Od 14 lipca do 22 sierpnia trwa ostatnia faza międzynarodowych manewrów „Defender Europe 20” – Emergency Deployment Readiness Exercise. Obejmuje ona między innymi ćwiczenie współdziałania wojsk amerykańskich i polskich na poligonie w Drawsku Pomorskim. Elementem ćwiczeń było strzelanie z wykorzystaniem ostrej amunicji – Combined Live Fire Exercise (CALFEX).
Ćwiczenia Emergency Deployment Readiness Exercise obejmowały trzy elementy. Pierwszym było alarmowe przerzucenie żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych do Polski, drugim – podjęcie i wyprowadzenie w pole sprzętu zgromadzonego w wysuniętych magazynach w Niemczech, a trzecim – przeprowadzenie strzelania z użyciem ostrej amunicji. Sprzęt zaangażowany w ćwiczenia obejmował między innymi trzydzieści czołgów podstawowych M1A2B Abrams, dwadzieścia bojowych wozów piechoty M2A3 Bradley i dziesięć transporterów opancerzonych M113. Transportem cywilnym i wojskowym został przewieziony z magazynów w Niemczech na poligon w Drawsku Pomorskim.
Osiem amerykańskich czołgów miało zamontowany system obrony aktywnej Trophy HV mający chronić wozy przed przeciwpancernymi pociskami kierowanymi i inną amunicją przeciwpancerną. Ćwiczenia w Drawsku były dla oddziałów logistycznych pierwszą okazją do sprawdzenia, ile obsługi wymaga ten sprzęt w warunkach polowych. Podczas ćwiczeń „Saber Strike 18” Abramsy miały zamontowane systemy tego typu, ale wówczas już się pojawiły z nim na miejscu.
W ostatniej fazie manewrów CALFEX wzięło udział około 600 amerykańskich żołnierzy z 2. batalionu 12. Pułku Kawalerii 1. Pancernego Brygadowego Zespołu Bojowego 1. Dywizji Kawalerii z Fort Hood w Teksasie. Ponadto w ćwiczenia zaangażowano Dowództwo 1. Dywizji Kawalerii (Wysunięte) z Poznania i elementy 7. Dowództwa Szkolnego Wojsk Lądowych z Grafenwöhr w Niemczech. Ze strony polskiej w ćwiczenia był zaangażowany 7. batalion Strzelców Konnych Wielkopolskich z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej wyposażony w transportery Rosomak i wspierany Kompanijnym Modułem Ogniowym moździerzy samobieżnych Rak. Całością sił dowodził amerykański generał brygady Brett Sylvia.
Zaprezentowany 11 sierpnia – w czasie dnia dla mediów i VIP-ów – element ćwiczeń obejmował realizację zadania taktyczno-ogniowego prowadzonego wspólnymi siłami amerykańsko-polskimi. Pododdział zmotoryzowany Rosomaków przydzielono jako wsparcie dla amerykańskiej kompanii czołgów, która miała uchwycić wskazany na poligonie obiekt. Działania te były wspierane przez wspomniany polski Kompanijny moduł ogniowy Raków i amerykańskie moździerze kalibru 120 milimetrów na transporterach M113. Żołnierzy na ziemi wspierały dwa śmigłowce szturmowe AH-64E.
Część wydarzenia dla gości stanowiła wystawa statyczna zaangażowanego w ćwiczenia sprzętu pancernego obu państw. Zaprezentowano czołgi Abrams, bojowe wozy piechoty Bradley, wóz zabezpieczenia technicznego M88 i transportery opancerzone Rosomak w różnych wersjach. Niestety wśród wystawionych egzemplarzy nie było żadnego Abramsa z systemem samoobrony Trophy, za to dwa miały zamontowane trały przeciwminowe. Wizytujący ćwiczenia minister obrony Mariusz Błaszczak zamienił kilka słów z polskimi i amerykańskimi załogami i poprosił o wspólne zdjęcie. Na koniec nawet wsiadł do amerykańskiego czołgu, od razu ponownie wzbudzając spekulacje o chęci zakupu tego sprzętu przez Polskę.
À propos wizyty ministra obrony. Ćwiczenia odbywały się na polskim poligonie z udziałem wojsk polskich i ich największego sojusznika. Obecni na miejscu dziennikarze musieli przejść kontrolę bezpieczeństwa. Po co więc jeszcze ministra na krok nie odstępowało kilku ochroniarzy ubranych po cywilnemu, jak podejrzewam z Żandarmerii Wojskowej? Minister nie czuje się bezpiecznie wśród swoich podkomendnych i najlepszych sojuszników?
Abrams z trałem przeciwminowym. Zadaniem „zębów” jest wykopanie i odrzucenie na bok lub wywrócenie zakopanych min przeciwpancernych. Współczesne miny mają ukierunkowaną falę detonacyjną, więc wybuch w innej pozycji niż zakładana uczyni w czołgu szkody niewielkie lub żadne.
Dwa podstawowe wozy bojowe US Army: czołg Abrams i bojowy wóz piechoty Bradley . Stanowią one część „wielkiej piątki”, której skład uzupełnia system Patriot oraz śmigłowce AH-64 i UH-60. Są to opracowane na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych systemy bojowe mające przywrócić US Army supremację na współczesnym polu bitwy po wojnie wietnamskiej. „Pustynna Burza” udowodniła ich skuteczność.
Abrams z trałem przeciwminowym toruje drogę innym wozom bojowym. Czołgi w tle są na stanowiskach dostrzelania ostrą amunicją. Wozy na wystawie statycznej były w kamuflażu pustynnym, ale działające w polu – w kamuflażu europejskim.
Ćwiczenia obserwował minister obrony Mariusz Błaszczak. Wyjaśnień udziela mu amerykański generał brygady Brett Sylvia, dowódca komponentu 1. Dywizji Kawalerii w Polsce, i zastępca dowódcy tej jednostki. Po prawej (w okularach) widoczny jest dowódca 11. Dywizji Kawalerii Pancernej generał brygady Dariusz Parylak, a po lewej stronie w czarnym berecie – dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych generał Jarosław Mika.
Ostre strzelanie Abramsów wzbudzało tumany kurzu. Atak był wspierany w działające w większej odległości śmigłowce szturmowe AH-64E.
Międzynarodowe współdziałanie w praktyce. Polskie Rosomaki wspierają działania amerykańskich pancerniaków na Abramsach i Bradleyach. Kołowe transportery opancerzone uzupełniają wozy gąsienicowe, zwiększając liczbę dostępnych dowódcy opcji i możliwości taktycznych. Podniesione lufy oznaczają, że armaty są załadowane ostrą amunicją.
W ćwiczeniach uczestniczyły również śmigłowce AH-64E z Brygady Lotniczej 101. Dywizji Powietrznodesantowej. Brygada lotnicza składa się między innymi z około 2000 żołnierzy, pięćdziesięciu śmigłowców UH-60 i HH-60 Black Hawk, czterech CH-47 Chinooków i dwudziestu pięciu śmigłowców AH-64 Apache’ów.
Załogi polskiego moździerza samobieżnego M120 Rak i amerykańskiego czołgu Abrams gotowe do inspekcji ministra obrony i towarzyszących mu generałów. Raki są znacznie nowocześniejsze od amerykańskich moździerzy samobieżnych, którymi są zwykłe moździerze kalibru 120 milimetrów ustawione na podłodze transportera M113.
Ćwiczenia są zawsze dobrą okazją dla VIP-ów do zrobienia kilku okolicznościowych zdjęć świadczących o dobrej współpracy i przyjaźni partnerów oraz bliskości ze zwykłymi żołnierzami.
Manewry „Defender Europe 20” miały być największymi od zakończenia zimnej wojny i miało w nie być zaangażowanych kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy z wielu państw NATO. Plany pokrzyżowała pandemia COVID-19. Manewry zostały podzielone na wiele mniejszych ćwiczeń, w czasie których obowiązuje reżim sanitarny i nawet żołnierze muszą stosować maski ochronne.
Wystawa wozów bojowych i wyposażenia sił zbrojnych obu państw zaangażowanych w ćwiczenia. Na pierwszym planie widoczny jest ekwipunek polskich snajperów i wysuniętych obserwatorów, a dalej – bojowy wóz piechoty Bradley i czołgi Abrams. W tle widoczny wysięgnik wozu zabezpieczenia technicznego M88.