8 września w szkockiej stoczni Rosyth, z udziałem Kamili, księżnej Kornwalii (na zdjęciu), jako matki chrzestnej, odbyła się ceremonia nadania imienia drugiemu z brytyjskich lotniskowców typu Queen ElizabethHMS Prince of Wales (R09). Na początku 2018 roku okręt ma opuścić suchy dok, a przy pomyślnym przebiegu budowy już latem 2019 mógłby rozpocząć próby morskie.

Prace strukturalne na jednostce zakończyły się w czerwcu 2016 roku. Jej wyposażanie, dzięki wykorzystaniu doświadczeń z budowy HMS Queen Elizabeth, ma postępować o dwadzieścia procent szybciej. Wcześniej pojawią się między innymi żaroodporna powłoka pokładu lotniczego i systemy do lądowania F-35B. Część brygad roboczych ma swoje biura na okręcie, a magazyny – w hangarze.

Zmieniony w porównaniu z pierwszą jednostką rozkład pomieszczeń na HMS Prince of Wales będzie mu pozwalał występować w podwójnej roli: lotniskowca i śmigłowcowca desantowego. Działając w charakterze okrętu desantowego, na niezbyt bezpiecznych wodach przybrzeżnych, ma on pomieścić w komfortowych warunkach dwie kompanie Royal Marines w sile pięciuset ludzi.

Podobnie jednak jak w przypadku amerykańskich śmigłowcowców typu America okręt nie będzie mieć doku dla małych jednostek pływających. Tym samym główny ciężar przenoszenia desantu spadnie na barki śmigłowców. Dla tych jednak jest na „dachu” lotniskowca dużo miejsca, gdyż przez wiropłaty używane może być równocześnie aż do czternastu stanowisk startowych.

Według słów admirała Philipa Jonesa HMS Queen Elizabeth i HMS Prince of Wales wysyłają razem silne przesłanie zarówno do przyjaciół Wielkiej Brytanii, jak i jej potencjalnych wrogów. Pierwszy Lord Morski pisze też na Twitterze, że podczas gdy zbudowanie jednego lotniskowca jest wyrazem narodowej ambicji, budowa dwóch jest dowodem troski o bezpieczeństwo własne i sojuszników.

Jak przyznaje sama Royal Navy, pomysł użycia tak wyrafinowanej konstrukcji do roli okrętu desantowego, którą odgrywać mogłyby z powodzeniem mniejsze, tańsze i prostsze jednostki, jest średnio trafiony. Duży pokład lotniczy daje jednak Prince of Wales przy operacjach śmigłowcowych przewagę nie tylko nad wycofywanym HMS Ocean, lecz także nad amerykańskimi typami Wasp czy Nimitz.

Dosyć ambitny jest przewidywany przez Brytyjczyków czas osiągania przez Prince of Wales pełnej gotowości do działań bojowych. W konfiguracji śmigłowcowca desantowego byłoby to trzydzieści dni od otrzymania rozkazu wyjścia w morze, w konfiguracji lotniskowca – zaledwie pięć dni. Zapewnione ma to być przez priorytet obsady stanowisk na nowych lotniskowcach, nawet kosztem innych jednostek.

HMS Queen Elizabeth osiągnie pełną zdolność do prowadzenia operacji desantowych kilka lat później niż HMS Prince of Wales. Już wcześniej stacjonować mogą na niej jednak niewielkie oddziały specjalne Royal Marines, do których zadań należy między innymi ratownictwo bojowe zestrzelonych załóg lotniczych oraz odzyskiwanie bądź niszczenie szczątków ewentualnych utraconych F-35B.

Zobacz też: Lotniskowcowe plany Royal Navy anno 2017

(savetheroyalnavy.org)

MoD / Crown Copyright 2017