Dobiegają końca międzynarodowe morskie manewry „Baltops”. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak planowane są tak wielkie ćwiczenia z udziałem ponad pięciu tysięcy żołnierzy i niemal pięćdziesięciu okrętów z siedemnastu państw? Opowiedział o tym kontradmirał US Navy Roy Kitchener.

Co roku na początku planowania kolejnej edycji manewrów rozsyłane są do państw członkowskich zapytania o to, jakie siły dane państwo chciałoby wystawić do manewrów. Gdy wiadomo już, ile niszczycieli, okrętów desantowych, niszczycieli min i okrętów innych klas będzie do dyspozycji, państwa wysyłają sugestie, jakie elementy działań morskich chciałyby przećwiczyć w szczególności. I tak przykładowo w tym roku Amerykanie koniecznie chcieli przeprowadzić trening w minowaniu przy użyciu bombowców B-52 – i ten element znalazł się ostatecznie w scenariuszu.

Na podstawie listy dostępnych okrętów i sugerowanej tematyki zespół planistów opracowuje plan ćwiczeń realizowany w danej edycji „Baltops”. Same ćwiczenia podzielone są na dwa rodzaje. Pierwszy polega na przetrenowaniu danego elementu ściśle według scenariusza. Przykładem może być strzelanie do celu morskiego, do którego wyznacza się na przykład trzy okręty, mające iść z zadaną prędkością po takim i takim kursie, a następnie w odpowiednim momencie ostrzelać tarczę. Drugim rodzajem jest trening taktyczny, gdzie dwóm dowódcom przydziela się odpowiednie siły i przeciwstawne zadania, ale to, w jaki sposób będą wykonane, zależy już tylko od nich.

Wreszcie już w trakcie trwania samych manewrów dowództwo zbiera opinie od poszczególnych uczestników, którzy mogą chcieć na przykład powtórzyć dany element, i wtedy na bieżąco, z dnia na dzień ,wprowadza się zmiany uwzględniające te uwagi w planie operacji. A to, jak wygląda realizacja, można zobaczyć w naszej relacji.