13 maja 2022 roku w ramach międzynarodowych manewrów „Defender Europe 22” odbyło się ćwiczenie z pokonywania przeszkody wodnej przez jednostki zmechanizowane. Oddziały polskie, amerykańskie, francuskie i szwedzkie przekraczały Wisłę w rejonie Dęblina.
Defender Europe 22
Manewry „Defender Europe 22” rozpoczęły się 1 maja i potrwają prawie do końca miesiąca. Są to ćwiczenia organizowane przez amerykańskie dowództwo US Army Europe and Africa z udziałem sojuszników z NATO i państw partnerskich. W obecnej sytuacji politycznej wszyscy przedstawiciele wojska podkreślają, że planowanie manewrów rozpoczęło się jeszcze w 2021 roku i nie są one odpowiedzią na żadne szczególne zagrożenie ani potencjalnego przeciwnika.
Ćwiczeniami kieruje dowództwo amerykańskiego V Korpusu z generałem Christopherem Cavolim na czele. Obejmują one przede wszystkim takie aktywności jak przemieszczenie się oddziałów po drogach państw przyjmujących, ostre strzelania na poligonach oraz forsowanie i przeprawy przez przeszkody wodne. Celem ćwiczeń jest jak zwykle zwiększenie interoperacyjności, a także sprawdzenie gotowości do przerzutu sił wsparcia różnymi środkami transportu w ramach utrzymywania wojskowej gotowości do obrony Europy. Ponadto ćwiczenia demonstrują zdolność Stanów Zjednoczonych do odgrywania roli strategicznego partnera w dziedzinie bezpieczeństwa przy jednoczesnym dalszym prowadzeniu rutynowych działań w pozostałej części Europy i Afryki.
W ćwiczeniach bierze udział ponad 3200 żołnierzy amerykańskich stacjonujących w Europie, dodatkowych 3400 żołnierzy przybyłych z USA i ponad 5800 żołnierzy z innych państw. Operacje są prowadzone na terytoriach dziewięciu państw europejskich.
– Manewry „Defender Europe 22” i ćwiczenia towarzyszące bezpośrednio demonstrują nasze zobowiązanie do utrzymywania bezpieczeństwa Europy i do zapewnienia interoperacyjności z naszymi sojusznikami i partnerami – powiedział generał Cavioli. – Poprzez takie ćwiczenia przygotowujemy się do obrony każdego cala terytorium NATO siłami o dużych możliwościach bojowych.
Ze strony polskiej udział w „Defender Europe 22” biorą udział wydzielone pododdziały 1. Brygady Kawalerii Pancernej, 17. Brygady Zmechanizowanej, 12. Brygady Zmechanizowanej, 2. Brygady Zmechanizowanej, 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, 6. Brygady Powietrznodesantowej, 2. Pułku Inżynieryjnego, 5. Pułku Chemicznego, 9. Brygady Kawalerii Pancernej, Wojsk Obrony Terytorialnej oraz samoloty F-16 z 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, Su-22 z 1. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego i samoloty transportowe z 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego, a także śmigłowce Mi-24 z 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych.
W Polsce ćwiczenia odbywają się na poligonach w Drawsku Pomorskim, Bemowie Piskim i Żaganiu, ale również poza poligonami. Dotyczy to zwłaszcza epizodów przemieszczenia taktycznego na dużą odległość z pokonywaniem przeszkód wodnych, które są realizowane na drogach publicznych i w terenie przygodnym. Właśnie jednym z takich epizodów odbywających się poza poligonami były przeprawy w rejonie Dęblina.
– Wojska obrony terytorialnej są lokalnym komponentem sił zbrojnych. Częścią tego ćwiczenia jest przeprawa przez rzekę, ale też pokonywanie dużych dystansów. My wykorzystujemy znajomość terenu, bo pochodzimy z obszarów, na których działamy. Wykonujemy to, kierując kolumny wojskowe po ustalonych drogach przejazdu, wystawiamy posterunki kontrolne, zabezpieczamy teren, na którym działają wojska operacyjne, po to, żeby one mogły się skupić na swoich głównych zadaniach – powiedział przedstawiciel WOT. – W ćwiczenia są zaangażowani żołnierze z województw lubelskiego i mazowieckiego.
Przeprawa
Przeprawę pod Dęblinem zbudowali żołnierze 2. Pułku Inżynieryjnego, a przeprawiły się po niej pododdziały z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza i francuskiej 7. Brygady Pancernej z Besançon. Nieopodal własną przeprawę zbudowali saperzy ze Stanów Zjednoczonych i Szwecji. Przy okazji testowali oni kompatybilność ich przęseł mostowych. Ze strony amerykańskiej w ćwiczeniach brał udział pododdział 1. batalionu 66. Pułku Pancernego, a ze Szwecji – saperzy.
– Zostaliśmy zaproszeni przez Amerykanów do wzięcia udziału w tych ćwiczeniach w Polsce – powiedział szeregowy Andreas (Andrzej) Ferenz, szwedzki saper polskiego pochodzenia. – Dla nas to bardzo dobra okazja do współdziałania z żołnierzami z innych państw, jak Polska, Francja i Stany Zjednoczone, do uczenia się od siebie nawzajem i wymiany doświadczeń, jak robimy pewne rzeczy, na przykład budujemy mosty. Od dawna nie uczestniczyliśmy w ćwiczeniach tego typu, więc to dla nas duża przyjemność.
Do zbudowania swojej przeprawy Polacy wykorzystali park pontonowy PP-64 Wstęga zmontowany we wstęgę podwójną (dwa segmenty obok siebie). Szwedzi i Amerykanie wykorzystują mosty pontonowe IRB (Improved Ribbon Bridge). Oba mosty są bardzo podobne, mogą po nich przejechać pojazdy gąsienicowe o masie do 80 ton, a więc również czołgi podstawowe M1A2 Abrams.
Ze względu na wiek polskiej konstrukcji w czasie ćwiczeń dopuszczalna masa pojazdów jest ograniczona, ale od czasu do czasu są organizowane testy potwierdzające, że most nadal utrzymuje pojazdy osiemdziesięciotonowe. Cały czas toczy się postępowanie na nowy most pontonowy dla polskich saperów. Poszczególne segmenty obu mostów mogą być również wykorzystane jako promy i to rozwiązanie Amerykanie również wykorzystywali.
Polski most został zbudowany z osiemdziesięciu dwóch segmentów i miał długość około 100 metrów. Przymocowane z jednej strony mostu kutry służą nie tylko do ustawienia segmentów na swoim miejscu w czasie budowy, ale później ich pracujące silniki pomagają niwelować wpływ silnego nurtu rzeki i zabezpieczają most przed zerwaniem. Dodatkowo polski most jest kotwiczony do brzegów i kotwicami do dna. Most amerykański nie ma tego ostatniego zabezpieczenia, więc może być mniej stabilny.
Abramsy, Rosomaki i reszta
Przeprawę zabezpieczał wóz zabezpieczenia technicznego i amfibia PTS. Ten pierwszy może służyć jako pomoc drogowa, gdyby któryś z wozów bojowych zepsuł się na moście i go zablokował. Dlatego WZT przejeżdża jako pierwszy. Natomiast PTS może być wykorzystywany do prowadzenia akcji ratunkowej na wodzie. Trzeba przy tym podkreślić, że dzieje się tak przy przeprawach, które tym się różnią od forsowania przeszkody wodnej, że w tym pierwszym wypadku siły własne panują na obu brzegach i nie prowadzą walki o zdobycie przyczółka. W razie konieczności zdobywania przyczółka pływające Rosomaki mogą strzelać nawet z wody.
Przez polski most przejechały głównie kołowe bojowe wozy piechoty Rosomak z wieżami Hitfist-30P, ale także w wersji ewakuacji medycznej i transportera przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike. Obronę przeciwlotniczą zapewniały zestawy obrony przeciwlotniczej bardzo krótkiego zasięgu Hibneryt, żołnierze z ręcznymi wyrzutniami pocisków przeciwlotniczych transportowani na pace ciężarówki i radary Soła. Z polskiego mostu skorzystali też Francuzi, przerzucający kołowe bojowe wozy piechoty VBCI, kołowe transportery opancerzone VAB i ciężarówki. Po przeprawie amerykańsko-szwedzkiej przeprawiły się czołgi podstawowe M1A2, bojowe wozy piechoty M2 Bradley, wóz zabezpieczenia technicznego M88 i kołowe pojazdy wsparcia, takie jak HMMWV w różnych wersjach czy JLTV.
Ukraińska lekcja
Ktoś mógłby się zastanawiać, po co ćwiczyć przeprawę mostami, skoro wiele rodzajów sprzętu wojskowego może samodzielnie pływać, a niektóre czołgi (na przykład T-72, Leopard 2) mogą pokonywać rzeki po dnie. Po pierwsze: nie wszystkie pojazdy dysponują taką możliwością, na przykład ciężarówki zabezpieczające całą logistykę formacji pancernych i zmechanizowanych, a po drugie: dlatego, że tak jest łatwiej i szybciej.
Wbrew pozorom pokonanie przeszkody wodnej po dnie przez czołg nie ogranicza się do czasochłonnego przygotowania każdego pojazdu. Przede wszystkim najpierw trzeba znaleźć odpowiednią przeprawę z brzegami o dogodnym nachyleniu, żeby czołg mógł bezpiecznie zjechać i wyjechać na brzeg. Ponadto dno musi być odpowiednio płaskie, pozbawione przeszkód i dostatecznie twarde, by wytrzymać masę czołgu. To wszystko wymaga dokładnego rozpoznania przez nurków i znacząco obniża liczbę miejsc dostępnych do pokonania rzeki. Dodatkowo prędkość pływania lub brodzenia jest znacznie niższa niż w przypadku przejazdu mostem.
Jak można zaobserwować w czasie wojny w Ukrainie, gdzie pokonywanie rzek stanowi ważny element operacji obu stron, nawet Rosjanie dysponujący wozami pływającymi i zdolnymi pokonywać rzeki po dnie wolą zdobywać stałe przeprawy lub stawiać mosty pontonowe. Bardzo często robią to zresztą nieudolnie, bo zgodnie ze sztuką wojenną obok jednej przeprawy prawdziwej powinny powstać dwie–trzy przeprawy fałszywe tak, aby przeciwnik nie miał pewności, którędy przejdą wojska.
W takim wypadku musi zaangażować dodatkowe środki rozpoznawcze i na przykład podlecieć dronem na bliską odległość, bo dopiero wtedy da się rozpoznać, czy po moście jadą prawdziwe wozy bojowe czy nadmuchiwane makiety, a to daje możliwość łatwiejszego zestrzelenia drona. Rosjanie natomiast przeważnie budują tyko jeden most, a Ukraińcy dzięki amerykańskiemu wsparciu rozpoznawczemu wiedzą, gdzie wysłać drony bojowe lub wycelować artylerię, jeszcze zanim most jest ukończony.
Przeczytaj też: Korea Płd. chce lotniskowiec z dwiema nadbudówkami. Jakie są zalety takiego układu?