W pierwszej połowie czerwca na terytorium Polski, Litwy, Łotwy i Estonii odbywają się manewry „Saber Strike 2018”. Ćwiczenia są organizowane przez dowództwo US Army w Europie. Poza organizatorami w manewrach biorą udział żołnierze z dziesięciu państw, w tym Izraela. Jednym z ćwiczonych elementów było forsowanie przeszkody wodnej przez oddział zmechanizowany.
Ową przeszkodą była Wisła na wysokości Chełmna. Dwa lata temu w tym samym miejscu w czasie ćwiczeń „Anakonda” po niemiecko-brytyjsko-holenderskim moście przeprawiali się Amerykanie. W tym roku była to operacja całkowicie polska. Przeprawiał się 1. Batalion Piechoty Zmotoryzowanej „Legionów” z 12. Brygady Zmechanizowanej, natomiast za część inżynieryjną odpowiadały 2. i 5. Pułk Inżynieryjny i 2. Pułk Saperów.
Zanim jednak oddział zmechanizowany mógł się przedostać na drugi brzeg, najpierw trzeba było zabezpieczyć przyczółki. Zadanie to zrealizowała dzień wcześniej szwadronowa grupa bojowa złożona z dwóch wzmocnionych plutonów – razem było to około siedemdziesięciu żołnierzy z 7. Batalionu 25. Brygady Kawalerii Powietrznej. Oddział na czas wykonywania zadania był wzmocniony przez sekcję przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike i wyrzutnie przeciwlotnicze Grom.
Desant odbywał się jednocześnie na obu brzegach Wisły. W rejon działania żołnierze zostali przetransportowani śmigłowcami Mi-8 i Mi-17 z 1. i 7. Dywizjonu Lotniczego, a także amerykańskimi śmigłowcami UH-60 należącymi do 12. Brygady Lotnictwa Bojowego US Army. Rejon operacji był zabezpieczany z powietrza przez śmigłowce szturmowe Mi-24 z 56. Bazy Lotniczej i W-3 Sokół z kawalerii powietrznej. Łącznie w desant było zaangażowanych dziesięć śmigłowców.
Ponieważ desant odbywał się w terenie przygodnym, pierwsza drużyna desantowała się ze śmigłowca w zawisie metodą grubej liny. Po zabezpieczeniu lądowiska pozostałe maszyny mogły wysadzić żołnierzy bezpośrednio na ziemi. Operacja przebiegła sprawnie i bez zakłóceń – od momentu pojawienia się śmigłowców na horyzoncie do zabezpieczenia całego terenu upłynęło około piętnastu minut. Szturmani z kawalerii powietrznej pozostali na stanowiskach do końca dnia i przez całą noc i kilka porannych godzin, kiedy ubezpieczali przeprawę batalionu piechoty zmotoryzowanej.
Przeprawa była realizowana trzema promami pontonowymi, które do Chełmna przetransportowano samochodami i koleją. Do napędu i manewrowania wykorzystywane są kutry KH-200. Każdy prom składał się z szesnastu segmentów pontonowych i dwóch ram umożliwiających załadunek i rozładunek na brzeg. Nośność zestawu wynosi osiemdziesiąt ton.
Łącznie przez Wisłę przewieziono czterdzieści osiem pojazdów różnych klas i typów, od samochodów terenowych Honker przez ciężarówki Star po kołowe transportery opancerzone Rosomak i pojazdy specjalistyczne zbudowane na podwoziu Rosomaka. Obronę przeciwlotniczą zapewniały rozmieszczone na obu brzegach w pobliżu przeprawy zestawy przeciwlotnicze Osa z 8. Pułku Przeciwlotniczego.

Desant pierwszej drużyny metodą grubej liny. Zadaniem żołnierzy było rozpoznanie warunków i zabezpieczenie lądowiska przed przybyciem sił głównych.

UH-60 Black Hawk z 12. Brygady Lotnictwa Bojowego. Amerykanie też odczuwają ostatnie polskie upały. Ich śmigłowce latały ze zdemontowanymi drzwiami do kabiny pilotów. Dobrze widoczna osłona balistyczna prawego pilota.

Odlatując ze strefy lądowania, piloci musieli uważać nie tylko na potencjalnego przeciwnika, ale też na przeszkody terenowe, jak widoczny w tle most przez Wisłę.

Duża moc silników przydaje się zwłaszcza przy starcie ze strefy lądowania. To właśnie w tej fazie śmigłowiec jest najbardziej narażony na zestrzelenie, dlatego starty wykonywane są z maksymalnym naborem wysokości i wykonywaniem ostrych manewrów.

Zamaskowane stanowisko wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike.

Rosomak na promie pontonowym. Wyraźnie widoczne większe zanurzenie pod wpływem masy transportera.

Mimo zbadanego dna żołnierze na obu końcach promu cały czas sprawdzali głębokość bosakami.

Rosomak przygotowany do zjechania z promu. Wcześniej prom trzeba było zabezpieczyć linami i wysłać ubezpieczenie. Następnie z promu schodzi piechota, która do transportera wsiada dopiero na lądzie.

Kierowaniem promem zajmuje się żołnierz z dwiema flagami. Za pomocą odpowiednich gestów wydaje on polecenia sternikom kutrów holowniczych. Każda zmiana położenia chorągiewek sygnalizowana jest gwizdkiem.

Zestawy przeciwlotnicze Osa przeprawiano jako jedne z pierwszych, tak by szybko przygotować stanowiska obrony przeciwlotniczej na obu brzegach rzeki.

Rosomak w wersji wozu rozpoznania technicznego. Jego załogę stanowi drużyna składająca się z: dowódcy, kierowcy, dwóch mechaników i opcjonalnie sanitariusza. Wyposażenie specjalistyczne umożliwia wykonywanie diagnostyki, prowadzenie remontów bieżących i ratownictwa technicznego.

Ćwiczenia były obserwowało liczne grono wyższych oficerów, w tym dowódca 12. Dywizji Zmechanizowanej. Obecni byli także przedstawiciele Stanów Zjednoczonych. Na pierwszym planie Rosomak w wersji do przewożenia wyrzutni pocisków przeciwpancernych Spike.

W czasie manewrów po raz pierwszy realizowano przeprawę moździerzy samobieżnych Rak.

Rejon przeprawy ubezpieczała z powietrza para śmigłowców Mi-24.