Strona niemiecka zarzuca Francji małą elastyczność w programie czołgu podstawowego następnej generacji MGCS. Przyczyną są różnice w charakterze uczestników konsorcjum KDNS.
Ambasador Niemiec w Paryżu, Nikolaus Meyer-Landrut, zapewnił francuskich senatorów, ze Berlin nie zamierza odchodzić od zasady równych udziałów w programach MGCS i myśliwca FCAS. Ten ostatni także jest przedmiotem dwustronnych sporów. Niemieckie koncerny zbrojeniowe mają jednak odmienny od rządu punkt widzenia.
Konsorcjum KNDS tworzą niemiecki prywatny koncern KMW i francuski Nexter, będący własnością państwa. Różnica w charakterze obu podmiotów już miała doprowadzić do tarć. Główną przyczyną zarzutów wobec Francji jest jednak Rheinmetall. Niemiecki koncern już kilka lat temu przedstawił swój pomysł na nowy czołg, a teraz chciałby dołączyć do prac nad MGCS.
Od jesieni ubiegłego roku trwają wstępne rozmowy w sprawie połączenia Rheinmetalla i KMW. Rozwiązanie takie miało zdobyć życzliwe zainteresowanie Berlina, widzącego w nim szanse na wzmocnienie niemieckiej branży zbrojeniowej. Ewentualna fuzja wywołuje jednak zdecydowany sprzeciw Paryża, który obawia się przewagi strony niemieckiej w KNDS.
Dyskusje nad strukturą konsorcjum nie są nowe. Od samego początku padały propozycje innego zorganizowania przedsięwzięcia. Jedno z rozwiązań proponowało wykupienie części akcji KMW przez rząd Francji, inne – utworzenie europejskiego giganta wzorowanego na Airbusie.
Pojawiają się także inne kwestie sporne. Niemcy chcą cięższego czołgu, optymalizowanego pod kątem europejskiego teatru działań. Francja natomiast cały czas ma w perspektywie działania ekspedycyjne, wymagające lżejszej konstrukcji. Dochodzi także kwestia praw własności intelektualnej i związane z nią dążenie niemieckiej lewicy do ograniczenia sprzedaży broni państwom naruszającym prawa człowieka, na co Francja nie chce się zgodzić.
Zobacz też: Testy Leclerca z armatą 140 mm
(opex360.com)