Amerykański szef operacji morskich, admirał Jon Greenert, przyznał, że decydenci obawiają się szybkości i intensywności rozwoju rosyjskiej floty podwodnej. Co prawda Stany Zjednoczone wydają na ten cel więcej niż Rosja i Chiny razem wzięte, ale dystans ten szybko się zmniejsza, co niepokoi dowódców US Navy.

– Konkurenci nas ścigają. Wiemy o Chinach, o nich mówi się dużo, ale niewiele osób wie, co robią Rosjanie. Oczywiście nie mogę wdawać się w szczegóły, ale wydają oni mnóstwo pieniędzy. Rosjanie pracują nad morskim komponentem strategicznego odstraszania i nad wielozadaniowym atomowym okrętem podwodnym – powiedział admirał Greenert.

Mówi się ostatnio, że Rosja chce sprzedać Chinom okręty zmodyfikowanego typu Amur 1650, który jest z kolei rozwinięciem bardzo cichego typu Kilo. W stosunku do poprzednika poprawiono charakterystykę akustyczną i system uzbrojenia, a także wprowadzono napęd niezależny od powietrza. Jeśli chodzi o nosicieli strategicznych rakiet balistycznych, odnotowano udane testy Buławy odpalonej z okrętu Władimir Monomach projektu 955. Natomiast chiński typ Jin uważany jest w USA za pierwszy prawdziwie udany system uzbrojenia zapewniający Chinom możliwość zadania przeciwnikowi odwetowego uderzenia jądrowego.

US Navy podejmuje własne wysiłki w kierunku unowocześnienia floty podwodnej. Kluczowy jest program zastąpienia strategicznych okrętów typu Ohio (Ohio Replacement Program), ale znajduje się on w bardzo wczesnym stadium. W ramach tego programu planuje się budowę dwunastu okrętów podwodnych z napędem atomowym uzbrojonych w rakiety balistyczne. Będzie to rdzeń morskiego członu odstraszania atomowego, którego idea zasadza się na tym, że nawet jeśli Stany Zjednoczone zostaną zniszczone w wyniku pierwszego ataku ze strony wrogiego państwa, napastnik również zostanie całkowicie zniszczony w odwetowym ataku przeprowadzonym z okrętów podwodnych.

Budowa tych okrętów jest jednym z priorytetów US Navy, jednak koszty programu są tak ogromne, ze mogą odbić się na budowie innych jednostek. Przy obecnym finansowaniu niemożliwe będzie jednoczesne zamawianie następców Ohio, niszczycieli, lotniskowców, okrętów desantowych i modernizowanie krążowników. US Navy opublikowała ostatnio raport zawierający plan zamawiania nowych okrętów w ciągu najbliższych trzydziestu lat. Jego autorzy stwierdzają, że w latach 2025–2034 na nowe jednostki potrzebne będzie dwadzieścia miliardów dolarów rocznie. W dużej części ta ogromna kwota wynika z potrzeb Ohio Replacement Program. Jeśli politycy nie zapewnią takiego finansowania, siły bojowe amerykańskiej marynarki mogą nie przystawać do wymogów przewidywanego pola walki.

Koszt prac badawczo-rozwojowych i budowy pierwszej jednostki nowego typu szacowane są na 12,4 miliarda dolarów, z czego 4,8 miliarda ma iść na prace badawcze, a 7,6 miliarda ma pochłonąć budowa okrętu. Szczegóły konstrukcyjne mają skrystalizować się w 2017 roku, ale już teraz w stoczni Electric Boat w Rhode Island prowadzone są pierwsze prace z tym związane. Nowe okręty podwodne będą miały służyć do lat osiemdziesiątych dwudziestego pierwszego wieku. I marynarka i producent okrętów muszą wszakże podjąć wiele prac racjonalizatorskich, ponieważ zakładany średni koszt nowego SSBN to 4,9 miliarda dolarów z 2010 roku.

(military.com; fot. US Navy, na zdjęciu USS Ohio przebudowywany z nosiciela pocisków balistycznych na nosiciela pocisków manewrujących)