Przedstawiciele władz Demokratycznej Republiki Konga poinformowali w poniedziałek 17 czerwca o walkach etnicznych między ludami Hema i Lendu w prowincji Ituri na wschodzie kraju. Źródła rządowe mówią o 161 zabitych, jednak przedstawiciele działających na miejscu organizacji humanitarnych twierdzą, że ofiar jest ponad 200.
Walki wybuchły po zamordowaniu czterech lokalnych biznesmenów należących do Lendu. Wśród lokalnej społeczności pojawiły się plotki, według których zbrodni dokonali wędrowni pasterze Hema. Grupy mężczyzn Lendu przeprowadziły ataki mające być odwetem za morderstwa.
Gubernator Ituri Jean Bamanisa stwierdził, iż napastnicy zastosowali taktykę niczym nieróżniącą się od poprzednich tego rodzaju masakr: wypędzili mieszkańców zaatakowanej wsi do dżungli, spalili zabudowania, a następnie ruszyli w pogoń za cywilami i mordowali schwytanych bronią białą.
Już wcześniej, na przełomie 2017 i 2018 roku, toczyły się walki między przedstawicielami obu społeczności. Wówczas doszło do kilkanastu krwawych ataków, a po każdym organizowano wyprawę odwetową. Walki nie są jednak tak powszechne jak w przeszłości. W latach 1999–2007 konflikt między Hema i Lendu doprowadził do śmierci ponad 50 tysięcy osób. Był to jeden z najtragiczniejszych etapów wojny domowej we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga.
Do napięć dochodzi na granicy prowincji Ituri i Kiwu Północne, w regionie szczególnie narażonym na powstawanie ognisk wirusa ebola. Z powodu niestabilnej sytuacji organizacje międzynarodowe nie mogą wdrożyć kompleksowego planu opanowania rozprzestrzeniającej się choroby.
Zobacz też: Ugandyjscy bojownicy przenoszą bazy z DRK do Mozambiku
(reuters.com)