Rok budżetowy 2019/2020 będzie oznaczał dla misji MONUSCO w Demokratycznej Republice Konga poważne cięcia i konieczność ograniczenia wydatków. W ogłoszonym planie założono zamknięcie ośmiu biur i zwolnienie 764 osób, co określono jako ważny krok w stronę ostatecznego wyjścia sił międzynarodowych z kraju. Cięcia nie będą dotyczyły personelu wojskowego, ale jedynie kongijskich urzędników zatrudnionych przez ONZ.
Redukcja ma również związek z ograniczeniem przez Stany Zjednoczone wsparcia finansowego dla misji wojskowych ONZ. Waszyngton w grudniu zeszłego roku ogłosił, że zmniejszy kwotę przekazywaną na rzecz operacji z 28,5% do 25%. Amerykański doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego John R. Bolton stwierdził iż Stany Zjednoczone „nie będą dłużej wspierały bezproduktywnych, pozbawionych sukcesów i niezrozumiałych misji pokojowych ONZ”.
Przedstawiciele MONUSCO oświadczyli, że zamknięcie biur nie wpłynie na gotowości i możliwości bojowe oddziałów. Likwidacja przedstawicielstw może jednak zachwiać równowagą między grupami paramilitarnymi działającymi na wschodzie kraju. Część watażków, zachęcona mniej widoczną obecnością przedstawicieli ONZ, podejmie próby zwiększenia wpływów w ogarniętym chaosem kraju.
Plan wycofania sił ONZ cieszy się poparciem władz DRK. Prezydent Félix Tshisekedi uważa jednak, iż zakończenie misji MONUSCO musi zostać starannie przygotowane. W przeciwieństwie do swojego poprzednika nie nawołuje do natychmiastowego wyjścia oddziałów międzynarodowych, lecz do stopniowego oddawania odpowiedzialności za bezpieczeństwo obywateli w ręce rządu w Kinszasie.
Zobacz też: Harry Truman i kongijska dzida przeciwlotnicza
(rfi.fr)