Działający w Demokratycznej Republice Konga bandyci, będący prawdopodobnie członkami ruchu Mai Mai, postawili warunki, pod którymi gotowi są zwolnić uprowadzonych niedawno sześciu ugandyjskich rybaków. Porywacze zażądali dziesięciu pudełek amunicji (łącznie 6 tysięcy pocisków). Doniesieniom tym zaprzeczył rzecznik ugandyjskich sił zbrojnych, generał brygady Richard Karemire.

Karemire potwierdził, że doszło do porwania sześciu rybaków na Jeziorze Edwarda, jednak zdementował doniesienia o rzekomych żądaniach okupu wystosowanych przez porywaczy. Stanowczo oświadczył również, że przedstawiciele Kampali nie będą negocjowali z przestępcami. Komentarza w tej sprawie odmówił rzecznik miejscowej policji Elly Matte, według którego sprawa podlega ministerstwu spraw zagranicznych i wojsku.

Rebelianci z ruchu Mai Mai od ponad dwudziestu lat prowadzą walkę zarówno z Ugandą, jak i z Demokratyczną Republiką Konga. Jednym z najpoważniejszych incydentów, w które zaangażowani byli partyzanci z tego ugrupowania, było porwanie i egzekucja podpułkownika ugandyjskich sił zbrojnych Reubena Ikondere w 1999 roku.

Zobacz też: Uganda pokazała rosyjskie i chińskie czołgi

(monitor.co.ug)