Podczas zakończonych kilka dni temu amerykańsko-australijskich ćwiczeń „Talisman Saber 2017” US Navy wypróbowała nowy kształt grupy bojowej. Dzięki MV-22B i F-35B oraz udoskonalonej łączności i uzbrojeniu okrętów i lotnictwa, zespół taki może funkcjonować jako namiastka grupy bojowej dużego lotniskowca.
W skład 7. Ekspedycyjnej Grupy Uderzeniowej (ESG 7) weszły: śmigłowcowiec desantowy USS Bonhomme Richard (LHD 6), okręty desantowe USS Green Bay (LPD 20) i USS Ashland (LSD 48) oraz niszczyciel USS Sterett (DDG 104). Jednostki były dodatkowo wspierane przez aż cztery australijskie fregaty, w tym odpowiedzialną za dowodzenie obroną przeciwlotniczą całego zespołu HMAS Darwin (FFG 04).
Według nowej koncepcji trójka okrętów desantowych działać ma teraz w osłonie nie dwóch, tak jak dotąd, lecz co najmniej trzech niszczycieli i fregat. Zespół taki, określany jako Upgunned Expeditionary Strike Group, powinien być w stanie prowadzić działania desantowe i lotnicze, skutecznie bronić się przed atakami z lądu, morza i powietrza oraz dysponować dużą siłą ognia przy ataku na cele lądowe.
Jednymi z filarów odrodzenia nieudanego eksperymentu z lat dziewięćdziesiątych, który dopiero teraz udaje się skutecznie zrealizować, są zoptymalizowane pod kątem prowadzenia działań lotniczych śmigłowcowce typu America, okręty desantowe typu San Antonio, które dla wzmocnienia zdolności ofensywnych mogą otrzymać pionowe wyrzutnie systemu VLS, oraz planowane najnowsze jednostki projektu LX(R).

Australijska fregata HMAS Darwin (FFG 04) typu Adelaide w 2013 roku
(Hpeterswald, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)
Większą rolę w działaniach nowego modelu grup uderzeniowych odgrywać mają też wiropłaty. Dlatego na USS Bonhomme Richard zaokrętowano wypożyczone z grupy lotniskowca USS Ronald Reagan (CVN 76) śmigłowce MH-60R z eskadry HSM-77, które można uzbroić w torpedy lub pociski AGM-114 Hellfire i APKWS, wzmacniając obronę zespołu przed okrętami podwodnymi i nawodnymi.
W ćwiczeniach nie brały udziału F-35B, lecz docelowo to właśnie one mają być jednym z głównych ogniw obrony zespołu okrętów. Odgrywać będą rolę podobną do maszyn E-2C/D Hawkeye. Funkcjonując w ramach sieci NIFC-CA, Lightningi II umożliwiać mają koordynację działań obrony przeciwlotniczej i naprowadzanie odpalanych z niszczycieli pocisków woda–powietrze typu SM-6 nawet na bardzo odległe cele.
Pierwszym regularnym zespołem zestawionym wedle tego schematu ma być grupa bazującego już wkrótce w Japonii śmigłowcowca USS Wasp (LHD 1). Zmiana ma wirtualnie podnieść liczbę amerykańskich lotniczo-morskich zespołów uderzeniowych na stałe tam bazujących do dwóch, bez nieuchronnych komplikacji, które nastąpiłyby przy próbie stacjonowania drugiego atomowego lotniskowca.
Zobacz też: US Marine Corps powiększy kontyngent w Australii
(navaltoday.com, usni.org)