US Army zamierza przedstawić w przyszłym roku powietrzne i lądowe bezzałogowce, mające wspierać wozy bojowe. Umożliwienie współpracy z dronami zajmuje istotne miejsce w programie modernizacji czołgów podstawowych M1 Abrams.

Udane testy śmigłowców AH-64 współpracujących z bezzałogowcami skłoniły Pentagon do zainicjowania analogicznego programu dla pojazdów lądowych. Nie bez znaczenia wydają się też rosyjskie plany wyposażenia w rozpoznawcze drony wozów rodziny Armata. Amerykańskie plany idą jednak dalej i zakładają wyposażenie pojazdów bojowych nie tylko w bezpilotowce, ale także lądowe roboty.

Tym samym narodziła się koncepcja czołgu Abrams operującego wspólnie z rojem dronów. Obecne plany zakładają wyposażenie M1 w automat ładujący armatę. Nie oznacza to jednak zmniejszenia załogi, a zmianę zadań ładowniczego, który miałby zostać operatorem bezzałogowców. Oprócz zadań rozpoznawczych drony miałyby także ubezpieczać skrzydła i tyły oddziałów oraz wykonywać inne zadania pomocnicze, w przyszłości nawet wiązać wroga walką.

Latem 2016 przeprowadzono testy współdziałania bezzałogowców z pojazdami HMMWV. Na 2017 planowane są próby z udziałem transporterów opancerzonych M113. Na ich podstawie do 2019 zostaną opracowane wymagania dla robotów. Cztery lata później powinien być gotowy pierwszy półautonomiczny robot, zdolny do samodzielnego poruszania się po wytyczonej trasie i uzbrojeniem sterowanym z pokładu pojazdu-matki. Na 2035 przewidziane jest wprowadzenie w pełni autonomicznego wariantu.

Zobacz też: Nowe roboty dla US Army

(defensenews.com; fot. USAF / Staff Sgt. Jason T. Bailey)

USAF / Staff Sgt. Jason T. Bailey