11 listopada, z okazji Święta Niepodległości 31. Baza Lotnicza w Krzesinach pod Poznaniem zorganizowała dzień otwarty. Oprócz święta była ku temu jeszcze jedna – kto wie czy nawet nie ważniejsza – okazja. Po raz pierwszy zaprezentowano szerokiej publiczności nowy polski myśliwiec F-16. Dwie pary tych maszyn przyleciały do polski pod koniec ubiegłego tygodnia, a w czwartek odbyło się ich uroczyste przekazanie stronie polskiej oraz nadanie im nazwy Jastrząb.
Wystawiono tylko jedną z czterech otrzymanych już maszyn. Zgromadziły się przy niej największe tłumy, a trzeba powiedzieć, że było, co podziwiać. Maszyna prezentowała się fantastycznie. Pewna niedogodnością dla pasjonatów był wysoki płot, który uniemożliwiał robienie zdjęć z większej odległości. Jeśli ktoś chciał mieć dobre zdjęcia musiał przełożyć aparat przez duże – na szczęście – oczka w siatce. A wystarczyło zastosować zwykły, sięgający do pasa płot, jakie często używa się na różnych imprezach, aby sytuacja była o wiele bardziej komfortowa. Szkoda też, że wystawiono tylko jeden samolot. Dla modelarzy i innych pasjonatów na pewno przydałaby się maszyna, która była chrzczona przez Marię Kaczyńską – z napisem jastrząb na ogonie. Jednak, jeśli ktoś jest, choć trochę zainteresowany polskim lotnictwem to nawet tylko dla tej jednej maszyny warto było pojawić się w sobotę w Poznaniu.
Oprócz F-16 pokazano także kilku jego poprzedników, którzy przez wiele lat strzegli polskiego nieba. Niektóre z tych maszyn wciąż są w użyciu, a inne zostały wycofane wiele lat temu. I tak na wystawie pokazano Lima-2, MiGa-21, MiGa-29 i Su-22. W zasadzie brakowało tylko MiGa-23.
Poza samolotami bojowymi wojsko pochwaliło się także pozostałymi typami maszyn, które znajdują się obecnie na jego wyposażeniu: szkolnymi dwóch typów: TS-11 Iskra oraz Orlik oraz transportowymi Bryza, An-26 oraz CASA C-295.
Komponent lotniczy wojsk lądowych zaprezentował swoje śmigłowce. Obecne były zarówno dobrze znane Mi-2, Mi-17, Mi-24, Sokół, ale też nowość ze Świdnika SW-4, który dopiero wchodzi do uzbrojenia.
Samoloty nie były jedyną atrakcją tej imprezy. Swoje podwoje otworzyła także lotniskowa straż pożarna wystawiając cały swój sprzęt. Strażacy bardzo chętnie i szczegółowo objaśniali zwiedzającym zasady działania i używania swojego sprzętu. A było tego naprawdę dużo. Wszystkiego można było samemu dotknąć, wsiąść do samochodu bojowego, włączyć lampy i syrenę, poruszać działkiem wodnym – wszystko, o czym marzy chyba każdy mały chłopak.
Podobnie było z pojazdami oraz uzbrojeniem, jakie wystawiły wojska lądowe oraz Żandarmeria Wojskowa. Ta ostatnia zaprezentowała samochód opancerzony o wdzięcznej nazwie Gucio. 600 podobnych maszyn Polska niedawno sprzedała do Iraku. Także wśród broni ręcznej było, w czym wybierać. Wystawiono popularne Kałsznikowy w różnych wersjach, w tym z podczepionym 40 mm granatnikiem, polskie Beryle, fińskie karabiny snajperskie SAKO a także granatnik przeciwpancerny RPG-7. Dla chętnych dostępna była także strzelnica, ale nie taka, z jaką często spotykamy się w wesołych miasteczkach. Tutaj „strzelało się” z prawdziwego AK-47 z doczepionym zestawem wysyłającym wiązkę laserową w kierunku tarczy, a wynik był odczytywany na monitorze stojącym tuz obok strzelającego.
A wracając jeszcze do lotnictwa to można było zapoznać się także z pojazdami lotniskowymi, bez te wszystkie wspaniałe samoloty by sobie nie poradziły. Był specjalny wózek do podczepiania uzbrojenia pod skrzydła, i sztaplarka do rozładunku transportowców, i odkurzacz do oczyszczania pasów startowych, i holowniki i wszystko inne, co jest potrzebne do prawidłowego funkcjonowania lotniska wojskowego.
Ponieważ pogoda nie była najlepsza – prawie cały czas padało i wiał dość silny wiatr, jak to na lotnisku – bardzo dobrym posunięciem ze strony organizatora było wydawanie za gorącej, darmowej grochówki. Z imprez towarzyszących warto tez wymienić występy artystyczne – nie był to nikt znany, ale zawsze to milej, kiedy gra jakaś muzyczka, wystawy fotografii poświecone poszczególnym typom wojska, a także udziału naszych żołnierzy w misjach ONZ i NATO od lat pięćdziesiątych.
Gdyby nie fatalna komunikacja zorganizowana przez miasto Poznań, której opisywanie tu z litości pominąłem milczeniem imprezę uznałbym za idealną, a tak muszę powiedzieć, że była „tylko” bardzo, bardzo, bardzo dobra. Miejmy nadzieję, że wojsko będzie chciało częściej organizować takie dni otwarte w różnych jednostkach na terenie całego kraju. Na koniec informacja dla tych, którzy będą chcieli zobaczyć F-16 już w powietrzu. Możliwość taka będzie już w czerwcu 2006 na Air Show także w Poznaniu, a do tego czasu można jedynie stać pod płotem bazy w Krzesinach i czekać aż rozpoczną się loty szkoleniowe