Kolejny otwarty dla prasy epizod manewrów „Defender Europe 22”, odbywających się od początku miesiąca, zrealizowano 24 maja na poligonie Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Orzyszu. Tym razem tematem ćwiczeń było kierowanie walką w obronie z wykorzystaniem polskich, francuskich i amerykańskich jednostek zmechanizowanych przy wsparciu desantu ze śmigłowców i nalotów samolotów uderzeniowych.

W ciągu całego blisko miesięcznego szkolenia sojusznicze oddziały polskie, amerykańskie i francuskie przy wsparciu szwedzkich oddziałów inżynieryjnych ćwiczyły przemieszczanie wojsk na duże odległości, przemierzając środek Polski w kierunku Orzysza. Z kolei przez północną część kraju przemieszczały się oddziały brytyjskie i polskie – również do Orzysza, by tam odgrywać rolę czerwonych. Obie formacje „starły się” z wykorzystaniem laserowych symulatorów MILES. W dniu dla prasy i gości strzelano już prawdziwą amunicją, stąd przeciwnik był jedynie w formie wirtualnej.

Ze strony polskiej udział w ćwiczeniu brały pododdziały z 10. Brygady Kawalerii Pancernej, 17. Brygady Zmechanizowanej, 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, a także samoloty F-16 z 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, Su-22 z 1. Skrzydła i śmigłowce Mi-24 z 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. Ze strony francuskiej udział wzięła kompania zmotoryzowana ze składu 7. Brygady Pancernej z Besançon, a US Army wystawiła pododdział 1. batalionu 66. Pułku Pancernego. Ćwiczeniami kieruje dowództwo amerykańskiego V Korpusu z generałem Christopherem Cavolim na czele. Warto zauważyć, że zastępcą dowódcy amerykańskiego korpusu jest Polak – generał dywizji Adam Joks.



Jeśli chodzi o sprzęt biorący udział w tym elemencie ćwiczeń – można było zobaczyć kołowe transportery opancerzone Rosomak w różnych wersjach, czołgi podstawowe Leopard 2PL, system przeciwlotniczy Poprad, zestawy przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu Hibneryt, kołowe bojowe wozy piechoty VBCI i bojowe wozy piechoty M2A3 Bradley. Wsparcie z powietrza zapewniały samoloty uderzeniowe Su-22, myśliwce wielozadaniowe F-16 oraz śmigłowce Mi-8 i Mi-24. W innych miejscach poligonu operowały również samobieżne moździerze Rak na podwoziach transporterów Rosomak.

Jak pokazują doświadczenia z wojny w Ukrainie, podstawowym warunkiem powodzenia jakiejkolwiek operacji wojsk lądowych jest odpowiednia obrona przeciwlotnicza. W czasie ćwiczeń czołgi były osłaniane przez zestawy Poprad i Hibneryt.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Przebieg ćwiczenia

W wyniku prowadzonej skutecznie obrony przeciwnik zatrzymał niebieskich na rubieży. Po dokonaniu poprawy położenia podciągnął odwody i zajął rubież Rostki–Bemowo Piskie. Spodziewane było wyprowadzenie kontrataku w sile około kompanii zmechanizowanej z trzema plutonami zmechanizowanymi w pierwszym rzucie oraz jednym plutonem zmechanizowanym i jedną kompanią czołgów w odwodzie. Natarcie mogło być wspierane lotnictwem wojsk lądowych w sile dwóch śmigłowców.

Współdziałanie w obronie polskich transporterów Rosomaków i francuskich VBCI.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Kompania rozpoznawcza niebieskich wykryła odwodową kompanię czołgów i stanowiska artylerii, w związku z czym dowódca wezwał wsparcie lotnicze. Uderzenie zrealizowały dwa Su-22 kierowane przez oficera naprowadzania lotnictwa. Bezpośrednie wsparcie realizowała również para Mi-24, która zaatakowała artylerię przeciwnika na stanowiskach ogniowych. Do porażenia wykrytej wcześniej kompanii czołgów również wezwano wsparcie lotnicze w postaci F-16. Równolegle pododdziały przeciwlotnicze zostały uprzedzone o działalności własnego lotnictwa.

10. BKPanc i 17. BZ (oraz 34. BKPanc) to główne elementy 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)



Po chwili pluton rozpoznawczy batalionu niebieskich wykrył elementy obrony przeciwlotniczej przeciwnika na stanowiskach ogniowych. Dowódca batalionu postawił zadanie ich zniszczenia moździerzom samobieżnym Rak kalibru 120 milimetrów. Następnie wykrytego nieprzyjaciela zaatakowano za pomocą ppk Spike. Wobec mocnej obrony niebieskich przeciwnik wezwał parę śmigłowców. Do ich zwalczania skierowano systemy przeciwlotnicze Hibneryt i samobieżny zestaw przeciwlotniczy Poprad.

Nad poligonem w Orzyszu pojawiły się między innymi śmigłowce szturmowe Mi-24, wokół których krążyły plotki, że zostały przekazane Ukrainie.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Po zestrzeleniu śmigłowców doszło do starcia między głównymi siłami obu stron. Kompania zmechanizowana przeciwnika rozwinięta w ugrupowaniu bojowym kontynuowała natarcie na pozycje niebieskich. Ogień obronny prowadziły Rosomaki przy wsparciu bojowych wozów piechoty VBCI z jednostki francuskiej i czołgów podstawowych Leopard 2PL. Do rażenia przeciwnika używano uzbrojenia zarówno głównego, jak i pomocniczego.

Desant żołnierzy 25. BKPow ze śmigłowca Mi-8 metodą szybkiej liny.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Wobec twardego oporu przeciwnik wprowadził do akcji odwód na prawym skrzydle batalionu niebieskich. Celem zatrzymania przeciwnika również obrońcy musieli sięgnąć po odwody, w tym wypadku po pododdział przeciwpancerny na Rosomakach. Następnie wprowadzili do walki drugi odwód – desant śmigłowcowy pododdziałów 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w celu połączenia sił głównych ze wspomnianym odwodem przeciwpancernym. Desant zrealizowano ze śmigłowca Mi-8 w osłonie śmigłowców Mi-24.

Żołnierze kawalerii powietrznej.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

W ostatnim etapie dowódca niebieskich wprowadził kolejny odwód z zadaniem rozbicia przeciwnika. Były to pododdziały amerykańskie na bojowych wozach piechoty M2A3 i wozach rozpoznawczych M3A3 Bradley uzbrojonych w armaty Bushmaster i ppk TOW.

Bwp Bradley jest uzbrojony w armatę Bushmaster i ppk TOW.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)



Oczywiście wszystkie te działania przeciwnika obserwatorzy musieli sobie wyobrazić, bo nie było żadnych zestrzeliwanych wrogich śmigłowców i niszczonej artylerii. Prawdziwe były jedynie działania niebieskich, którzy strzelali do rozmieszczonych na poligonie celów pozorowanych.

W ćwiczeniach uczestniczyły zmodernizowane czołgi Leopard 2PL. Modernizacja do standardu 2PL polega między innymi na wymianie hydraulicznych systemów stabilizacji armaty i napędu wieży na elektryczne, ulepszeniu armaty gładkolufowej Rh-120 L44 i jej przystosowaniu do nowych rodzajów amunicji.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Głosy z Orzysza

– Ćwiczenie „Defender Europe 22” jest corocznym ćwiczeniem organizowanym przez US Army Europe and Africa – mówił generał Joks. – V Korpus, który w zeszłym roku uzyskał pełną gotowość operacyjną, w tym roku dowodzi wszystkim wojskami lądowymi podczas tego ćwiczenia. Najważniejszym elementem jest budowanie interoperacyjności wojsk amerykańskich z wojskami sojuszniczymi i partnerskimi. Jednym z ważnych elementów, jakie realizujemy w ramach tego ćwiczenia, jest utworzenie HICOM-u, czyli polsko-amerykańskiego dowództwa nadrzędnego nad ćwiczącymi wojskami. Jest ono utworzone w Krakowie, gdzie wysunięte stanowisko dowodzenia V Korpusu wraz z polskim dowództwem komponentu lądowego tworzą jedno zintegrowane dowództwo, dowodząc wszystkimi wojskami biorącymi udział w ćwiczeniu „Defender Europe 22”.

VBCI we francuskich wojskach lądowych wyposażone są w jednoosobową wieżę Dragar z armatą M811 kalibru 25 milimetrów, z zapasem 150 sztuk amunicji i sprzężonym karabinem maszynowym kalibru 7,62 milimetra.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

– „Defender Europe 22” pozwala na zwiększenie interoperacyjności wojsk sojuszniczych, pozwala na sprawdzenie naszych systemów oraz, co istotne, również wspólnych procedur. Scenariusze dorocznych ćwiczeń „Defender Europe” są układane w ten sposób, aby zapobiegać wszelkim wrogim działaniom innych państw. Wszystkie posiadane przez nas scenariusze uwzględniają wszystkie zagrożenia, które mogą się pojawić w rejonie państw sojuszniczych – dodał generał Joks.

Siłami niebieskich dowodził podpułkownik Damian Kidawa z 17. BZ.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

– Są to jedne z dłuższych ćwiczeń, ponieważ jesteśmy cały miesiąc w polu – mówił dowódca 1. batalionu piechoty zmotoryzowanej 17. Brygady Zmechanizowanej, podpułkownik Damian Kidawa. – Ćwiczenie z sojusznikami nie jest dla nas nowością, ponieważ robimy to kilka razy w roku. To już drugi raz w tym roku, a przed nami jeszcze kolejne ćwiczenia. Ćwiczymy razem, procedury są bardzo podobne we wszystkich jednostkach, więc rozumiemy się coraz lepiej, chociaż słowo „zgranie” to bardzo poważne słowo.

Pośrodku generał dywizji Adam Joks, z lewej generał Jarosław Mika, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)



– „Defender Europe 22” to dobra okazja do wzięcia udziału w ćwiczeniach międzynarodowych z oddziałami polskimi, amerykańskimi, a nawet szwedzkimi – powiedział kapitan Eric (nazwisko niejawne), dowódca kompanii w 152. Pułku Piechoty francuskich wojsk lądowych. – Teraz bierzemy udział w strzelaniu na poligonie z różnych typów uzbrojenia we współdziałaniu z sojusznikami. Współpraca układa się dosyć dobrze, to interesujące patrzeć, jak w różnych państwach stosowane są wspólne procedury NATO pozwalające nam osiągać zakładane rezultaty. Nie baliśmy się tu przyjechać. Jesteśmy sojusznikiem Polski i wiemy, że jest to bezpieczne miejsce do szkolenia.

Zadanie bezpośredniego wsparcia wojsk lądowych zrealizowały Su-22, które w siłach powietrznych są wykorzystywane już wyłącznie w czasie ćwiczeń poligonowych.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

„Defender Europe 22”

Manewry „Defender Europe 22” są organizowane przez amerykańskie dowództwo US Army Europe and Africa z udziałem sojuszników z NATO i państw partnerskich. W obecnej sytuacji politycznej wszyscy przedstawiciele wojska podkreślają, że planowanie manewrów rozpoczęło się jeszcze w 2021 roku i nie są one odpowiedzią na żadne szczególne zagrożenie ani potencjalnego przeciwnika. Zaangażowano w nie ponad 3200 żołnierzy amerykańskich stacjonujących w Europie, dodatkowych 3400 żołnierzy przybyłych z USA i ponad 5800 żołnierzy z innych państw.

Do atakowania oddziałów zmechanizowanych przeciwnika wykorzystano również F-16. W czasie rzeczywistej wojny z pewnością użyto by ich do ważniejszych zadań.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Ćwiczenia obejmują przede wszystkim takie aktywności jak przemieszczenie się oddziałów po drogach państw przyjmujących, ostre strzelania na poligonach oraz forsowanie i przeprawy przez przeszkody wodne. Celem ćwiczeń jest jak zwykle zwiększenie interoperacyjności, a także sprawdzenie gotowości do przerzutu sił wsparcia różnymi środkami transportu w ramach utrzymywania wojskowej gotowości do obrony Europy. Ponadto ćwiczenia demonstrują zdolność Stanów Zjednoczonych do odgrywania roli strategicznego partnera w dziedzinie bezpieczeństwa przy jednoczesnym dalszym prowadzeniu rutynowych działań w pozostałej części Europy i Afryki.

Maciej Hypś, Konflikty.pl