Tradycyjnie, od wielu lat na początku czerwca odbywają się na Bałtyku manewry flot państw należących do NATO i państw z sojuszem współpracujących. Polska Marynarka Wojenna zaczęła brać w nich udział na długo przed przystąpieniem do Sojuszu, gdzieś tak od połowy lat dziewięćdziesiątych, od razu stając się jednym z ważniejszych uczestników ćwiczeń. Zawsze wystawiała dużo okrętów i samolotów, a Gdynia stała się jednym z najważniejszych portów macierzystych ćwiczeń, gdzie odbywa się faza sztabowa, a co za tym idzie, do którego przypływają wszystkie jednostki biorące udział w manewrach. Pojawienie się tylu zagranicznych jednostek w porcie na Oksywiu i porcie handlowym w Gdyni zawsze jest nie lada gratką dla hobbystów wojskowości.
Chociaż w ćwiczeniach dominują mała jednostki, jak na przykład trałowce, niszczyciele min czy kutry rakietowe, największym zainteresowaniem cieszą się te największe okręty. Mimo że w tym roku US Navy – będąca zwyczajowym „dostarczycielem” największych jednostek – nie delegowała do ćwiczeń ani krążowników typu Ticonderoga, ani niszczycieli typu Arleigh Burke, i tak było na co popatrzeć. Mieliśmy bowiem okazję zobaczyć po raz pierwszy w Polsce okręt dowodzenia typu Blue Ridge – USS Mount Whitney. Ten okręt, z daleka przypominający nieco lotniskowiec, jest jednostka flagową VI Floty US Navy, a także pełni funkcję stanowiska dowodzenia dla Lizbońskiego Dowództwa NATO. Poza swoim głównym zadaniem, jakim jest zapewnienie najlepszych warunków dowodzenia operacjami morskimi i wodno-lądowymi, posiada także możliwość transportu ładunków. W czasie służby w Rogu Afryki oprócz stanowiska dowodzenia zaokrętowane na nim były elementy 2. Dywizji Piechoty Morskiej, a w czasie ostatniej wojny rosyjsko-gruzińskiej okręt przeszedł na Morze Czarne i zawinął do gruzińskiego portu Poti z transportem humanitarnym dla ofiar konfliktu. Jego etatową załogę stanowi obecnie 170 marynarzy i 155 cywilnych pracowników. Łącznie można jednak zaokrętować 930 osób. Jego uzbrojenie jest symboliczne i składa się z dwóch zestawów Phalanx, dwóch 25 mm działek Bushmaster i karabinów maszynowych. Na pokładzie stacjonuje też śmigłowiec.
Innymi dużymi jednostkami były: fregata rakietowa Bayern typu Brandenburg, dwie amerykańskie fregaty typu Oliver Hazard Perry (takie same jak nasze ORP Kościuszko i ORP Pułaski), rosyjski okręt desantowy Kaliningrad oraz duński okręt dowodzenia i wsparcia Esbern Snare typu Absalon. Wraz z jednostką siostrzaną są to największe jednostki duńskiej marynarki, a Absalon bierze czynny udział w zwalczaniu piractwa na wodach wokół Rogu Afryki i zanotował w tym względzie sukcesy bojowe.
Tak się ułożyło, że wizyta okrętów na BALTOPS zbiegła się w czasie z wizytą pięciu francuskich okrętów szkolnych typu Leopard. Zacumowały one przy Skwerze Kościuszki, wzbudzając niemałe zainteresowanie licznych spacerowiczów.
W tym roku powrócono do zaniechanej po wzroście zagrożenia terrorystycznego na początku XXI wieku tradycji udostępniania wizytujących okrętów dla szerokiej publiczności. Niestety nie było to pełne otwarcie, bo zwiedzać można było tylko wybrane okręty zacumowane w porcie wojennym na Oksywiu – czyli bez opisanych wcześniej największych jednostek – ale na początek dobre i to. Zwiedzający mogli chodzić po wszystkich nabrzeżach portu, jednak do zwiedzania udostępnionych było tylko kilka okrętów, z których największym powodzeniem cieszyły się polski okręt podwodny ORP Kondor typu Kobben i dozorowiec ORP Kaszub. Wizytę można było też złożyć na okrętach niemieckich: zbiornikowcu Ameersee i niszczycielu min Herten oraz na duńskim okręcie patrolowym Viben. Pozostałe jednostki można było oglądać tylko z lądu.
Zwiedzający dopisali, port odwiedziło dużo ludzi.
Na pewno pomogła w tym pogoda – przez cały dzień było ciepło i słonecznie. Wszystkiego o wizytujących okrętach można było dowiedzieć się od służących na nich marynarzy, którzy chętnie odpowiadali na pytania. Imprezę należy uznać za ze wszech miar udaną. Co prawda okrętów, na które można było wejść, nie było wiele, ale dobre i to, bo jeszcze nie tak dawno nikt nawet nie myślał o udostępnianiu ich do zwiedzania. Mam nadzieję, że tegoroczna edycja zapoczątkuje powrót do tradycji szerokiego udostępniania okrętów, bo pamiętam jak sam, będąc jeszcze dzieckiem, odwiedzałem pokład lotniskowca HMS Invincible czy rosyjskiego niszczyciela Biespokojnyj.
Na koniec kilka słów o tegorocznym ćwiczeniu BALTOPS z komunikatu umieszczonego na stronie Marynarki Wojennej:
„Na Bałtyku rozpoczynają się największe w tym roku manewry morskie państw Partnerstwa dla Pokoju BALTOPS 2010. Do udziału w ćwiczeniu swoje siły skierowało 14 państw. Załogi okrętów, samolotów i śmigłowców przećwiczą prowadzenie wielonarodowej operacji pokojowej. Gospodarzem pierwszego etapu BALTOPS 2010 jest Polska Marynarka Wojenna. W dniach 4-6 czerwca odbyła się tam faza portowa ćwiczenia. Działania na morzu rozpoczną się 7 czerwca i potrwają dwa tygodnie.
W BALTOPS 2010 uczestniczyć będą okręty, samoloty i śmigłowce oraz komponenty brzegowe, logistyczne i dowodzenia z 14 państw: Belgii, Danii, Estonii, Finlandii, Francji, Holandii, Łotwy, Litwy, Niemiec, Polski, Rosji, Szwecji, USA i Wielkiej Brytanii. Polska Marynarka Wojenna skieruje do ćwiczenia korwetę zwalczania okrętów podwodnych ORP „Kaszub”, okręt podwodny ORP „Kondor”, trałowce ORP „Resko”, ORP „Wicko” i ORP „Nesko”, dwa śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych Mi-14PŁ, dwa samoloty patrolowo-rozpoznawcze An-28 B1R oraz służby logistyczne i stanowiska dowodzenia.
W ćwiczeniu uczestniczyć będzie również okręt dowodzenia siłami przeciwminowymi ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki” oraz dowodzony przez niego Stały Zespół Oborny Przeciwminowej NATO – SNMCMG1 zwany „Tarczą Przeciwminową”.
Polskie siły uczestniczące w ćwiczeniu BALTOPS 2010 będą wykonywać zadania związane głównie z bezpieczeństwem morskich szlaków komunikacyjnych. Korweta ORP „Kaszub” oraz śmigłowce Mi-14 PŁ będą chronić transport morski przed zagrożeniem ze strony floty podwodnej. Samoloty patrolowo-rozpoznawcze będą prowadzić monitoring newralgicznych akwenów morskich. Trałowce odpowiedzialne będą za obronę przeciwminową głównych sił. Natomiast zadaniem polskiego okrętu podwodnego będzie monitoring morskich szlaków żeglugowych.

Amerykański okręt dowodzenia USS Mount Whitney. Widoczny śmigłowiec SH-60 i działko Phalanx
© Maciej Hypś, Konflikty.pl

USS Stephen W. Groves (z tyłu) cumuje za USS Mount Whitney (na pierwszym planie)
© Maciej Hypś, Konflikty.pl

Niemiecki kuter rakietowy FGS Hyane. Za nim widoczny niemiecki zbiornikowiec FGS Ameersee
© Maciej Hypś, Konflikty.pl

Amerykańskie fregaty typu O. H. Perry: USS Stephen W. Groves na pierwszym planie, USS Simpson za nim
© Maciej Hypś, Konflikty.pl
Ćwiczenia BALTOPS 2010 oparte są na scenariuszu obejmującym fikcyjne państwa i fikcyjne wydarzenia. Według jego założeń w regionie dojdzie do kryzysu lokalnego będącego wynikiem działalności organizacji paramilitarnych. Rezolucją ONZ utworzone zostaną siły pokojowe. Jednostki uczestniczące w BALTOPS zmierzą się m.in. z piractwem zagrażającym jednostkom transportu morskiego. Ich głównym zadaniem będzie zapewnienie bezpieczeństwa morskich szlaków komunikacyjnych, stabilizacji i pokoju w regionie.
BALTOPS jest corocznym, międzynarodowym ćwiczeniem morskim mającym na celu zwiększenie interoperacyjności sił morskich państw Partnerstwa dla Pokoju w rejonie Morza Bałtyckiego. Scenariusz manewrów zakłada reagowanie międzynarodowych sił w sytuacjach kryzysowych. W trakcie manewrów okręty przećwiczą wszystkie elementy typowych operacji pokojowych wśród nich operacje embarga i blokad morskich w rejonach objętych kryzysem, akcje wymuszania pokoju, zwalczania kontrabandy oraz przeciwdziałania terroryzmowi na morzu.”