Założone w 2015 roku przedsiębiorstwo Advanced Protection Systems z Gdyni kolejny raz pojawiło się na kieleckich targach, prezentując cały czas rozwijane portfolio. Firma opracowuje i rozwija systemy zwalczania dronów, produkuje je i wdraża do użycia. Co więcej, robi to samodzielnie. Tym razem na pierwszy plan wysuwa się nieuzbrojony dron przeznaczony do taranowania bezzałogowych statków powietrznych. Wskazuje się, że może z powodzeniem być wykorzystany podczas konfliktu zbrojnego, ale też może stanowić wsparcie dla sektora cywilnego, chroniąc przede wszystkim lotniska.
Już w ubiegłym roku na stoisku zewnętrznym zaprezentowano system SKYctrl SKID, składający się z trzech filarów. Pierwszym był dostarczony przez APS radarowy system wykrywania dronów i zestaw ich zwalczania elektronicznego soft-kill (na bazie zakłócaczy). Drugim – system optoelektroniczny Surveillance Acquisition Targeting Optical Systems (SATOS), produkt MSI Defense Systems. Trzecim filarem był zaś kinetyczny zestaw hard-kill w postaci armaty MK44 Bushmaster kalibru 30 milimetrów. Ten typ uzbrojenia może sięgnąć celu w odległości 3 kilometrów.
Już wówczas zapewniano, że SKYctrl SKID będzie współpracować także z laserami. Tym razem niemal u samego wejścia na targi stanął zestaw Sky Warden, który tę zdolność opanował. Lasery zapewnią obronę przeciwlotniczą w odległości jednego kilometra. System może integrować pociski Hydra 70 z zestawami kierującymi APKWS lub kierowane laserowo pociski Thales FZ275 LGR, co ma zapewniać rażenie wrogich bezzałogowców w zasięgu 6 kilometrów. Niestety, tego ostatniego zabrakło w prezentowanym zestawie.
APS zaprezentowało również jedno z najnowszych rozwiązań: przenoszone przez żołnierzy walizkowe urządzenie zakłócające o masie 15–28 kilogramów. Charakteryzuje się czasem pracy ponad 6,5 godziny i zakłóca wiele konfigurowalnych pasm częstotliwości. Nadaje się do neutralizacji bsp w odległości 500 metrów.
Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia (WITU) po raz kolejny przywiózł moduł pancerza reaktywnego Pangolin, który premierę miał w 2022 roku. To następca dobrze znanego pancerza ERAWA, przeznaczony do ochrony przed działaniem amunicji z głowicą kumulacyjną i pociskami podkalibrowymi. Obok bazowej wersji WITU opracował Pangolina-N jako moduł pancerza NERA (niewybuchowy) do ochrony przed amunicją kasetową lub amunicją krążącą. Oba rodzaje różnią się typem wkładki.
Na tegorocznych targach pokazano dwie odmiany pancerza różniące się od siebie przeznaczeniem. Pierwszy ma służyć ochronie na przykład armatohaubicy samobieżnej Krab lub moździerza samobieżnego Rak. Drugi przeznaczony jest raczej dla czołgów podstawowych.
WITU przedstawił też szeroką ofertę w zakresie bsp i amunicji krążącej. Warto zwrócić uwagę na quadcoptera DragonFly jako nosiciela głowic bojowych. Przystosowany do pionowego startu i wyposażony w głowicę bojową serii GX-1, jest zdolny do eliminowania celów na dystansie do 10 kilometrów w terenie otwartym i zurbanizowanym. Do jego obsługi potrzeba jednego żołnierza. DragonFly otrzymał system zdalnego uzbrojenia i rozbrojenia głowicy z poziomu pulpitu operatora.
Drugim ciekawym produktem jest amunicja krążąca CyberHeat, która może razić cele w promieniu 20 kilometrów. W powietrzu może pozostawać 45 minut i porusza się z prędkością maksymalną 150 kilometrów.
Nie należy zapominać też o innym ważnym produkcie WITU, realizowanym wespół z WB Electronics. Z przeciwpancernym pociskiem kierowanym Moskit już od kilku lat wiąże się duże nadzieje. Jakiś czas temu poświęciliśmy tej obiecującej konstrukcji dość obszerny tekst. Od tamtego czasu sporo się zmieniło… oprócz tego, co najważniejsze. Produkt nadal jest niegotowy. Konstruktorzy mają robić, co w ich mocy, aby mógł służyć naszym żołnierzom. Najbardziej optymistyczna wersja zakłada wejście Moskita – który osiągnął szósty stopień gotowości technologicznej – do służby za trzy lata.
Moskit LR (dalekiego zasięgu) waży 8 kilogramów i jest w stanie niszczyć cele mocno opancerzone w odległości 5 tysięcy metrów. Natomiast Moskit SR (krótkiego zasięgu) waży 10 kilogramów i ma zasięg rażenia od 100 do 2500 metrów. Pociski uzbrojono w tandemową głowicę kumulacyjną o przebijalności 700 milimetrów stali za pancerzem reaktywnym. Grupa WB twierdzi, że parametr ten – podobnie jak zasięg – można jeszcze poprawić. Moskity mogą działać w dwóch trybach: wystrzel i zapomnij oraz wystrzel i koryguj. Spółka z Ożarowa Mazowieckiego zamierza wzbogacić pocisk o elementy algorytmów autonomicznej selekcji celów czy sieciocentryczności.
Wojskowy Instytut Techniki Pancernej i Samochodowej zaprezentował bezzałogowy pojazd lądowy Kuna jako wielozadaniową platformę dla wojsk lądowych. Gasienicowy pojazd wyposażony został w szereg sensorów, w tym lidar, dzięki czemu może wykonywać różnorodne misje i poruszać się w trybie autonomicznym, nawet przy zakłóconym sygnale GPS. Planowany hybrydowy układ napędowy ma zagwarantować skryte poruszanie się w bliskości pozycji przeciwnika.
Kuna jest swojego rodzaju holistycznym zestawem, na który składa się także bezzałogowy statek latający zwiększający świadomość operatora pojazdu lądowego. Ten ostatni może występować w różnych odmianach: transportowej, do ewakuacji rannych czy patrolowej. Na targach był prezentowany w wersji bojowej ze zsmu.
Bomby ćwiczebne LBĆw-10K
Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych poza opisywaną już wyrzutnią LZR Piorun zaprezentował także inne ciekawe rozwiązania. Jednym z nich były opracowane wspólnie z Dezametem bomby ćwiczebne LBĆw-10K. Jest to wersja rozwojowa swobodnie spadających bomb ćwiczebnych LBĆw-10. Wersja oznaczona literą K (korygowana) jest przeznaczona do treningu z wykorzystania bomb naprowadzanych laserowo. Zastosowanie takich bomb pozwala na znaczne obniżenie kosztów szkolenia pilotów i wysuniętych oficerów naprowadzania.
Na stoisku zaprezentowano dwa rodzaje bomby o wspólnym oznaczeniu LBĆw-10K, różniące się umiejscowieniem głowicy naprowadzającej się na odbite światło lasera. Kąt wizowania detektorów wynosi ±16 stopni. Użycie bomb nie wymaga żadnego dodatkowego osprzętu, ponieważ współpracują one ze standardowymi wojskowymi laserowymi wskaźnikami celów. Bomby mają metr długości, 27 centymetrów rozpiętości stateczników i średnicę 11 centymetrów. Masa wynosi 18 kilogramów.
Osprzęt spadochronowy od Airsafe
Niepozorne, ale ciekawe i potrzebne w pewnych zastosowaniach rozwiązania zaprezentowała firma Airsafe. Są to przeznaczone dla spadochroniarzy urządzenia rozłączające KW120A, KW1000A i KW300M, automatycznie oddzielające zasobnik skoczka od uprzęży w momencie zetknięcia z ziemią. Dzięki temu minimalizowane są potencjalne zagrożenia, takie jak zawiśnięcie na płocie czy innej przeszkodzie, gdy zasobnik jest po jednej stronie, a skoczek po drugiej. Zapobiega to również potencjalnym urazom powodowanym przez linkę łączącą uprząż z zasobnikiem, która może się zaplątać lub ocierać o nogi czy pachwiny skoczka, gdy ten po wylądowaniu jest ciągnięty przez czaszę spadochronu. Ponieważ system działa również w czasie lądowania w wodzie, może również zapobiegać utonięciom.
Poszczególne urządzenia różnią się masą własną i dopuszczalną masą maksymalną podwieszanego ładunku, wynoszącą od 10 do 1000 kilogramów. W tym ostatnim przypadku mowa oczywiście o spadochronach i ładunkach cargo. Prosta konstrukcja powoduje, że urządzenia są trudne do uszkodzenia i odporne na zanieczyszczenia czy wysokie i niskie temperatury. System jest aktywowany automatycznie po pięciu sekundach od wyskoczenia z samolotu, co pozwala na pełne rozwinięcie spadochronu, ale dostępna jest również opcja ręcznego wyboru momentu aktywacji.
Firma Airsafe zaprezentowała też system miękkiego lądowania Gentle Drop, redukujący prędkość opadania ładunku na spadochronie tuż przed przyziemieniem. Zapewnia to miękkie lądowanie, dzięki czemu zwiększa się bezpieczeństwo zrzutu ładunków szczególnie wrażliwych na uderzenia, jak sprzęt elektroniczny, optyczny czy medyczny. System działa dzięki połączeniu generatora sił mechanicznych ze zrzucanym przedmiotem i spadochronem, wywołując w rezultacie wzrost oporu aerodynamicznego spadochronu tuż przed przyziemieniem, minimalizując prędkość opadania i oferując miękkie przyziemienie. Jest to rozwiązanie unikatowe w skali światowej i opatentowane.
Robot transportowy Ibis
Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów PIAP zaprezentował bezzałogowego robota transportowego Ibis. Celem było opracowanie szybkiego środka ewakuacji o wysokiej mobilności, a jednocześnie zmniejszającego zapotrzebowanie na i ryzyko dla noszowych. Robot bazuje na podwoziu Ibisów – robotów saperskich wykorzystywanych między innymi na lotniskach cywilnych. Z robota saperskiego zdjęto wyposażenie specjalistyczne, pozostawiając podwozie, na które można załadować około 300 kilogramów ładunku. Na targach prezentowana była wersja z noszami do transportu rannych, ale robot może być wykorzystany również do transportu ładunków.
W prezentowanej wersji robot może być zdalnie sterowany radiowo lub podążać zaprogramowaną trasą za pomocą nawigacji satelitarnej. Równocześnie PIAP dysponuje odpowiednimi technologiami, aby wyposażyć robota w autonomiczność pozwalającą na omijanie przeszkód i wyszukiwanie odpowiedniej drogi. Możliwe jest także wprowadzenie trybu follow me, w którym robot automatycznie podąża za żołnierzem. Robot rozwija prędkość maksymalną 10 km/h. Czas pracy wynosi minimum cztery godziny, ale w lżejszym terenie może sięgnąć siedmiu godzin. Przy sterowaniu radiowym promień działania wynosi 1200 metrów od nadajnika.