3 sierpnia w Krakowie rozpoczęły się obchody setnej rocznicy wymarszu I Kompanii Kadrowej Józefa Piłsudskiego w kierunku granicy austriacko-rosyjskiej. Wydarzenie wpisane jest w ogólnopolskie upamiętnienie Wielkiej Wojny rozpoczętej w 1914 roku.
Program uroczystości rozplanowano na kilka dni. Najdłuższą jego częścią ma być rozpoczęty 6 sierpnia marsz śladami I Kompanii, z Oleandrów aż po Kielce. Już trzydziesty czwarty raz po wojnie, a czterdziesty dziewiąty w ogóle reprezentanci okolicznych Strzelców, harcerzy i innych jednostek będą przemierzać szlak Kadrówki. Wszystko jednak rozpoczęło się w niedzielę zorganizowanym na krakowskich Błoniach Piknikiem Ułańskim „Raduje się ❤, raduje się dusza…”, w trakcie którego odbyły się między innymi pokazy musztry Kadrówki i „Beliniaków”, prezentacja sprawności ułańskiej w jeździe konnej, woltyżerka oraz wystawa zdjęć i rekwizytów wykorzystywanych podczas rekonstrukcji i statystowania w filmach.
Wydarzenie zgromadziło wiele osób zainteresowanych przeszłością regionu mającą wpływ na sytuację polityczną całej Polski. Co cieszy najbardziej, była to impreza wielopokoleniowa i interaktywna. Ochotnicy mogli stanąć wśród kawalerii i poddać się najpierw badaniom komisji lekarskiej, a następnie testowi na władanie szablą. Niewielu jednak zdało test cięcia przeciwnika abisynką. Na spotkaniu nie mogło zabraknąć muzyki, która towarzyszyła marszowi I Kadrowej w dniach 6–12 sierpnia 1914 roku. Widzowie chętnie włączali się w śpiew legendarnych żołnierskich piosenek, na przykład znanej wszystkim „Pierwszej kadrowej”.
Z wydanego okolicznościowego Codziennego Kurjera Krakowskiego można się dowiedzieć, że tekst piosenki powstał, kiedy nocą z 5 na 6 sierpnia żołnierze w milczeniu opuszczali miasto. Poza jego granicami, napotkali intendenta, który rozdał głodnym ochotnikom kiełbasę i bułki. „Nastrój poważny poweselał, rozłożyliśmy się na trawie, a na środek drogi, zagryzając bułkę, wystąpił Oster i z miejsca zaśpiewał nam piosenkę, która tak oddawał nasz nastrój w tej chwili, że raz podchwycona już nie zeszła z ust kompanii naszej i obiegła rychło pułk i całe Legiony”. Podczas pokazu można też było naocznie przekonać się, co oznacza :ułańska fantazja” i że „Beliniacy” w swej taktyce w pełni ją realizowali.
„Siódemka” Władysława „Beliny” Prażmowskiego była pierwszym w dwudziestym wieku polskim oddziałem ułanów. Patrol ten na kilka dni przez wyjściem I Kompanii, bo już w nocy z 2 na 3 sierpnia, przekroczył granicę rosyjsko-austriacką. Jego celem było zneutralizowanie posterunku rosyjskiej komisji poborowej i odesłanie polskich rezerwistów do domów. Zadania nie wykonano, ponieważ w obawie przed atakiem Sokołów carskie władze wycofały się ze stanowisk. Po rozpoznaniu w okolicznych miejscowościach, Słomnikach i Prandocinie, Belina z towarzyszami wrócili do Krakowa wzbogaceni o pięć koni podarowanych przed wiejskiego ziemianina.
Wskazuje się, że choć „Beliniacy” podczas tych pierwszych operacji nie wsławili się wielkimi sukcesami militarnymi, nie oddali ani jednego strzału, ich obecność w późniejszej I Kompanii była głęboko symboliczna. Stanowili pierwszy polski oddział kawalerii konnej w dwudziestym wieku, a także byli jednym z najszybciej rozwijających się oddziałów. Rozpoczynali w liczbie siedmiu, a gdy szli wraz z I Kadrową w kierunku Kielc, przyłączali się do nich kolejni ochotnicy. 25 sierpnia 1914 roku pluton Beliny połączył siły z konnym oddziałem Sokoła ze Lwowa, co dało w sumie stu dwudziestu żołnierzy. Po walkach i wędrówkach między obszarem Nidy, Łodzi, Częstochowy, Krakowa, Limanowej, Staszowa, Lublina i Styru liczba żołnierzy stale wzrastała. Stan liczebny 30 czerwca 1916 roku wynosił 23 oficerów, 797 ułanów i 548 koni. Wraz z dymisją Piłsudskiego Legiony (w ramach których działał I Pułk Ułanów Legionów Polskich) wycofano z działań wojennych.
(Cytat za: „Beliniacy i Legiony”, Codzienny Kurjer Krakowski, 1, 3 sierpnia 2014. Wszystkie zdjęcia: autorka)