Za stworzenie najbardziej rozwiniętego aparatu bezpieczeństwa we wszystkich państwach satelickich Związku Sowieckiego odpowiedzialne są władze Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Aparat terroru i presji na społeczeństwo wymagał stworzenia ogromnego kompleksu, który dał zatrudnienie 8 tysiącom urzędników i funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa państwowego.
Centralnym punktem całego kompleksu – który kiedyś składał się z kilkudziesięciu budynków i zajmował około dwudziestu hektarów – jest Dom 1, w którym znajdowało się biuro szefa Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (Stasi), Ericha Mielkego. Cały ten aparat nazywany „Tarczą i Mieczem Partii” był odpowiedzialna za ochronę „państwa robotniczego i chłopskiego” i zabezpieczenie dyktatury Socjalistycznej Partii Jedności (SED).
Budynek został wzniesiony w latach 1960–1961 jako oficjalna rezydencja Mielkego, który pełnił funkcję ministra bezpieczeństwa państwowego od 1957 do 1989 roku. 15 stycznia 1990 roku demonstranci przejęli siedzibę Stasi. Miało to decydujące znaczenie dla zachowania zbiorów akt i dowodów zbrodniczej działalności Stasi. W obliczu narastających protestów i zmian w aparacie rządzącym bezpieka rozpoczęła niszczenie kawałek po kawałku archiwum, które jednak udało się ocalić.

Imitacja czerwonej walizki znalezionej w 1989 roku w Domu nr 1. Walizka z aktami została skonfiskowana przez prokuratora wojskowego. W tej walizce Mielke przechowywał dokumenty obciążające Ericha Honeckera. Znajdowały się w niej akta sięgające czasów nazistowskich Niemiec i dokumentujące proces Honeckera i innych członków Partii Komunistycznej.
Rozpoczęto kształtowanie nowego porządku politycznego, który miał utorować drogę do demokracji. Tydzień później Centralny Okrągły Stół, komitet złożony z przedstawicieli dyktatury SED i grup obywatelskich, zdecydował, że w Domu 1 należy utworzyć „pomnik i ośrodek badawczy nad stalinizmem w NRD”. Kiedy inicjatywa ta zakończyła się sromotną klęską, członkowie berlińskiego komitetu obywatelskiego i obrońcy praw obywatelskich rozpoczęli zabezpieczanie historycznego miejsca.

Stasi zarządzało 17 więzieniami na terytorium NRD. Do więzień i między nimi transportowano osadzonych w takich więźniarkach Barkas B1000. W czasie transportu więźniowe (w środku było pięć cel) byli skuci kajdankami. Czasami pojazdy maskowano, aby wyglądały jak pojazdy dostawcze.
W sierpniu założyli stowarzyszenie „Antistalinistische Aktion eV” (ASTAK), które 7 listopada przejęło Dom 1, później nazwany Muzeum Stasi. Biura Ericha Mielkego są zachowane w oryginalnym i bardzo dobrym stanie. Wnętrza pozostały w dużej mierze niezmienione od czasu ukończenia budynku w 1961 roku. Pomieszczenia są idealnym miejscem dla organizowania wystaw tematycznych o czasach sowieckich w NRD. Stała wystawa „Bezpieczeństwo Państwa w Dyktaturze SED”, którą stowarzyszenie stworzyło wspólnie z Agencją Dokumentów Stasi, została otwarta w Domu 1 w styczniu 2015 roku.

Pokój Huberta Drasdo, osobistego szofera i ochroniarza Mielkego. Drasdo był pracownikiem Głównego Wydziału Bezpieczeństwa Osobistego, do którego zadań należała ochrona przedstawicieli aparatu partyjnego i zagranicznych gości.
Na dwóch piętrach wystawy stowarzyszenia ASTAK i Urzędu ds. Dokumentów Stasi obrazują, jak pracowała tajna policja i jakie to miało skutki dla jej ofiar. Aparaty fotograficzne i mikrofony, schowane w przedmiotach użytkowych, pokazują metody inwigilacji ludności. Poza tym wystawiono obiekty takie, jak popiersia i ordery, którymi dekorowali się pracownicy ministerstwa z różnych okazji w ramach „tradycyjnej pracy”. Ekspozycja dokumentuje również zdobycie i zajęcie budynku przez aktywistów na rzecz praw obywatelskich.

W tym pomieszczeniu Mielke pracował, przyjmował ważnych gości i spotykał się z pracownikami. Wnętrze nie zmieniło się niemal wcale od 1961 roku. Ascetycznie urządzone biuro służyło również do komunikacji z ważnymi osobistościami w NRD i ZSRR.
Po wejściu do budynku w oczy rzuca się więźniarka i reprezentatywny przedpokój, w którym stoją figury przedstawiające Karola Marksa i Feliksa Dzierżyńskiego. Były to dary zaprzyjaźnionego KGB dla pobratymców ze Stasi na 15. i 20. rocznicę utworzenia ministerstwa. Figura Dzierżyńskiego przypomina tę stojącą przed budynkiem KGB w Moskwie.

Fotosnajper 12 z aparatem fotograficznym Zenit 12S i teleobiektywem Tair S 3. Praca operacyjna wymagała często obserwacji celu z oddali. Robienie zdjęć w odpowiedniej ostrości było dużym wyzwaniem. Początkowo stosowano statywy, ale KMZ z Krasnogorska pod Moskwą opracowało rozwiązanie imitujące karabin. Dzięki temu służby Związku Radzieckiego i siostrzane miały użyteczne i mobilne urządzenie szpiegowskie.
Tu nie Netflix – za nic nie trzeba płacić. Jak długo będziemy istnieć, tak długo dostęp do naszych treści będzie darmowy. Pieniądze są jednak niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Na pierwszym piętrze możemy prześledzić historię Stasi wraz z krótkimi notkami biograficznymi najważniejszych postaci tego zbrodniczego organu. W korytarzu znajduje się kalendarium najważniejszych wydarzeń, zaś w salach – dużo fotografii i opisów, z których dowiadujemy się jak wyglądało kształtowanie aparatu terroru w NRD. Na tym piętrze rezydowało serce Stasi, tutaj w 1988 roku oprócz przywództwa pracowało 775 osób nie tylko tworzących aparat administracyjny, ale też funkcjonariuszy operacyjnych.

Marynarka od munduru galowego z dystynkcjami podpułkownika, pagony ze stopniami obowiązującymi w Stasi, legitymacja, pieczątki, referentki, maska gazowa, pistolet Makarowa i karabinek AK. Stasi była formacją hierarchiczną, umundurowaną i uzbrojoną.
„Bez tego ważnego organu nie moglibyśmy żyć ani pracować” – słowa ministra bezpieczeństwa państwowego NRD w latach 1955–1957 uwiecznione na wystawie trafnie obrazują znaczenie agentów wywiadu, „oczu i uszu” Stasi, zwłaszcza w środowiskach krytycznych wobec reżimu. To oni byli dostarczycielami informacji, które były podstawą do zwalczania zalążka wszelkiej opozycji.

Po lewej aparat fotograficzny Robot Star, po prawej – kanister na benzynę, który stanowił idealny kamuflaż dla sprzętu do pracy operacyjnej na przystankach, autostradach czy stacjach benzynowych. Naciśnięcie metalowego trzpienia na rączce powodowało otwarcie okienka obiektywu i uruchomienie aparatu.
Jak zorganizować wizytę?
Muzeum Stasi w Berlinie (Stasi-Museum Berlin) mieści się w okazałym budynku byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD przy ulicy Ruschestraße w dzielnicy Lichtenberg. Placówka otwarta jest w każdy dzień tygodnia od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00–18.00, zaś w sobotę, niedzielę i dni świąteczne w godzinach 11.00–18.00. Wyjątkiem są święta Bożego Narodzenia oraz Sylwester i Nowy Rok, gdy wystawa jest nieczynna. W muzeum raczej nie ma tłoku, sale są przestronne i jasne, a komfort zwiedzania wysoki.

Muzeum przypomina nam o „Drzewie różanym” (Rosenholz), archiwum zawierającym nazwiska agentów współpracujących ze Stasi od lat 50. do upadku komunistycznego reżimu. W czasie transformacji ustrojowej w niewyjaśnionych okolicznościach kartoteka trafiła do zasobów CIA. W 2003 roku – na wyraźną prośbę Berlina – listę współpracowników odtajniono.
Ceny biletów nie są zaporowe: za normalną wejściówkę zapłacimy 10 euro. Ulgowy bilet (7,5 euro) przysługuje studentom, osobom starszym, bezrobotnym, niepełnosprawnym. Natomiast uczniowie w wieku 12 lat i starsi muszą wyłożyć 5 euro. Istnieje również możliwość – za dodatkową opłatą – skorzystać ze zwiedzania z przewodnikiem w języku angielskim i niemieckim.

Różne zastosowania operacyjne kamery F-21, która mogła znaleźć się w radioodtwarzaczu, termosie, pasie czy portfelu. Całe muzeum ukazuje pomysłowość funkcjonariuszy Stasi w pracy operacyjnej.
To jedna z tych placówek, które mogą pochłonąć zwiedzającego na co najmniej kilka godzin. Muzeum nie ma wystawy plenerowej, ale wnętrza mieszczą w sobie takie bogactwo, że nikt nie powinien czuć się zawiedziony. Nie jestem w stanie wskazać absolutnego minimum, które należy przeznaczyć, aby bez nadmiernego pośpiechu prześledzić wszystko, co muzeum ma do zaoferowania. Sugeruję jednak mieć w zanadrzu kilka godzin. W muzeum szczególnie odnajdą się ci, którzy interesują się historią NRD, zwłaszcza aspektem zamordyzmu stosowanego wobec obywateli. Placówka jest też doskonałym miejscem, aby poznać strukturę Stasi oraz metody i formy pracy operacyjnej jej funkcjonariuszy. Będąc w Berlinie, nie można jej przegapić.