W Stanach Zjednoczonych doszło wczoraj do katastrofy jedynego latającego egzemplarza samolotu Northrop N-9M. Maszyna rozbiła się na terenie stanowego zakładu karnego w Norco w stanie Kalifornia i doszczętnie spłonęła. Jej pilot zginął na miejscu.
Do zdarzenia doszło o godzinie 12.10 czasu miejscowego. Nie ma na razie żadnych informacji o przyczynach. Na szczęście osoby postronne nie doznały obrażeń.
Northrop N-9M został oblatany 27 grudnia 1942 roku przez słynnego Johna Myersa. Powstał jako latający załogowy model (w skali 1:3) do prób układu aerodynamicznego zastosowanego w konstrukcji prototypowych YB-35 i YB-49, jest więc – w trochę pokręconej linii – protoplastą bombowca strategicznego B-2A Spirit i opracowywanego właśnie B-21 Raidera.
Samolot był napędzany dwoma ośmiocylindrowymi silnikami Franklin OX-540-7. Miał rozpiętość 18,3 metra i masę własną około 2700 kilogramów. Mógł rozwinąć prędkość 350 kilometrów na godzinę. Zniszczoną maszynę, należącą do Planes of Fame Air Museum, odrestaurowano w trakcie trzynastu lat prac, zakończonych w roku 1993. Po pożarze silnika w 2006 roku był ponownie uziemiony na blisko cztery lata.
Był to ostatni z czterech wyprodukowanych egzemplarzy, noszący oznaczenie N-9MB. Pierwsze trzy zezłomowano (w tym jeden po tragicznym wypadku w 1943 roku).
Zobacz też: Norwegia: Wyniki dochodzenia ws. osobliwego wypadku AW101
(aviation-safety.net, thedrive.com)