Wojska lądowe i piechota morska Stanów Zjednoczonych mają zamiar sprawdzić wszystkie posiadane karabinki automatyczne M4 i karabiny automatyczne M16. Powodem kontroli są nieprawidłowości w działaniu przełącznika rodzaju ognia, mogące prowadzić do niekontrolowanego oddania strzału.

Pierwsze ostrzeżenie w tej sprawie US Army wydała pod koniec marca. Wtedy w bazie Fort Knox w stanie Kentucky z powodu ustawienia przełącznika między trybem półautomatycznym a ogniem ciągłym karabinek M4A1 zaciął się w czasie próby strzału. Po przestawieniu dźwigni w prawidłową pozycję broń wystrzeliła bez udziału żołnierza. Szybko okazało się, że identyczną wadę miały dwa inne karabinki.

Wstępnie ustalono, że wadliwe działanie przełącznika dotyczy wyłącznie zmodernizowanych M4A1, w liczbie co najmniej 881 sztuk. W drugiej połowie kwietnia wydano jednak dodatkowe instrukcje, rozszerzając podjęcie dodatkowych środków ostrożności na wszystkie M4 (na zdjęciu) i M16.

Według stanu na koniec maja US Army stwierdziła usterkę w 6 procentach spośród 52 tysięcy sprawdzonych egzemplarzy broni. W ciągu pół roku liczba przetestowanych karabinków i karabinów sięgnąć ma 903 tysięcy, a naprawy wadliwych sztuk mogą potrwać od roku do osiemnastu miesięcy.

24 maja, w ślad za wojskami lądowymi, profilaktyczne ostrzeżenie wystosował do swoich żołnierzy Korpus Piechoty Morskiej, zalecając dodatkowe kontrole broni. Marines jak dotąd nie odnotowali jednak na swoich M4 i M16 żadnych niekontrolowanych wystrzałów.

Zobacz też: USA: tłumiki dla ludu, krwawiące tarcze i karabinki AK

(taskandpurpose.com, armytimes.com)

US Marine Corps / Cpl. Trever Statz