Boeing chce, żeby tradycyjne dźwignie i przełączniki w kabinach samolotów bojowych stały się historią. Tak wynika z zaprezentowanego pierwszy raz publicznie kokpitu maszyny BTX, stającej w szranki konkursu T-X. Do tych samych wniosków prowadzi umieszczone na stronie internetowej koncernu wideo ukazujące pracę dużego wyświetlacza, który będzie zajmował całą szerokość tablicy przyrządów F/A-18E/F Block III.

Kokpit szkolno-treningowego BTX-a mogła zobaczyć pod koniec stycznia piątka zaproszonych przez Boeinga studentów uczelni technicznych ze stanu Missouri. Zaznajomili się oni z symulatorem, a potem zajęli miejsce w kabinie prawdziwego samolotu, za plecami szefa testerów T-X, Stevena „Bulla” Schmidta. Przyszli inżynierowie uznali sterowanie maszyną za wygodne i intuicyjne dla osób ze swojego pokolenia.

Według Boeinga kabina współczesnego myśliwca powinna charakteryzować się doskonałą widocznością i prostotą. Bycie w niej ma przypominać używanie tabletu lub smartfona, gdzie zarówno zobrazowanie danych, jak i podejmowanie związanych z nimi decyzji odbywa się na wyświetlaczu urządzenia. Na ekranach dotykowych w kokpitach coraz częściej także pokazują się ułatwiające orientację kolory.

Zastosowanie jednego, dużego monitora wielofunkcyjnego – zamiast trzech lub czterech mniejszych – w praktyce podwaja ilość miejsca na przekazywanie informacji. Cenna powierzchnia tablicy przyrządów nie jest zajmowana przez obudowy ekranów, przyciski i pokrętła, a drążek sterowy nie zasłania pilotowi mapy terenu, której miejsce było zwykle na najniżej umieszczonym wyświetlaczu.

Jak mówi jeden z pilotów testowych Boeinga, Ty „Grouch” Frautschi, duży monitor zwiększa świadomość sytuacyjną załogi, co przyspiesza podejmowanie decyzji i przekłada się na jej skuteczność w walce. Przykładowo, pozwala on na pokazanie po bokach w sposób tradycyjny sytuacji taktycznej w pionie i w poziomie, podczas gdy w centralnej części wyświetlacza pojawia się 360-stopniowa trójwymiarowa wizualizacja otoczenia samolotu, z możliwością powiększania i obracania wybranych jej obszarów.

Nowe ekrany oznaczają też powrót klasycznego systemu oznaczania sił własnych i obcych jako „niebieskich” i „czerwonych”. Aby wybrać cel wystarczy dotknąć palcem wyświetlanej sylwetki maszyny przeciwnika, a działanie to natychmiast stanie się widoczne dla innych własnych samolotów. Zdecydowanie lepiej bowiem jest odpalić cztery pociski do czterech myśliwców niż mieć je wszystkie wymierzone w jednego wroga.

Niezależenie od tego, czy produkt Boeinga zwycięży w konkursie T-X i jak duże będą zamówienia US Navy na nowe Super Hornety, rozwiązania z ich kabin, podobnie jak nowatorska koncepcja kokpitu F-35, już stają się standardem dla nowych samolotów bojowych. Tym bardziej że podobne systemy montowane są na konkurentach BTX-a: T-100 firmy Leonardo oraz T-50A Lockheeda i KAI.

Zobacz też: Szwecja zainteresowana samolotem T-X Boeinga/Saaba

(boeing.com, aviationweek.com)

Boeing