Dwa amerykańskie bombowce B-52H Stratofortress odbyły w poniedziałek 4 marca lot w pobliżu chińskiego wybrzeża, nad Morzem Południowochińskim i Wschodniochińskim. Bez wątpienia był to kolejny sygnał wysłany przez Waszyngton pod adresem Pekinu, od lat intensywnie zwiększającego swoje wpływy w tym rejonie świata.

Stratofortressy wystartowały z bazy lotniczej Andersen na Guamie, gdzie USAF prowadzi ciągłą rotację kontyngentu bombowców, i tam też powróciły. Formalnie był to rutynowy lot ćwiczebny. Jedna z maszyn, znak wywoławczy Toxin 02, wykonywała zadanie nad samym Morzem Południowochińskim. Druga zaś skierowała się w stronę Korei i Japonii, gdzie zrealizowała ćwiczenie wspólnie z tamtejszymi Siłami Samoobrony i okrążyła Wyspy Japońskie od północy. Wsparcia bombowcom udzielała latająca cysterna KC-135R Stratotanker z bazy Kadena.

Był to pierwszy taki lot B-52 w roku 2019. Poprzednio Stratofortressy zbliżyły się do chińskiego wybrzeża w październiku i listopadzie ubiegłego roku.

Trzy dni temu amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo oświadczył podczas wizyty w Manili, że Stany Zjednoczone zamierzają dalej zapewniać wolność żeglugi na Morzu Południowochińskim i nie dopuszczą, aby Chiny stanowiły zagrożenie dla szlaków morskich na spornych akwenach. Co więcej, Pompeo zapewnił Filipińczyków, że Stany Zjednoczone są gotowe stanąć w ich obronie, gdyby stanęli w obliczu agresji zbrojnej na Morzu Południowochińskim.

Rzecznik chińskiego ministerstwa obrony Lu Kang, odnosząc się do słów Mike’a Pompeo, zapewnił, że Chinom zależy na pokoju i stabilności w regionie, a kraje spoza tego regionu – takie jak USA – powinny się powstrzymać od sprawiania tam problemów.

Zobacz też: USAF ma za dużo myśliwców i za mało bombowców?

(airforcetimes.com, pacaf.af.mil)

US Air Force / Senior Airman Matthew Smith