Wraz ze zmieniającą się sytuacją geopolityczną w Azji Wschodniej indonezyjskie siły zbrojne przechodzą coraz większe przeobrażenie. Reorientacja wojska jest też zgodna z ambitnymi planami prezydenta Joko Widodo.
Wśród największych wyzwań stojących przed Indonezją wymienia się asertywną politykę Chin na Morzu Południowochińskim oraz islamski terroryzm. Dżakarta już została zmuszona do wzmocnienia sił stacjonujących na wyspach Natuna, położonych w pobliżu wód objętych chińskimi roszczeniami (zobacz też: Indonezyjska korweta ostrzelała chińskich rybaków). Z kolei w czerwcu tego roku ruszyły wspólne patrole marskie z Malezją i Filipinami, mające zwalczać piractwo i terroryzm.
W tej sytuacji na pierwszy plan wysuwają się lotnictwo i marynarka wojenna, a nie stanowiące blisko 80 procent sił zbrojnych wojska lądowe. Przesunięcie środka ciężkości widać chociażby w zamówieniach składanych przez resort obrony. Wśród zakupionego lub planowanego sprzętu znajdują się między innymi myśliwce Su-35 oraz okręty desantowe. Warto przytoczyć tu jeszcze decyzję o modernizacji myśliwców F-16, samodzielnym opracowaniu drona klasy MALE oraz ambitnych planach rozbudowy floty podwodnej.
Kolejnym czynnikiem wpływającym na rozwój sił zbrojnych są polityczne koncepcje prezydenta Widodo. Jako pierwszy przywódca Indonezji planuje on wykorzystać strategiczne położenie kraju nad cieśninami Malakka, Lombok i Sunda, aby uczynić z kraju najważniejszy morski hub Azji Południowo-Wschodniej. W parze z przekształceniami wojska idzie wzrost budżetu obronnego. Według SIPRI w latach 2010–2016 indonezyjskie wydatki na wojsko wzrosły dwukrotnie, osiągając 0,9 procenta PKB, a wielu wyższych oficerów chętnie widziałoby dalszy wzrost.
(asia.nikkei.com)