Portale Defense One oraz Popular Mechanics, zainspirowane artykułem ze strony internetowej dziennika The New York Times, badają aktualne możliwości sił zbrojnych Rosji w zakresie symulowania obecności sprzętu wojskowego. Jak się okazuje, sztuka doceniana już w czasach drugiej wojny światowej, mimo postępu w technologiach obserwacyjnych ma się nadal dobrze.
Rosyjska firma Rusbal, która powstała w 1993 roku jako producent balonów na ogrzane powietrze i dmuchanych placów zabaw dla dzieci, dziś specjalizuje się w produkcji nadmuchiwanych atrap głównych modeli sprzętu wojskowego. W jej ofercie znajdują się balony o kształtach do złudzenia przypominających myśliwce Su-27 i MiG-31, czołgi T-72 i T-80 oraz wyrzutnie rakiet zestawów przeciwlotniczych S-300 i rakiet balistycznych krótkiego zasięgu Toczka. Dla użytkowników prawdziwego rosyjskiego sprzętu oferowane są także dmuchane atrapy stanowisk dowodzenia i stacji radarowych, a przy okazji urządzenia do tworzenia fałszywych śladów gąsienic.
Rozwiązanie ma swoje dobre i złe strony. Gumowa powłoka, mimo iż szczelna, wraz z upływem czasu i spadkiem temperatury wypełniającego ją powietrza ma tendencje do kurczenia się i falowania na wietrze. Atrapy nie sprawdzą się także na obszarach będących pod ciągłym nadzorem analityków. Zaletą jest możliwość użycia atrap nie tylko wobec przeciwnika, prowadząc go do większego rozproszenia sił i marnotrawstwa kosztownych kierowanych środków rażenia, lecz także do szkolenia w warunkach poligonowych własnych jednostek. W porównaniu do przegrupowań prawdziwego uzbrojenia umiarkowany wydaje się być też koszt – wystarczy odpowiedni typ balonów i kompresor ze sprężonym, ciepłym powietrzem, by w ciągu zaledwie dwóch i pół godziny stworzyć „w środku niczego” batalion czołgów za cenę niespełna pół miliona dolarów, a w razie potrzeby równie szybko go zwinąć.
Jaki jest jednak sens takiego działania, skoro na przykład obecne amerykańskie satelity WorldView-3 prowadzą obserwację w szerokim paśmie promieniowania elektromagnetycznego? Otóż taki, że z natury środki do obserwacji dostępne są w ilości ograniczonej, nie jest możliwe więc objęcie nimi wszystkiego i w tym samym czasie.
Widok zaś atrap, które z odległości 300 metrów ponoć są wizualnie nie do odróżnienia od prawdziwego sprzętu wojskowego, daje pożądany efekt psychologiczny i może mylić obserwatora nie wyposażonego w zaawansowane technologie. Ponieważ dane odnośnie sprzedaży nadmuchiwanych atrap uzbrojenia są utajnione, można przypuszczać, że jednym z ich głównych odbiorców są siły zbrojne Rosji. Swojego czasu zainteresowanie atrapami zestawów przeciwlotniczych S-300 wyrażał też Iran.
(defenseone.com, popularmechanics.com; fot. Vitaly V. Kuzmin/ Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International Lincence)