W dniach od 3 do 6 września na terenie Targów Kieleckich, jak co roku już od piętnastu lat, odbył się Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego. Tegoroczna edycja była jednak szczególna nie tylko dlatego, że zamknęła już trzecią pięciolatkę, w trakcie której targi te stały się największą tego typu imprezą w naszej części Europy, ale przede wszystkim dlatego, że po raz pierwszy na targach pojawili się wysłannicy Konfliktów Zbrojnych. Nie wzbudzili oni wprawdzie większej – ani nawet malutkiej – sensacji, ale to dzięki nim powstała ta relacja.
Organizacja targów była o tyle niepodobna do innych tego typu imprez handlowych, że tutaj oprócz kupna nietaniego wcale biletu należało się zarejestrować, poprzez wypełnienie na miejscu miniformularza z danymi osobowymi, w zamian za co otrzymywało się identyfikator, który należało mieć przypięty w widocznym miejscu przez cały czas przebywania na terenie Targów. Ot, taka ciekawostka, spowodowana zapewne takim, a nie innym charakterem MSPO i szczególnymi względami bezpieczeństwa. Potem należało już tylko pokonać bramkę służącą zapewne do wykrywania materiałów wybuchowych. Pewności tutaj nie mam, ale na pewno była ona nieczuła na metal, więc to pozostaje jedynym sensownym wytłumaczeniem.
Po takich wstępnych zabiegach cztery wielkie hale wystawiennicze oraz otaczająca je ekspozycja na świeżym powietrzu stały przed nami otworem. Na tym całym terenie stoiska rozłożyły 364 firmy z kilkunastu krajów. Oferowały one praktycznie wszystko, co jest potrzebne współczesnej armii czy innym służbom mundurowym do sprawnego funkcjonowania. Można było tam znaleźć wszystko, od malutkich spłonek i zapalników o wielkości porównywalnej do jednogroszowej monety, poprzez uzbrojenie strzeleckie, wyposażenie osobiste żołnierza, lekkie uzbrojenie po pojazdy, wśród których były zarówno proste łaziki terenowe, ale także i samochody pancerne, ciężarówki, transportery opancerzone, BWP-y oraz czołgi. Z oczywistych względów samoloty i okręty reprezentowane były jedynie w formie modeli; wyjątkiem były śmigłowce NH-90, który znajdował się na stanowisku Eurocoptera, Black Hawk u Sikorsky’ego oraz polski Sokół na wystawie sprzętu użytkowanego przez polskie wojsko.
Oprócz tych typowych dla targów wszystkich dziedzin rzeczy, odwiedzający tegoroczny salon mogli wysłuchać kilkunastu referatów wygłaszanych przez całe spektrum znakomitych osób, w tym generałów US Army, a także wziąć udział w licznych seminariach odbywających się w kilku przeznaczonych do tego salach. Inna ciekawostką może być fakt, że to właśnie te wojskowe targi wybrał Opel na oficjalną premierę swojego nowego modelu popularnej Astry III w wersji sedan.
Przejdźmy jednak do najważniejszej części, czyli tego, co konkretnie można było na targach zobaczyć.
Warto zacząć od naszego rdzennego wyrobu – opancerzonego samochodu patrolowego Tur, którego producentem jest AMZ-Kutno. Kieleckie targi to pierwsza okazja do zaprezentowania szerokiej publiczności tego całkiem nowego wyrobu. Wystawiono trzy pojazdy: dwa „gołe” z pustymi wieżyczkami, na których mogą być zamontowane karabiny maszynowe oraz jeden ze stanowiskiem strzeleckim Kobuz. Jest ono obsługiwane całkowicie automatycznie z wnętrza pojazdu przez co żołnierze ani na moment nie są narażeni na bezpośredni ogień – choćby snajpera. Co ważne, nawet wymiana amunicji w działku odbywa się wewnątrz pojazdu. Steruje się nim za pomocą dżojstiku oraz konsoli operatorskiej wyposażonej między innymi w monitor, na którym wyświetlany jest obraz i celownik z kamery umieszczonej na wieży. Samochód jest przystosowany do przewozu pięciu żołnierzy z pełnym ekwipunkiem w komfortowych jak na pojazd wojskowy warunkach. Opancerzenie chroni znajdujących się w środku przed pociskami kalibru 7,62 mm oraz przed skutkami wybuchu miny lub IED do 6 kg TNT. Pojazdy tej klasy są wykorzystywane przez armie całego świata głównie do zadań patrolowych w czasie pełnienia misji zagranicznych, w rejonach, gdzie istnieje duże zagrożenie ze strony terrorystów lub – jak wolą tych ludzi określać inni – partyzantów. Zapewniają one znacznie lepszą ochronę żołnierzy niż standardowe pojazdy terenowe jak Honker czy HMMWV, choć ten ostatni niedawno został znacznie zmodernizowany, ale i tak nigdy nie będzie to konstrukcja tak odporna na ataki wroga, jak pojazd specjalnie do tego przygotowany już w fazie projektowania. Pozostaje więc mieć nadzieję, że Tur sprawnie przejdzie wszystkie testy, jakie go jeszcze czekają, a następnie zostanie zamówiony przez MON i wysłany do czekających na pojazd tego typu naszych żołnierzy w Iraku, Afganistanie, a kto wie, może w niedalekiej przyszłości także w Darfurze.
Oprócz Tura AMZ-Kutno przedstawiło także swój najbardziej znany produkt – samochód opancerzony Dzik. Kilkaset sztuk tego pojazdu zakupiła armia iracka, ale jako że pojazd ten jest już bardzo dobrze znany, nie wzbudzał większego zainteresowania wśród zwiedzających.
Inną premierą był Rosomak z zainstalowanym nowym, dodatkowym pancerzem, który został niedawno zakupiony w Izraelu. Po serii pomyślnie zdanych testów na polskich poligonach kilkanaście takich dodatkowych zestawów opancerzenia, dostosowanych do montażu nawet w warunkach polowych, zostało pod koniec czerwca wysłanych do Afganistanu, gdzie zostały zainstalowane na transporterach i już w tej chwili dobrze służą tam naszym żołnierzom. Właśnie ze względu na ten pancerz, a także większą siłę ognia, w Afganistanie Rosomaki są częściej wykorzystywane w różnego rodzaju operacjach niż otrzymane od Amerykanów Hummery, które jak już wspomniano przy okazji Tura nie spełniają wszystkich wymogów bezpieczeństwa.
Wojskowe Zakłady Uzbrojenia nr 2 na swoim stanowisku zaprezentowały dwie modernizacje zestawów przeciwlotniczych. Pierwszą była wyrzutnia zestawu Kub zintegrowana z amerykańskimi pociskami Sea Sparrow. Może to być ciekawe rozwiązanie zważywszy na to, że właśnie rakiety są najważniejszą częścią systemu przeciwlotniczego, a Sea Sparrowy ciągle uznawane są za uzbrojenie nowoczesne, czego nie można powiedzieć o Kubach. Dodatkowo jest to rozwiązanie na pewno tańsze, niż kupno całego zestawu wraz z wyrzutnią i może stanowić konkurencję dla norweskiego NASAMS, którego kupno jest rozważane przez nasz kraj. Drugą propozycja była modernizacja zestawu Osa, polegająca głównie na wymianie wyposażenie elektronicznego pojazdu. I tak na zmodernizowanych Osach znajdzie się nowy system identyfikacji swój-obcy, system GPS, cyfrowe konsole operatorów, kamera dalekiego zasięgu, a także dalmierz laserowy. Ponadto Osy dostosowano do odpalania pocisków typu „odpal i zapomnij”, a także poprzez zastosowanie technologii cyfrowych wyeliminowano konieczność strojenia i regulacji za każdym razem od nowa. WZU przedstawiły także mobilny zintegrowany system rozpoznania pola walki SRPW-12 na podwoziu HMMWV. Pozwala on na detekcję oraz identyfikację wroga za pomocą kamer zwykłych oraz pracujących w podczerwieni, laserowy pomiar odległości, pomiar i ustalanie współrzędnych, a także wizualizację sytuacji taktycznej na polu walki oraz transmisję danych oraz obrazu do innych odbiorców. WZU posiadają w swojej ofercie także uzbrojonego HMMWV o nazwie Trynka, ale nie został on zaprezentowany on na targach.
Szeroki wachlarz produktów zaprezentowała Huta Stalowa Wola. Obecna była przeżywająca ciągle, od momentu powstania haubica Krab. Używane obecnie przez wojsko Goździki i Dany starzeją się coraz bardziej, a planów zakupu ich następców nie widać. A szkoda, bo Krab to maszyna co najmniej przyzwoita, do tego produkowana w Polsce, co nie jest bez znaczenia przy obecnej kondycji finansowej polskiego przemysłu zbrojeniowego. Zakup ich przez wojska lądowe otworzyłby także HSW drogę do ewentualnego eksportu Kraba. Na pewno znalazłoby się kilkunastu potencjalnych nabywców, którzy potrzebują dobrego działa 155 mm, ale nie stać ich na bardzo drogi sprzęt zachodni. Krab bez wątpienia byłby odeń tańszy. Szczególnie, że konkurencja na tym polu nie jest nazbyt mocna w porównaniu do innych systemów uzbrojenia. Konstrukcją, która miała więcej szczęścia, jest wyrzutnia rakietowa WR-40 Langusta – bardzo głęboka modernizacja wyrzutni BM-21 Grad, tak głęboka, że trudno to nawet nazwać modernizacją; jest to raczej stworzenie nowego systemu z zachowanymi pewnymi elementami Grada. Zamontowana na podwoziu Jelcza służy do niszczenia siły żywej przeciwnika, jego środków ogniowych oraz umocnionych stanowisk obronnych oraz szeroko pojętego zakłócania i dezintegracji działań przeciwnika. Salwa czterdziestu pocisków wystrzeliwana jest w ciągu dwudziestu sekund, po czym pojazd może zmienić położenie, unikając w ten sposób ataku odwetowego. Maksymalny zasięg pocisków wynosi 32 km dla rakiet z głowicą kasetową oraz 42 km dla rakiet wyposażonych w głowicę odłamkowo-burzącą. Langusta jest kolejnym dowodem na to, że polski przemysł jest w stanie wyprodukować nowoczesny system uzbrojenia jeśli tylko otrzyma odpowiednie wsparcie od wojska. HSW wystawiła swoje także dobrze już znane produkty czyli systemy minowania narzutowego na gąsienicowym podwozu MTLB oraz na Jelczu. Poza nośnikiem obie wersje niczym sie nie różnią, poza tym, że na Jelczu opcjonalnie może być zainstalowanych sześć zamiast czterech miotaczy min, z których każdy zawiera dwadzieścia min. Systemy te służą do układania zapór minowych o różnym kształcie i gęstości, a także z możliwością ustawienia autodestrukcji po określonym czasie. A wszystko to nadzoruje komputer pokładowy, do którego wystarczy tylko wprowadzić odpowiednie dane. Systemy Kroton na MTLB są już użytkowane przez Wojsko Polskie, więc istnieje spora szansa i na to, żeby w służbie zalazły się także i te na Jelczach. Uzupełnieniem oferty producenta ze Stalowej Woli był sprzęt inżynieryjny pod postacią koparko-ładowarki. Można do niej zainstalować kilkanaście różnego rodzaju lemieszy i łyżek – praktycznie do wykonania każdej roboty ziemnej.
Bumar zaprezentował nową odmianę swojego flagowego produktu – czołgu PT-91 Twardy w wersji eksportowej oznaczonej PT-91 Ex. Niestety, producent ograniczył sie do podania do publicznej wiadomości tylko pewnych ogólników, jeśli chodzi o jego wyposażenie. I tak czołg posiada nowy tysiąckonny silnik, zmodernizowaną lufę kalibru 125 mm, system kierowania ogniem w systemie „hunter-killer”, podwójną stabilizację armaty, oraz znaną dotąd głównie z lotnictwa tzw. czarną skrzynkę. Oprócz tego pojazd posiada system ochrony wzroku Pandora, pancerz reaktywny Erawa, klimatyzowane wnętrze, system samoosłony Obra-3 oraz system automatycznego wykrywania i sygnalizacji skażeń chemicznych i radioaktywnych. Pozostaje mieć nadzieję, że znajdzie on choć jednego zagranicznego nabywcę, choćby takiego jak Malezja, ponieważ jest to naprawdę solidny czołg za rozsądną cenę.
Z Radwaru – firmy należącej do grupy Bumar – pochodzi Kontenerowa Kancelaria Kryptograficzna i Kancelaria Tajna KKT-15. Przeznaczona jest do kompleksowej ochrony informacji niejawnej w warunkach polowych. Może ona być wykorzystywana przez polowe stanowiska dowodzenia, jednostki będące na misjach zagranicznych, siły szybkiego reagowania oraz poligony. Konstrukcja kontenera zapewnia szczelność elektromagnetyczną, posiada on dwa poszycia, pomiędzy którymi znajduje się niepalny materiał izolujący termicznie jak i akustycznie. Kontener podzielony jest na trzy części, z których jedna zabudowana jest urządzeniami niezbędnymi do funkcjonowania kancelarii, a dwie pozostałe wypełniono podstawowym wyposażeniem kancelarii kryptograficznej i tajnej.
Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne nr 5 z Poznania wystawiły trzy ciekawe propozycje. Pierwsza to zmodernizowany BWP-1 – Puma. Główna zmiana ma polegać na wymianie przestarzałej wieży z armatą 76 mm, na nowoczesną, bezzałogową wieżę RCWS-30, z działkiem 30 mm. Niestety prezentowany egzemplarz posiadał inne unowocześnienia, ale wieża pozostała stara. Oprócz tego systemu uzbrojenia, modernizacja polega na zamontowaniu systemu ochrony przed opromieniowaniem laserowym, zainstalowaniu nowoczesnego systemu napędowego, którego wymiana trwa krócej niż 60 minut, dołożeniu do gąsienic gumowych nakładek umożliwiających jazdę po drogach publicznych, wymianie amortyzatorów pozwalających na zwiększenie resursu międzyprzeglądowego oraz gniazda diagnostycznego umożliwiającego szybką diagnostykę jednostki napędowej oraz akumulatorów. Drugą propozycją był KTO Irbis, oparty na skróconej wersji KTO Ryś. Ten sześciokołowy pojazd zaprezentowany był w konfiguracji gładkiej – bez żadnego uzbrojenia, aczkolwiek takie może być zainstalowane. Jego załoga składa się z ośmiu osób. Irbis przystosowany jest do transportu lotniczego samolotami klasy C-130 Hercules lub większymi. Wnętrze pojazdu jest klimatyzowane oraz zabezpieczone przed wpływem skażeń zewnętrznych. Transporter napędzany jest szybkowymiennym silnikiem o mocy 350 KM. Jak zapewnia producent, pojazd bazowy może być dowolnie skonfigurowany w zależności od życzenia zamawiającego. Wobec zakupu Rosomaków, nie wróżę mu jednak wielkiej przyszłości w naszym wojsku, które zapewne nie będzie chętne do wprowadzania kolejnego typu pojazdu, co spowodowałoby ileś nowych problemów logistycznych. I wreszcie jako trzeci na stoisku WZM stał dobrze wszystkim juz znany Wóz Ewakuacji Medycznej Ryś MED. Wozy tego typu są juz użytkowane przez naszych żołnierzy na misjach zagranicznych i zbierają bardzo pozytywne opinie. Ryś MED jest przeznaczony do ewakuacji rannych z pola walki w bezpośredniej styczności z nieprzyjacielem oraz udzielenia rannym pierwszej pomocy oraz podtrzymanie czynności życiowych. Załoga składa się z czterech osób: dowódcy, kierowcy i dwóch sanitariuszy. Całość chroniona jest pancerzem stalowym z elementami kompozytowymi. Pojazd jest przystosowany do transportu czterech rannych na noszach lub ośmiu w pozycji siedzącej. Aby ułatwić udzielanie pomocy, przy tylnej klapie został zainstalowany trap załadunkowy dla noszy. Wyposażenie medyczne obejmuje instalacje tlenowe, uchwytu do kroplówek, 4 pary noszy, nosze z deską ortopedyczną, szyny unieruchamiające oraz szyny do zainstalowania defibrylatora. na pozostałe wyposażenie składa się odbiornik GPS, układy klimatyzacji i filtrowentylacji, systemy przeciwpożarowe i przeciwwybuchowe oraz układ samoosłony przed opromieniowaniem laserowym. W przypadku Ryś MED-a istnieją podobne wątpliwości, jak w przypadku transportera Irbis, ale ponieważ jest on juz użytkowany w kilku egzemplarzach i jego rezultaty są co najmniej dobre to w tym wypadku być może wojsko zdecyduje się na większe zakupy.
Wojskowe Zakłady Mechaniczne z Siemianowic Śląskich po raz kolejny pokazały bardzo głęboką modernizację opancerzonego samochodu rozpoznawczego BRDM-2, o nazwie Szakal. Modernizacja ta obejmuje wymianę silnika na produkowany przez IVECO silnik z turbodoładowaniem o mocy 125 kW, powiększenie przestrzeni przedziału załogi i zwiększenie wyporności podczas pływania, zamontowanie ergonomicznych foteli, instalacje dwuobwodowego układu hamulcowego, wyposażenie pojazdu w klimatyzację, zamontowanie pasywnych przyrządów noktowizyjnych, montaż dzienno-nocnego celownika uzbrojenia głównego na które składają się sprzężone karabiny maszynowe 12,7 mm i 7,62 mm. Oprócz tego wykonano szereg mniejszych usprawnień jak montaż specjalnego kosza na koło zapasowe czy nowe uchwyty i póki na wyposażenie dodatkowe czy instalacja cyfrowego systemu łączności wewnętrznej i zewnętrznej. Całość została wykonana z myślą o obecnych (co podkreślało pustynne malowanie) i przyszłych misjach zagranicznych, na które z całą pewnością nasi żołnierze będą wysyłani jeszcze nie raz.
Wojskowe Zakłady Elektroniczne we współpracy z Cenzinem zaprezentowały system Przebiśnieg. Ten dający się zamontować na siedmiu pojazdach system służy do wykrywania, klasyfikacji, identyfikacji i zakłócania sygnałów radiowych, lokalizacji nadajników, przechwytywania sygnałów i ich klasyfikacji oraz rozpoznania radiowego. Każdy zestaw składa się z wozu dowodzenia, trzech stacji COMINT służących do rozpoznania i analizy wywiadowczej przechwyconych transmisji oraz trzech stacji ECM, których zadaniem jest zakłócanie sygnałów nieprzyjaciela. W zależności od życzenia zamawiającego Przebiśnieg może być umieszczony na gąsienicowym podwoziu MTLB, na standardowym dwudziestostopowym kontenerze lub na kołowych transporterach bazowych.
Bogatą ekspozycję zaprezentowała radomska Fabryka Broni „Łucznik”. Znalazły się na niej praktycznie wszystkie oferowane przez nią wyroby produkowane w Radomiu jak i te, których „Łucznik” jest jedynie sprzedawcą na polskim rynku, a pochodzą z zagranicy. I tak: były wszelkie możliwe odmiany karabinu Beryl, Mini-Beryl, pistolety maszynowe PM-98 Glauberyt, pistolety P-99, strzelby myśliwskie i karabiny sportowe. Do tego oczywiście producent prezentował całe niezbędne wyposażenie dodatkowe jak tłumiki, latarki, celowniki laserowe, magazynki, podpórki, granatniki oraz inne rzeczy dające się zainstalować na szynie PICATTINY. Warto zwrócić uwagę, że obecnie w każdej broni, nawet krótkich wersjach karabinków instaluje się z przodu dodatkowe uchwyty pistoletowe. Podnosi to znacznie ergonomiczność użytkowania broni i dobrze się dzieje, że polscy producenci dostrzegają te światowe trendy i podążają za nimi, co niestety nie zawsze miało wcześniej miejsce.
Opisałem jedynie kilkanaście najciekawszych, moim zdaniem, stoisk krajowych wystawców. Aby opisać je wszystkie należałoby stworzyć w naszym portalu specjalny osobny cykl artykułów, lub wydać jakieś opracowanie drukowane o całkiem sporej objętości. Starałem się wybrać te potencjalnie najbardziej interesujące dla naszych Czytelników, a nie przypuszczam by ekspozycje z lampami montowanymi na samochodach różnych służb czy centrale telefoniczne do takowych należały. Jednym słowem wspomnę jeszcze tylko, że obecna była ekspozycja firmy Harley-Davidson z motocyklami przeznaczonymi dla policji oraz spora wystawa producentów oferujących wyposażenie jak i całe samochody dla straży pożarnej.
W drugiej części relacji z XV MSPO zaprezentujemy Wam najciekawsze wyroby producentów zagranicznych.