Komisja do spraw Sił Zbrojnych Kongresu Stanów Zjednoczonych nakazał zwierzchnictwu US Air Force przeanalizować możliwość wznowienia produkcji myśliwca F-22 Raptor. Jest to pierwszy tak zdecydowany ruch w tym kierunku od czasu zamknięcia linii produkcyjnych przez ówczesnego sekretarza obrony Roberta Gatesa przed pięciu laty. Warto podkreślić, że zaledwie trzy miesiące temu sekretarz sił powietrznych Deborah Lee James oznajmiła, że nie ma szans na rozpoczęcie produkcji nowej partii Raptorów (zobacz: Nie ma szans na wznowienie produkcji F-22).
Linie produkcyjne w Marietcie w stanie Georgia i Fort Worth w stanie Teksas zakończyły funkcjonowanie po wypuszczeniu 187 z pierwotnie planowanych 750 samolotów (po drodze plany zredukowano do 339). Teraz zaś urząd sekretarza sił powietrznych ma czas do 1 stycznia 2017 roku na sporządzenie analizy kosztów produkcji kolejnych 194 myśliwców tego typu. Trzeba w tym miejscu podkreślić, ze według analizy RAND wykonanej sześć lat temu dodatkowe siedemdziesiąt pięć maszyn kosztowałoby ponad 17 miliardów dolarów.
Obecnie w Stanach Zjednoczonych coraz powszechniejsze staje się przekonanie, że tamtejsze siły zbrojne powoli tracą przewagę techniczną nad Rosją i Chinami (zobacz: Czy uruchomiono produkcję seryjną J-20?). Dokument komisji nie wskazuje wprawdzie (z oczywistych powodów) państw, których Amerykanie mogliby się obawiać, ale stwierdza wprost, że zapotrzebowanie na myśliwce wynika z tego właśnie zjawiska i zapotrzebowania sojuszników na nowoczesne maszyny wielozadaniowe. Powstaje więc pytanie: czy tym razem Kongres będzie skłonny zgodzić się na eksport Raptorów?
A jeśli tak, to kto będzie mógł je kupić?
(defensenews.com; fot. U.S. Air Force / Senior Airman Gustavo Gonzalez)