Japońskie ministerstwo obrony złożyło wniosek o uwzględnienie w przyszłorocznym budżecie pozyskania pocisków manewrujących. Pomysł wyposażenia Sił Samoobrony w tego rodzaju uzbrojenie rozrasta się i w tej chwili mowa już o trzech typach pocisków.

Zapotrzebowanie jest podzielone na dwie części. Pierwsza, opiewająca 2,16 miliarda jenów (68 milionów złotych), obejmuje pozyskanie pocisków manewrujących JSM. Kongsberg promował swój produkt w Japonii już w ubiegłym roku, chociaż od tamtej pory o sprawie było cicho. Niewątpliwą zaletą JSM jest jego integracja z myśliwcami F-35 Lightening II, które wchodzą na uzbrojenie Powietrznych Sił Samoobrony.

Druga część zapotrzebowania obejmuje przeprowadzenie prac studyjnych nad integracją myśliwców F-15 oraz „innego typu samolotu” z pociskami JASSM-ER i LRASM. Być może „inny typ samolotu” to Mitsubishi F-2. Koszt prac studyjnych jest wyceniany przez ministerstwo na 30 milionów jenów (około 9,5 miliona złotych).

Pierwsze pociski manewrujące miałyby trafić do Sił Samoobrony w 2021 roku. Japonia poszukuje zdolności ofensywnych z dwóch powodów. Pierwszym jest próba zniwelowania rosnącej przewagi liczebnej chińskiej marynarki wojennej. Drugi powód to budowa potencjału odstraszającego Koreę Północną.

Zobacz też: Powstanie „japoński Tomahawk”

(alert5.com, yomiuri.co.jp)

Kongsberg