Wkrótce po wczorajszym zestrzeleniu Su-25SM przez syryjskich rebeliantów rosyjskie siły zbrojne przeprowadziły uderzenie odwetowe w tym samym rejonie. Według rosyjskiej państwowej agencji prasowej TASS zginęło około trzydziestu bojowników organizacji islamistycznej Dżabhat an-Nusra.
Jeden z rosyjskich okrętów znajdujących się na Morzu Śródziemnym odpalił dwa pociski manewrujące Kalibr w stronę miasta Masaran, z którego odpalono pocisk przeciwlotniczy. Ponadto samoloty z bazy Humajmim przeprowadziły nalot odwetowy.
SE. #Idlib: #Russia|n retaliation ongoing, heavy cluster bomb attack this night on village of Maasaran, near impact site of #RuAF Su-25. https://t.co/FOESQZDiP5 pic.twitter.com/qIccpveA7F
— Qalaat Al Mudiq (@QalaatAlMudiq) 3 lutego 2018
Rosjanie podają już oficjalnie, że pilot zestrzelonego Su-25 katapultował się nad obszarem kontrolowanym przez Dżabhat an-Nusra. Po wylądowaniu pilot bronił się przed pojmaniem i zginął w wymianie ognia (nieoficjalne źródła wskazują, że mógł również popełnić samobójstwo w obawie przed torturami), w związku z czym prawdopodobnie można odrzucić wcześniejsze doniesienia o tym, że został zamordowany po wzięciu do niewoli.
Nowaja Gazieta informuje, że pilot nazywał się Roman Filipow i był Ukraińcem z Symferopola. Wcześniej służył w ukraińskich wojskach lotniczych, ale po aneksji Krymu zdecydował się przejść na stronę rosyjską i rozpoczął służbę w rosyjskim lotnictwie. Rosja wciąż stara się odzyskać ciało poległego lotnika.
W sieci pojawiły się także kolejne nagrania pokazujące strącenie. Szczególnie ciekawe jest poniższe, na którym widać, że równocześnie rebelianci ostrzeliwali rosyjską maszynę z działka przeciwlotniczego ZU-23-2 posadowionego na cywilnej Toyocie.
Zobacz też: Koniec służby Su-25 w Gruzji
(tass.ru, novayagazeta.ru)