Za oknem zima i choć dni są coraz dłuższe, to wszystko wskazuje na to, że jeszcze przez kilka miesięcy będziemy mogli cieszyć się śniegiem – lub go przeklinać. Pogodę mamy taką, że w całej Europie powoduje zakłócenia w działalności lotnictwa. Jest to dobry moment, by cofnąć się nieco do czasu, gdy było jeszcze w miarę ciepło, niebo częściej niż szare było błękitne i harcowały po nim piękne maszyny. A po łąkach hasały czołgi, transportery i inne ustrojstwa. A było to we wrześniu roku pańskiego 2010 w czeskiej Ostrawie, gdzie po raz kolejny zorganizowano coroczne Dni NATO.
Gdyby nie to, że Ostrawa położona jest w górach, z pewnością byłyby tam reprezentowane wszystkie główne rodzaje wojsk, a tak okręty musiały zostać na morzach, a widzowie musieli zadowolić się lotnictwem i wojskami lądowymi. Oprócz własnych oddziałów gospodarze zaprosili do udziału armie wielu innych państw. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć samoloty z Węgier, Słowacji, Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Rumunii, Holandii, Austrii, USA i oczywiście Polski. Jeżeli kogoś pominąłem to przepraszam, ale uczestników było naprawdę sporo. Państwa bardziej od Czech odległe przysłały tylko samoloty lub śmigłowce, ale sąsiedzi zaprezentowali się także na ziemi. Na przykład z Polski przybył pododdział czerwonych beretów, pododdział Straży Granicznej, a nawet ekipa ratownicza Straży Pożarnej.
Większość samolotów była dobrze znana stałym bywalcom wszelkich pokazów lotniczych w naszej części Europy, ale było także kilka perełek. Przede wszystkim atrakcję stanowił amerykański bombowiec strategiczny B-52, który do tej pory nigdy nie był na żadnych pokazach na wschód od Odry. Oprócz tego ciekawy był czeski Airbus A320 do przewozu ichnich VIP-ów. Ciekawe, kiedy Polska w końcu kupi samoloty podobnej klasy. Z samolotów w rozmiarze XXL była też brytyjska latająca cysterna VC 10 i dwa AWACS-y. Aż dwa, bo jeden należał do RAF-u, a drugi był NATO-wski. Jednego z nich można było zobaczyć w środku i jak możecie się domyślać, natychmiast ustawiła się do niego długa kolejka. Z innych ciekawostek na wystawie statycznej warto odnotować UH-60 należący do armii austriackiej czy Gripena w okazjonalnym malowaniu z Tiger Meet. Polskę reprezentowały Su-22, MiG-29 oraz C-295. Co do stałych bywalców to były miedzy innymi F-16, Tornado, MiG-i-29, BAE Hawk, An-26, L-410, Mi-24, Herkules, Mirage 2000 czy F-15. Szkoda, że ten ostatni zaprezentował się tylko na ziemi. Żeby zobaczyć go w powietrzu, chyba będę musiał wybrać się aż do Wielkiej Brytanii.
Z drugiej strony – czyli tylko w powietrzu bez wystawy statycznej – zaprezentowały się rumuński IAR-99 i Harrier. Ten ostatni także był jedną z głównych atrakcji, kto go jeszcze nie widział w powietrzu, powinien się spieszyć, bo te niezwykłe samoloty mają już swoje lata i nie wiadomo ile jeszcze będą w służbie. Poza tym w powietrzu jak zwykle kapitalny pokaz dal holenderski F-16, gospodarze zaprezentowali przechwycenie Boeinga 737 przez dwa JAS-y 39, a specjalną atrakcją był wspólny przelot w formacji czeskiego Gripena i słowackiego MiG-a-29 prowadzonych przez… Hurricane’a Mk I. Było to uczczenie siedemdziesiątej rocznicy bitwy o Anglię, w której czechosłowaccy lotnicy odegrali znaczącą rolę. W duecie z Hurricane’em zaprezentował się także Tornado, co symbolizowało kolejne pokolenia brytyjskich myśliwców. Później każdy z tych samolotów dał solowy występ. Podobnie jak na innych pokazach, obejrzeliśmy też spadochroniarzy i śmigłowce.
Lotnictwo to jednak tylko połowa imprezy. Drugą połowę stanowiły wojska lądowe i tu także było ciekawie. Na dwóch placach ciągle odbywały się jakieś pokazy nie tylko wojskowe, ale i policyjne czy strażackie. Na widzach największe wrażenie oczywiście zrobił ciężki sprzęt, czyli czołg Leopard 1 oraz dynamiczny pokaz pododdziału zmechanizowanego w składzie T-72, cztery BMP-1 i dwie armatohaubice Dana. Te ostatnie kilkukrotnie dawały ognia ślepymi nabojami, ale huk robił wrażenie na wszystkich. Na wystawie Czesi pokazali chyba wszystkie typy pojazdów, jakie ma na uzbrojeniu ich armia. Większość była otwarta i można było zasiąść w przedziale desantowym czy za kierownicą Pandura lub zajrzeć do środka mobilnego aparatu rentgenowskiego do prześwietlania na granicach całych samochodów. Polskim akcentem były Hummery z 6. BPD. Co jeszcze można było zobaczyć, obejrzyjcie na zdjęciach.
Jest to impreza organizowana przez czeskie ministerstwo obrony i odbywa się na podostrawskim lotnisku Mošnov. Nie licząc opłaty za parking, wstęp jest całkowicie darmowy. Ponieważ okolica samego lotniska nie jest najlepiej przygotowana na przyjęcie tak dużej liczby samochodów, warto na miejscu pojawić się naprawdę z samego rana, bo inaczej kilka godzin spędzimy w korku. Z pewnością ze względu na bogaty program pokazów i niedużą odległość od polskich granic warto w 2011 roku zaplanować sobie czas na odwiedzenie kolejnych Dni NATO.