Druga połowa ubiegłego wieku, wojna w Wietnamie. W bitwie o Khe Sanh amerykańskie wojska stosują niewielkie miny guzikowe, które oprócz rażenia wybuchem informują akustyczne systemy nasłuchowe o pojawieniu się wroga. Pół wieku później podobna technika, choć już bez materiałów wybuchowych, może zostać użyta do lokalizacji jednego z głównych wrogów wiropłatów US Army: uszkodzeń strukturalnych.
W przypadku śmigłowców UH-60 wymagane przepisami profilaktyczne przeglądy strukturalne płatowca muszą być wykonywane co 10, 40, 360 i 720 godzin lotu. Pochłaniają 60% funduszy przeznaczonych na utrzymanie maszyn w linii, nie wspominając już o tym, że na czas trwania przeglądu każdy Black Hawk wyłączany jest z normalnej eksploatacji. Za kilka lat może to się jednak zmienić.
Rozwiązaniem ma być siatka czujników akustycznych rozmieszczonych w newralgicznych punktach konstrukcji. Każda usterka bowiem – czy jest to pęknięcie kadłuba, czy nadmierne luzy na wirniku – wydaje charakterystyczny dźwięk. Zadaniem badaczy jest więc przypisanie określonych sygnałów akustycznych do pojawiających się problemów strukturalnych i odpowiednie dostrojenie czujników, które działać mają w tak złożonym, głośnym i pełnym wibracji środowisku, jakim jest śmigłowiec.
W 2016 roku naukowcy z laboratorium badawczego US Army spędzili pół roku na badaniach zestawu takich czujników na wartym 20 milionów dolarów specjalnie wykonanym przez firmę Sikorsky kompozytowym egzemplarzu Black Hawka. Wyniki tych prac właśnie opublikowano w specjalistycznej prasie branżowej. Droga do masowego wdrożenia systemu jest jeszcze długa, lecz cel wydaje się osiągalny.
– Zamierzamy zmienić dogmaty – twierdzi członek zespołu badaczy, inżynier Mulugeta Haile. – Chcemy mieć bezobsługowe maszyny, które będą w stanie wylatać więcej niż 720 godzin bez przeglądów i straty czasu. To bardzo ambitne, lecz to jest właśnie kierunek, w którym zmierzamy.
Zobacz też: HH-60W o krok bliżej premiery
(c4isrnet.com)