądowania śmigłowca ASIST, który w czasie rzeczywistym przekazuje pilotowi wskazówki wizualne odnośnie do sterowania wiropłatem. Dzięki temu z pokładu fregat mogą operować śmigłowce SH-60B Seahawk.
Okręt cumował przy Nabrzeżu Francuskim, naprzeciw portu wojennego na Oksywiu. Zwiedzanie odbywało się w małych grupach oprowadzanych przez tureckich marynarzy, którzy jednak bardziej niż opowiadaniem o okręcie zajmowali się pilnowaniem, by nikt nie zboczył z trasy i się nie zgubił. Zapytani, chętnie jednak odpowiadali na pytania czy pozowali do zdjęć z dziećmi. Być może niektórzy Czytelnicy przy jakiejś okazji mieli możliwość zwiedzać polskie fregaty, co ograniczało się jedynie do przejścia z pokładu dziobowego na lotniczy i to było w zasadzie wszystko. Turcy pokazali znacznie więcej. Wycieczka zaczynała się na lądowisku śmigłowca, skąd szło się na pokład dziobowy do wyrzutni pocisków SM-2, dalej zmierzaliśmy na mostek, gdzie można było zasiąść na fotelu dowódcy czy ocenić widok z pomostu nawigacyjnego.
Stamtąd trasa wiodła na dach nadbudówki na śródokręciu, gdzie umieszczone są między innymi wyrzutnie celów pozorowanych, armata czy zestaw obrony bezpośredniej Phalanx. Powrót odbywał się tą samą trasą i na końcu znów znajdowaliśmy się na pokładzie lotniczym, gdzie czekał SH-60B. Okręt stał w porcie przez trzy dni i w zależności od tego, kiedy się przyszło, jednostka prezentowała się nieco inaczej. W czasie naszej wizyty śmigłowiec był zamknięty i miał złożony wirnik, ale kiedy indziej można było do niego wsiąść, a łopaty były rozłożone. Także pocisk SM-2 na dziobowej wyrzutni raz się pojawiał, a raz nie.
Wizyta Gaziantepa była drugim w krótkim czasie pobytem w Polsce okrętów egzotycznych bander. Nie tak dawno zawinęła do nas japońska eskadra szkolna. Taki stan rzeczy musi cieszyć krajowych shiploverów, a napięta sytuacja w związku z Ukrainą i zapowiedzi skierowania na Bałtyk kolejnych okrętów NATO mogą podtrzymać ten trend. Szkoda jedynie, że następuje to w takich okolicznościach. Mam nadzieję, że szybciej niż później będziemy mieli okazję zwiedzać także nowe polskie okręty, których nie będziemy musieli się wstydzić przed sojusznikami.