W maju sekretarz marynarki Ray Mabus ogłosił zmiany w marynarskim menu, jako część planu mającego poprawić jedzenie, mundury, trening i ogólną sprawność marynarzy, obniżając tym samym koszty opieki medycznej. W ramach rozpoczęcia kampanii Go for Green w marynarce przestanie się serwować smażone potrawy jak frytki czy kurczak. Zamiast tego będą one pieczone. Ponadto zamiast tradycyjnego mleka podawane będzie mleko odtłuszczone lub sojowe.
Program zdrowego odżywiania wzbudził wiele komentarzy wśród marynarzy. Pojawiają się głosy popierające, gdzie marynarze twierdzą, że dzięki temu stracili na wadze i czują się znacznie lepiej. Jednak zdecydowana większość jest nastawiona do pomysłu negatywnie. Podkreślają, że niektóre potrawy wymagają smażenia by wydobyć z nich najlepszy smak, a po osiemnastu godzinach służby na okręcie, dobre – a nie zdrowe – jedzenie jest jedną z niewielu przyjemności, która jest dostępna podczas wielotygodniowych rejsów. Ponadto marynarze zwracają uwagę, że ci służący na lądzie zawsze mogą iść do miasta do dowolnego baru jeść to, na co mają ochotę.
Wiele osób w programie zdrowego odżywiania widzi wpływ Michelle Obamy i jej inicjatywy zdrowego odżywiania się w szkołach. Nie ma ona jednak z tym nic wspólnego. Natomiast jak pokazały ostatnie badania ponad jedna trzecia ochotników chcących wstąpić do wojska jest za gruba.
Jeffrey Walker, który zdobył nagrodę dla najlepszego kucharza w US Navy uważa, że zabierze to wiele czasu, ale w końcu marynarze przyzwyczają się do nowego jedzenia. Uważa, że kluczowa w tym jest rola kucharzy, ponieważ jeśli jedzenie będzie przygotowane dobrze, marynarze je zaakceptują.
(military.com, fot. U.S. Navy/Mass Communication Specialist 3rd Class Matthew R. Cole)