W historii Holocaustu przewijają się od czasu do czasu pytania, co zrobił papież Pius XII dla ratowania Żydów. Dlaczego nie ogłosił „urbi et orbi”, że mordowanie Żydów jest niegodne człowieka, tak samo jak mordowanie ludzi w ogóle? Czy wiedział o Holokauście? Czy to lata spędzone w Berlinie w charakterze nuncjusza apostolskiego wpłynęły na przyszłego papieża Eugenia Pacellego tak, że po konklawe w marcu 1939 roku nigdy nie wypowiedział się wprost przeciwko Hitlerowi? Pytania te zaczęły się pojawiać w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych, w szczególności po wystawieniu sztuki Rolfa Hochhutha1 „Der Stellvertreter”, w której oskarżył papieża o kolaborację z nazistami i niezrobienie niczego w sprawie zagłady Żydów.
Aby móc odpowiedzieć na te pytania, powinniśmy cofnąć się do Piusa XI, którego pontyfikat przypadł na lata 1922–1939, czyli okres przejęcia władzy przez faszystów we Włoszech i umocnienia się komunizmu w Rosji bolszewickiej. Pius XI pomny rewolucji, które targały Europą od 1917 roku, widział w bolszewizmie i doktrynie komunistycznej przejawy zła wcielonego, które oprócz wcielałania w życie wypaczonych idei propagowały ateizm, gdyż według teoretyków komunizmu, w tym Karola Marksa i Włodzimierza Lenina, religia była „opium dla ludu”. Nic dziwnego, że Pius XI, widząc targaną ideami rewolucyjnymi Italię, a w razie ich zwycięstwa – życie bez Boga i kościoła, czyli komunizm – skierował się ku faszystom Mussoliniego. Mimo że faszyści włoscy początkowo głosili podobne do komunistów postulaty, mając na uwadze ewentualne poparcie kościoła wyciszali w swojej retoryce antyklerykalizm na rzecz pojednania. Mussolini i jego partyjni koledzy zdawali sobie sprawę, jaką siłą, w szczególności na biednym południu, jest Kościół katolicki, robili więc wszystko, aby przypodobać mu się poprzez drobne gesty, takie jak ślub kościelny, ochrzczenie dzieci, delegalizację masonerii czy wycofanie z obiegu własnych publikacji antyklerykalnych.
Oprócz tego Watykan zobowiązał się do wpłynięcia na katolicką Partito Popolare Italiano, by nie zagroziła faszystom w przejęciu pełni władzy we Włoszech. Faszystów postrzegano jako gwaranta zwalczania prądów liberalnych i komunistycznych będących w opozycji do Kościoła Katolickiego. Pius XI ani słowem nie wspomniał o ofiarach bojówkarzy faszystowskich, którzy atakowali członków partii katolickich, mordując przy okazji kapłanów, w tym znanego kapelana Giovanniego Minzoniego w 1923 roku. W zamian za ciche poparcie Watykanu Mussolini dofinansował też upadający bank Banco di Roma, w którym fundusze miała między innymi kuria rzymska, a rok później oczekiwał wyciszenia oburzenia, które ogarnęło Włochy po zamordowaniu przywódcy socjalistów i deputowanego do parlamentu, Giacoma Matteottiego. Siedem lat po „marszu na Rzym2” Mussolini i Pius XI podpisali traktaty laterańskie, dokumenty regulujące sytuację prawną i międzynarodową Watykanu – Państwa Kościelnego – uznające jego niezależność i niepodległość.
Ale mimo początkowego zauroczenia Watykanu i włoskiej partii faszystowskiej w pierwszej połowie 1931 roku, gdy rosła brutalizacja życia, a religię rugowano ze szkół, Pius XI wydał encyklikę „Non Abbiamo Bisogno”, w której potępił stawianie państwa faszystowskiego ponad Boga:
„Lecz, jakby dla bolesnego wyrównania, ileż brutalności i gwałtów, aż do bicia krwi, ileż uchybień w prasie, w słowach i czynach przeciw rzeczom i osobom, nie wyłączając Naszej osoby, poprzedziło, towarzyszyło i następowało za wykonaniem niespodziewanego zarządzenia politycznego, które bardzo często przez nieświadomość i złośliwą gorliwość rozciągano nawet na stowarzyszenia i związki, w które nie godziły wyższe zarządzenia, aż do oratoriów dla dzieci i kongregacji Dzieci Maryi. I wszystko to, przy akompaniamencie lekceważenia i gwałtów, musiało dziać się z takim udziałem członków i godeł partii, tak jednakowo od jednego do drugiego końca Włoch, z takim pobłażaniem ze strony władzy i sił bezpieczeństwa publicznego, że czyni koniecznym pomyślenie o dyspozycjach, nadeszłych z góry. […] Musieliśmy przypomnieć te niemiłe i bolesne sprawy, ponieważ nie brakło usiłowań przekonania szerokiego ogółu, że godne pożałowania rozwiązanie tak drogich Nam Stowarzyszeń odbyło się bez incydentów i prawie jako rzecz normalna. […] Idzie poza tym o nie mniej niepogwałcalne prawo Kościoła do imperatywnego zlecenia Boskiego, poruczonego mu przez Boskiego Założyciela, niesienia duszom, wszystkim duszom, tych wszystkich skarbów prawdy i dobra, doktrynalnych i praktycznych, jakie On sam przyniósł światu. […] Otośmy teraz w obliczu całokształtu autentycznych stwierdzeń i faktów nie mniej autentycznych, które stawiają ponad wszelką wątpliwość zamysł – już w znacznej części wykonany – całkowitego zmonopolizowania młodzieży od najpierwszego dziecięctwa aż do wieku dojrzałego, na całkowitą i wyłączną korzyść partii, jednych rządów, na podłożu ideologii, która zdecydowanie streszcza się w prawdziwej i czystej statolatrii pogańskiej, a nie mniej w pełnej sprzeczności z przyrodzonymi prawami rodziny […] i z nadprzyrodzonymi prawami Kościoła. Powziąć zamiar i przeprowadzać taki monopol, prześladować, jak to od pewnego czasu zaczęło się czynić więcej lub mniej jawnie, albo skrycie, w tym zamiarze Akcję Katolicką, razić w tym celu, jak się to ostatnio robiło, jej Stowarzyszenia Młodzieży – jest równoznaczne prawdziwemu i rzeczywistemu przeszkadzaniu, aby młodzież przychodziła do Jezusa, a zatem, nie przychodziła do Kościoła, albowiem, gdzie jest Kościół, tam jest Jezus Chrystus. Doszło wreszcie do wyrywania młodzieży z łona Kościoła i od Jezusa Chrystusa siłą gwałtu”.
Tymczasem niespełna dwa lata po wydaniu encykliki „Non Abbiamo Bisogno” w Republice Weimarskiej władzę przejęli narodowi socjaliści, a kanclerzem został Adolf Hitler. W nowej sytuacji politycznej, w szczególności po delegalizacji innych partii niż NSDAP w dniu 14 lipca 1933 roku, większość społeczeństwa, w tym także katolicy, ulegli radykalizacji poglądów, co przełożyło się na zwycięstwo NSDAP w typowo katolickich landach, w których dotychczas wygrywały partie chadeckie. Nie dziwi więc, że w obliczu zagrożenia katolików wpływami narodowych socjalistów Watykan i Pius XI chcieli podpisać umowę z Hitlerem sankcjonującą status quo. Tak więc 20 lipca 1933 roku były nuncjusz apostolski w Rzeszy Eugenio Pacelli i wicekanclerz Franz von Papen podpisali w Watykanie konkordat, w myśl którego Watykan miał wycofać poparcie dla katolickiej partii Centrum oraz zgadzał się na nominacje dostojników kościoła w Rzeszy po uprzednim przedstawieniu kandydatury pełnomocnikowi Rzeszy w danym kraju związkowym i wydaniu przez niego pozytywnej opinii co do kandydatury pod względem ogólnopolitycznym w zamian za wolność religijną katolików. Podpisanie konkordatu było dla władz Trzeciej Rzeszy priorytetem – sankcjonowało narodowych socjalistów na arenie międzynarodowej. Podpisanie konkordatu było też poniekąd zgodne z programem NSDAP, w którym można było przeczytać między innymi:
„Żądamy wolności dla wszystkich wyznań religijnych; jej granice stanowić będą bezpieczeństwo państwa oraz wystąpienia naruszające poczucie moralności narodu niemieckiego. Partia, jako taka, popiera chrześcijaństwo, ale nie wiąże się w kwestii wiary z żadną religią. Zwalcza w nas i poza nami żydowskiego materialistycznego ducha i jest przekonana, że nasz naród może czerpać siłę tylko z zasady: Interes ogółu ponad własny”.
W takim wypadku, skoro ogólnodostępny program NSDAP mówił wprost o wolności religijnej, podpisanie konkordatu było dla Kościoła katolickiego pewnym rodzajem gwarancji nienaruszalności własności i wiary członków wspólnot katolickich. Tymczasem, podobnie jak we Włoszech, i w Rzeszy partia za wszelką cenę próbowała odwieść młodzież od kościoła poprzez obowiązkowe zaangażowanie w formacje Hitlerjugend dla chłopców i Bund Deutscher Mädel dla dziewcząt. Oprócz tego Państwo i Naród wystawiano na piedestał ponad Boga, co musiało doprowadzić do kolizji z oficjalną nauką Kościoła. W roku 1937 papież Pius XI wydał więc zaadresowaną do niemieckich wiernych encyklikę „Mit brennender Sorge”, napisaną wspólnie z Michaelem kardynałem von Faulhaberem i biskupem Münsteru Klemensem Augustem von Galenem, w której potępiali w sposób nie podlegający dyskusji rządy Adolfa Hitlera i narodowy socjalizm. Było to ewidentne zaostrzenie kursu Watykanu wobec władz Trzeciej Rzeszy, z którymi cztery lata wcześniej podpisano konkordat. W „Mit brennender Sorge” („Z palącą troską”) napisano między innymi:
„Z palącą troską i ze wzrastającym zdziwieniem patrzymy od dłuższego czasu na udręczenie Kościoła, na wzmagające się uciemiężenie katolików, dochowujących mu wierności w tym kraju i w tym narodzie. […] Pomimo wielu poważnych wątpliwości powzięliśmy jednak wtedy decyzję, by swej zgody nie odmówić. Chcieliśmy wówczas, w miarę możliwości, zaoszczędzić Naszym synom i córkom w Niemczech tarć i cierpień, których w ówczesnych stosunkach z całą pewnością można by się było spodziewać. […] Kto, hołdując panteistycznej mglistości, utożsamia Boga ze światem, kto z Boga czyni coś ziemskiego a ze świata coś boskiego, nie należy do wierzących w Boga”.
I dalej:
„Kto ponad skalę wartości ziemskie rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności, które w porządku doczesnym zajmują istotne i czcigodne miejsce, i czyni z nich najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje się im bałwochwalczo, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga-Człowieka i daleki jest od prawdziwej wiary w Boga i od światopoglądu odpowiadającego takiej wierze”.
Tak więc zanim rozpoczął się pontyfikat Piusa XII, Kościół Katolicki zaostrzył kurs wobec nazistowskich Niemiec. Co więcej, można było domniemać, że nowy papież, przyjmując imię Piusa XII, będzie kontynuatorem polityki poprzednika, który mimo początkowo przychylnego spojrzenia na włoski faszyzm i zbliżenia z Hitlerem przejrzał brutalność nazizmu i jawnie mu się przeciwstawił.
Aby w końcu odpowiedzieć na postawione na początku pytania, trzeba teraz prześledzić historię pontyfikatu Piusa XII, którego pierwsze sześć lat upłynęło pod znakiem wojny światowej. W 1939 roku, parę miesięcy po jednodniowym konklawe, co – jak się później okazało – było najszybszym konklawe w XX wieku, Pius XII mianował kilku znanych żydowskich uczonych, których zwolniono z włoskich uniwersytetów w ramach nowych praw rasowych,na stanowiska w Watykanie. 23 czerwca tego samego roku papież ustalił z prezydentem Brazylii Getúlio Vargasem wydawanie trzech tysięcy wiz dla niearyjskich katolików, czyli ochrzczonych Żydów. W ciągu kilkunastu miesięcy niecałemu tysiącowi udało dostać się dzięki tym wizom do Brazylii. Te dwa różne z pozoru przykłady ukazują, że w skali mikro – to znaczy w skali możliwości, jakie miał – papież udzielał pomocy Żydom od samego początku pontyfikatu. W tym miejscu pojawia się nowy wątek oskarżeń pod adresem Piusa XII: ochrona wyłącznie Żydów, którzy zostali ochrzczeni, i zostawienie na pastwę losu pozostałych.
Nauka Kościoła katolickiego w czasach przedsoborowych nie różniła się w zależności od tego, kto zasiadał na tronie Piotrowym, więc także pontyfikat Piusa XII nie odbiegał od przyjętej linii postępowania wobec judaizmu. Według tej doktryny to Żydzi odrzucili Jezusa Chrystusa jako Mesjasza, czyli judaizm jest wiarą niepełną, wręcz fałszywą wobec wiary katolickiej, mimo że obie religie mają wspólne korzenie i tego samego Boga. Z tego wynika, że zbawieni mogą być tylko nawróceni Żydzi poprzez dobrowolne ochrzczenie i przyjęcie na łono kościoła. W takim wypadku dobrowolnie ochrzczeni Żydzi stają się pełnoprawnymi katolikami. Przykładem tego, że Kościół w czasach Piusa XII uważał judaizm za religię „niepełną” były słowa modlitwy wielkopiątkowej za Żydów:
„Módlmy się za Żydów wiarołomnych, aby Bóg i Pan nasz zdarł zasłonę z ich serc, iżby i oni poznali Jezusa Chrystusa Pana naszego. Módlmy się: Wszechmocny wiekuisty Boże, który od miłosierdzia Twego nawet Żydów wiarołomnych nie odrzucisz: wysłuchaj modły nasze za ten lud zaślepiony, aby wreszcie, poznawszy światło prawdy, którym jest Chrystus, z ciemności swoich został wybawiony. Przez Tegoż Chrystusa Pana naszego3”.
Mimo wydźwięku graniczącego obecnie z fundamentalizmem modlitwa ta nie jest równoważna z antysemityzmem, lecz tylko z antyjudaizmem. Modlitwa za Żydów odmawiana w kościołach w Wielki Piątek była jedną z dziewięciu tego dnia; znajduje się przed modlitwą do pogan o nawrócenie, co świadczy o usytuowaniu Żydów bliżej kręgu religii katolickiej niż niewierzących w Chrystusa pogan.
W swojej pierwszej encyklice „Summi Pontificatus”, czyli „O solidarności ludzkiej i państwie totalitarnym”, ogłoszonej 20 października 1939 roku Pius XII publicznie wyraził współczucie dla narodu polskiego w następstwie inwazji hitlerowskiej, ale nie potępił najeźdźców ani mordów, których w trakcie kampanii dokonano na Polakach i Żydach. Pisał między innymi:
„Czcigodni Bracia! Godzina, w której dajemy wam pierwszą Naszą encyklikę, przedstawia się Nam z wielu powodów prawdziwie godziną ciemności. W niej duch przemocy i niezgody wylewa na ludzkość, z czary pełnej krwi, niezliczone klęski i niewypowiedziane cierpienia. […] Narody pogrążone w odmętach wojny są może dopiero u początków boleści, a oto już tysiące rodzin zostały dotknięte przez śmierć, zniszczenie, łzy i nędzę. Krew tysięcy ludzi, nawet tych, którzy nie brali udziału w służbie wojskowej, a jednak zostali zabici, zanosi bolesną skargę, zwłaszcza w Polsce, narodzie tak Nam drogim, tej Polsce, która przez swą niezłomną wierność dla Kościoła i przez wielkie zasługi, jakie zdobyła, broniąc chrześcijańskiej kultury i cywilizacji – o czym historia nigdy nie zapomni – ma prawo do ludzkiego i braterskiego współczucia całej ludzkości”.
W tym momencie Papież mógł bardziej zdecydowanie przeciwstawić się Hitlerowi, gdyż nawet wspierające Trzecią Rzeszę Włochy nie były jej sojusznikiem w wojnie, nie istniało więc bezpośrednie zagrożenie życia papieża ze strony nazistów. Być może wyważone słowa miały uchronić mniejszość katolicką w Rzeszy przed szykanami i represjami, z których znani byli naziści. Tym bardziej, że polskich księży masowo wywożono do obozów koncentracyjnych Dachau i Sachsenhausen, o czym informowali Watykan polscy biskupi.
Do czasu wybuchu wojny między Trzecią Rzeszą a ZSRR prześladowania Żydów miały charakter nękania, zamykania w gettach, oznaczania gwiazdami Dawida i incydentalnych egzekucji. Dopiero po rozpoczęciu operacji „Barbarossa” Żydów na wschodzie, na zajętych przez Niemców terenach, poddano masowym egzekucjom z rąk Einzatsgruppen i lokalnej ludności. Właśnie od tego czasu mordowanie Żydów nabrało charakteru masowego wraz z przygotowaniem infrastruktury masowej zagłady. Mimo połowicznie jawnego wyniszczania na wschodzie informacje na temat przygotowań i realizacji masowego mordu – mam tu na myśli obozy zagłady – były ściśle tajne dla ogółu, z wyjątkiem ludzi mieszkających w pobliżu obozów. Z drugiej strony, mimo okrucieństw rozgrywających się od Wielkiej Wojny poprzez głód na Ukrainie w latach trzydziestych po stalinowskie czystki, większość ludzi dowiadujących się od naocznych świadków bądź innymi kanałami, że dokonywane są zbrodnie na masową skalę, nie byli w stanie uwierzyć w te informacje. Często uznawano, że rewelacje na temat komór gazowych są propagandą samych prześladowanych Żydów, wymyśloną tylko po to, żeby wzbudzić jeszcze większą nienawiść do Niemców, nieuzasadnioną z punktu prowadzenia działań wojennych. Nie dziwi względna powściągliwość Piusa XII wobec relacji na temat masowej zagłady nadsyłanych na jego ręce z okupowanych krajów, głównie z Polski i terenów ZSRR. Pius XII, będąc nuncjuszem apostolskim w Niemczech, widział zaawansowanie techniczne i kulturę tego kraju i zapewne nie mógł uwierzyć w to, co czytał bądź słyszał: że tak cywilizowane narody jak Niemcy czy Austriacy są w stanie dokonywać równie potwornych zbrodni
Dla Kościoła katolickiego problemem stały się deportacje ochrzczonych Żydów najpierw ze Słowacji, a później także z innych podbitych przez Trzecią Rzeszę krajów. Jak już wspomniałem, dla Kościoła ochrzczeni Żydzi byli pełnoprawnymi katolikami i właśnie to stanowisko było podstawą not protestacyjnych tamtejszych nuncjuszy apostolskich sprzeciwiających się deportacjom Zydów-chrześcijan na wschód, czyli do obozów zagłady. Stanowisko Watykanu spowodowało już po wojnie mylną interpretację, jakoby Kościół katolicki z natury rzeczy był antysemicki, a sam nazizm, ruch świecki, wyrósł z katolickiego (sic!) antysemityzmu. Nazistowski antysemityzm był wyłącznie częścią rasizmu i poglądów rasistowskich. Oprócz Żydów naziści mieli w planach eksterminację lub – w łagodniejszej formie – deportacje Cyganów czy Słowian, w tym Polaków, Rosjan i Ukraińców. W całej historii Kościoła nie ma ani słowa o antyslawinizmie czy poglądach antyromskich, więc mówienie o korzeniach nazizmu wyrosłych z religii katolickiej jest błędne. Nie można także zapominać, iż sami naziści, zanim jeszcze objęli władzę, w dobie kryzysu obarczali winą za taki stan rzeczy i zubożenie społeczeństwa Żydów i jezuitów. Zawsze w czasach kryzysowych znajdują się populiści, którzy za opłakany stan gospodarki, rosnące bezrobocie i zubożenie społeczeństwa obarczają winą innych, co ma odwrócić uwagę od tych właśnie problemów.
O nazistach i ich rasistowskiej polityce dobitnie wyraził się Eug?ne kardynał Tisserant, wysoki rangą członek Kurii Rzymskiej, który tuż po upadku Francji latem 1940 roku napisał w liście do Emmanuela-Célestina kardynała Suharda o zaniepokojeniu kwestiami rasistowskimi i milczeniem papieża Piusa XII: „Obawiam się, że historia może po pewnym czasie obwinić Stolicę Apostolską za politykę przystosowania do własnych korzyści i trochę więcej. To jest bardzo smutne – przede wszystkim, jak się pamięta, kiedy żył Pius XI”.
O los Żydów w Europie i ich haniebne traktowanie dopytywał papieża w październiku 1941 roku delegat USA przy Watykanie Harold Tittman. Na pytanie Tittmana, dlaczego Watykan nie potępi oficjalnie działań nazistów, Pius XII odpowiedział, że Watykan pragnie zostać neutralny.
W podobnym, wyważonym tonie na temat represji wobec Żydów wypowiedział się arcybiskup Alojzije Stepinac w trakcie synodu biskupów Chorwacji w listopadzie 1941 roku. Do przywódcy chorwackich Ustaszów, Antego Pavelicia, skierował słowa, aby „traktować Żydów w sposób najbardziej, jak to możliwe, humanitarny, tym bardziej że nie ma niemieckich wojsk w naszym kraju”. Ton apelu był wyważony, gdyż Ustasze od samego powstania państwa chorwackiego rozpoczęli masowe, brutalne pogromy Żydów, Cyganów i Serbów.
W tym samym roku, zapytany przez marszałka Philippe?a Pétaina, czy Watykan będzie sprzeciwiał się nowym ustawom antyżydowskim, Pius XII odpowiedział, że kościół Katolicki jest przeciwnikiem antysemityzmu, ale nie komentuje prawodawstwa w poszczególnych krajach. Na wieść, że Francja Vichy przyjęła prawa antyżydowskie, ambasador Vichy w Watykanie, Léon Bérard, dowiedział się, że przepisy te nie są sprzeczne z nauką Kościoła. Ale już po kilku miesiącach, gdy w czerwcu 1942 roku rozpoczęły się masowe aresztowania i deportacje Żydów – głównie emigrantów – z Francji, Pius XII przez nuncjusza apostolskiego ostro zaprotestował u marszałka Pétaina. Podobnie zareagował we wrześniu 1941 roku na stanowisko rządu słowackiego, który zabronił małżeństw mieszanych Żydów i nie-Żydów; kiedy jednak podobne prawodawstwo wprowadził rząd Vichy, nie było żadnej reakcji ze strony Watykanu.
Nie da się ukryć, że nawet po rozpoczęciu masowej zagłady Żydów w okresie od grudnia 1941 roku do późnej jesieni 1942 roku, kiedy uruchomiono obozy zagłady, a większość Żydów z getta w Warszawie zagazowano w Treblince, Kościół katolicki milczał i nie było słychać głosów sprzeciwu wobec tej potwornej zbrodni.
Dopiero 18 września 1942 roku papież Pius XII otrzymał od księdza Giovanniego Battisty Montiniego (późniejszego papieża Pawła VI) list, w którym przeczytał: „masakra Żydów dochodzi do przerażających rozmiarów i form”. Pisząc te słowa, Montini odnosił się między innymi do wydarzeń z Warszawy. W tym samym czasie Myron Taylor, przedstawiciel USA przy Watykanie, ostrzegał Piusa XII, że przez milczenie w sprawie europejskiego okrucieństwa Watykan utraci „prestiż moralny”. W podobnym tonie wypowiedzieli się przedstawiciele z Wielkiej Brytanii, Brazylii, Urugwaju, Belgii i Polski. Mimo napływających coraz szerszym strumieniem informacji na temat ludobójstwa Żydów, watykański sekretarz stanu odpowiedział dyplomatom, że pogłoski o ludobójstwie nie mogą zostać zweryfikowane.
O tym, że dochodzi do wywózek Żydów, Pius XII dowiedział się także, gdy holenderscy biskupi katoliccy i protestanccy wystosowali w lipcu 1942 roku publiczne przesłanie do wiernych w sprawie planowanych deportacji ludności Żydowskiej na wschód. Jako że biskupi, a w szczególności biskup Utrechtu Johannes de Jong, wygłosili apel bezpośrednio do ludzi, komisarz Rzeszy w Holandii Arthur Seyss-Inquart zdecydował o wysłaniu do obozu tranzytowego w Westerborku, a później Auschwitz-Birkenau, także przechrzczonych Żydów w tym Edytę Stein – późniejszą świętą Kościoła katolickiego (i patronkę Europy) Teresę Benedyktę od Krzyża. Minęło kilka miesięcy, zanim papież Pius XII wykonał pierwszy krok w sprawie potępienia zbrodni ludobójstwa, pisząc swoje Orędzie na Boże Narodzenie 1942 roku. W orędziu tym napisał między innymi:
„Oto stoją przed nami te krwawiące problemy, na które myśl i serce ludzkości, napełnionej goryczą i pogrążonej w nędzy, oczekuje stanowczej odpowiedzi. Wołanie: Żal mi tego ludu, staje się dla nas świętym, nietykalnym, doniosłym i naglącym nakazem, po wszystkie czasy, we wszystkich okolicznościach bytowania ludzkiego, podobnie jak ongiś było ono dewizą Jezusa. Kościół zaparłby się siebie samego i przestałby być Matką, gdyby pozostał głuchy na ten przejmujący lękiem krzyk swych dzieci, skierowany ku niemu przez wszystkie warstwy społeczne. Zapewne, Kościół nie zamierza tak długo wtrącać się w to czy inne konkretne usiłowanie, podejmowane przez różne rządy i państwa dla rozwiązania gigantycznych problemów ładu wewnętrznego i współpracy międzynarodowej, jak długo zachowują one prawo Boże”.
I dalej:
„Jasne zrozumienie podstawowych zasad wszelkiego życia społecznego dziś bardziej ma doniosłe znaczenie, niż kiedykolwiek: ludzkość bowiem, zakażona jadem błędów i zboczeń społecznych, podniecona gorączką sprzecznych pragnień, doktryn, zamierzeń, miota się bojaźliwie w stworzonej przez się anarchii, odczuwając zarazem skutki rozkładowych sił błędnych założeń społecznych, które albo zapominają o prawie Bożym, albo też są mu wręcz przeciwne. […] Wszystko to, co w czasach pokojowych spoczywało w ukryciu, z chwilą wybuchu wojny ujawniło się w całym szeregu czynów, sprzecznych z duchem człowieczeństwa i chrześcijaństwa. […] Ślubowanie takie powinna złożyć ludzkość przez pamięć na te potoki łez i goryczy, na to mnóstwo cierpień i katuszy, które wychodzą z zabójczych ruin nieludzkiego konfliktu i wzbijają się w niebo”.
W orędziu zabrakło wyraźnego sygnału, że tocząca się wojna i doktryny państw powodują śmierć tysięcy ludzi. Nie było też ani jednego zdania potępiającego wprost ludobójstwo Żydów. Mimo to raport Centralnego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) sporządzony 22 stycznia 1943 roku stwierdzał, że papież odrzuca „nowy europejski porządek narodowego socjalizmu” oraz że ”Bóg patrzy na wszystkie ludy i wszystkie rasy, jakby zasługiwały one na takie samo uznanie. Jasne, że Papież opowiada się za Żydami, potencjalnie oskarża naród niemiecki o niesprawiedliwość wobec Żydów, stając się rzecznikiem żydowskich zbrodni”. Według tego raportu dalsze rozpowszechnianie orędzia papieża zagraża bezpieczeństwu Trzeciej Rzeszy i z tego względu za jego kolportację grozić będzie kara śmierci. Samego orędzia większość wiernych w Trzeciej Rzeszy nie usłyszała ze względu na restrykcje dotyczące słuchania audycji zagranicznych. W związku z tym papież 3 stycznia 1943 roku wysłał za pośrednictwem nuncjatury przewodniczącemu episkopatu Rzeszy list adresowany bezpośrednio do wiernych, w którym napisał między innymi:
„Ostatnie dziesięciolecie życia, wyznawania wiary i działalności katolików na ziemi niemieckiej to istna droga krzyżowa, o której goryczy i zniszczeniach w całym wstrząsającym wymiarze wie tylko sam Bóg. Droga męki, na której jednak dzięki potężnej łasce Pana odwaga i wierność wiary obecnych pokoleń okazały się godne przykładów chwalebnej religijnej przeszłości Niemiec. Głębokiej pasterskiej troski doznajemy z powodu wszystkich, którzy złamali wierność Chrystusowi i Jego Kościołowi. Wybije godzina, kiedy ci, których błędne drogi i bezdroża śledzi Nasza miłość i modlitwa, zrozumieją, co znaczy oddać bojaźń Bożą za lęk przed ludźmi i to, co wieczne, za to, co doczesne. Napełnia nas jednak wdzięczność i radość, że liczba słabych czy tych, co jawnie porzucili wiarę, jest mała w porównaniu z dumnymi szeregami, które bohatersko oparły się pokusom i groźbom”.
Ale listu tego nigdy nie upubliczniono. Kiedy 9 stycznia dotarł na ręceAdolfa kardynała Bertrama we Wrocławiu, ten – nie informując Watykanu – nie rozpowszechnił treści listu ze względu na niechęć do rozdrażnienia nazistów pewnymi „zbyt mocnymi” w jego mniemaniu osądami. Kiedy kardynał Bertram zdawał relację na sierpniowej konferencji episkopatu w Fuldzie, oprócz zwyczajowego sprawozdania wytłumaczył ponadto swoje postępowanie w sprawie papieskiego listu. W tym czasie, to jest w sierpniu 1943 roku, kiedy zagłada Żydów w ramach operacji „Reinhard” była już prawie zakończona, uznano w Watykanie, że po tak długim okresie od napisania listu nie ma sensu go ogłaszać. Kolejny sygnał, który nadszedł na ręce papieża, wysłał przez katolicki biskup Berlina Konrad von Preysing w liście z 6 marca 1943 roku. Nadawca błagał papieża o ratunek dla berlińskich Żydów przed deportacjami na wschód, pisząc między innymi, że „ich los został wspomniany przez Waszą Świętobliwość w trakcie radiowego orędzia Bożonarodzeniowego”. Na odpowiedź biskup von Preysing czekał do 30 kwietnia; otrzymał wówczas list, w którym papież jasno wyraził stanowisko Watykanu w sprawie Żydów:
„Pasterze, którzy pracują lokalnie, mają obowiązek określenia, czy i w jakim stopniu możliwe są represje i formy ucisku w nawiązaniu do deklaracji episkopatu ad maiora mala vitanda (aby uniknąć gorszego). […] Zaleca się ostrożność. I tu leży jedna z przyczyn, dlaczego mamy prawo do powściągliwości naszych wypowiedzi. Doświadczenie, jakie wynieśliśmy w roku 1942, powoduje, że mamy prawo przekazywania wiernym naszego stanowiska, tak jak je widzimy. Stolica Apostolska zrobiła wszystko, co było w jej mocy, w kwestii pomocy charytatywnej, pieniężnej i moralnej. Nie mówiąc już o znacznych kwotach w amerykańskiej walucie, jakie wydaliśmy na opłacenie imigrantów”.
Wiosną 1943 roku ksiądz Pirro Scavizzi Scavizzi wspominał w rozmowie z papieżem o bezlitosnym i totalnym mordowaniu Żydów w podeszłym wieku i dzieci. Według relacji księdza po wysłuchaniu jego słów papież płakał i powiedział:
„Często rozważałem możliwość ekskomuniki jako kary na oczach całego świata za tę straszną zbrodnię ludobójstwa. Ale po wielu modlitwach i wylaniu wielu łez, doszedłem do wniosku, że nie pomoże to Żydom, a może nawet pogorszyć ich sytuację. […] Niewątpliwie protest ten byłby chwalony i podniósłby poszanowanie [Kościoła] w oczach świata, ale z drugiej strony mógłby pogorszyć jeszcze bardziej los prześladowanych Żydów”.
Zresztą nie był to pierwszy raz, gdy Scavizzi opowiadał Piusowi XII o mordowaniu Żydów. Już w 1942 przedstawił mu relację z tego, co się działo na wschodzie, mówiąc: „Walka z Żydami jest nieubłagana, ze stale nasilającymi się deportacjami i masowymi egzekucjami. Masakra Żydów na Ukrainie jest niemal ukończona”.
Po raz kolejny widzimy, jak papież zmagał się między naturalnym odruchem, jakim byłoby publiczne potępienie zbrodni i jej wykonawców, a zaprzestaniem jakichkolwiek działań w imię niepogorszenia i tak tragicznego losu Żydów. Tymczasem 10 lipca 1943 roku na Sycylii wylądowały wojska angloamerykańskie. 25 lipca 1943 roku, po zaledwie dwóch tygodniach walk na wyspie, zrezygnowana z powodu notorycznych klęsk Wielka Rada Faszystowska w porozumieniu z królem Wiktorem Emanuelem III podjęła decyzję o odsunięciu Benita Mussoliniego od władzy i uwięzieniu go. Nowy rząd zapewniał Trzecią Rzeszę, że będzie kontynuował wojnę, ale wszystkimi możliwymi kanałami, łącznie z Watykanem, dążył do jak najszybszego podpisania zawieszenia broni z aliantami, do czego ostatecznie doszło 3 września (ogłoszono je pięć dni później). Strata takiego sojusznika jak Włochy nie stanowiła wielkiego ciosu dla Rzeszy, ale bliska perspektywa alianckiego natarcia przez Alpy – już tak. W związku z tym niezajęte jeszcze przez aliantów tereny we Włoszech opanował przez Wehrmacht. Z okupacją kraju rozpoczęły się masowe prześladowania mieszkających tam Żydów, dotychczas żyjących we względnym spokoju.
Już 27 września 1943 roku dowódca SS na Rzym, SS-Obersturmbannführer Herbert Kappler, zażądał od diaspory żydowskiej w Rzymie opłaty za „nieprześladowanie” w wysokości stu funtów złota, na co mieli trzydzieści sześć godzin; alternatywą było uwięzienie trzystu zakładników. Rzymscy Żydzi nie mieli wystarczającej ilości złota, posłali więc do Watykanu rabina Rzymu Israela Zolliego, który dostał od skarbnika Watykanu w imieniu papieża pozwolenie na pobranie ze skarbca brakującej ilości złota. Zbiórka złota przebiegła sprawnie, ale nie zapobiegła deportacji ludności żydowskiej z Rzymu. Po zaledwie kilkunastu dniach Kappler zarządził aresztowania 1259 rzymskich Żydów i deportację 1007 osób do obozu Auschwitz-Birkenau. Większość z nich zginęła. Właśnie to wydarzenie, które rozegrało się pod samymi oknami papieskimi, wywołało spore kontrowersje co do postawy Piusa XII. Ich bezwiednym źródłem był Ernst von Weizsäcker, ambasador Trzeciej Rzeszy w Watykanie.
Von Weizsäcker wysyłał do ministerstwa spraw zagranicznych w Berlinie noty, w których pisał o bierności i braku działania Piusa XII w sprawie deportacji ludności żydowskiej z terenu okupowanych Włoch i samego Rzymu. Noty von Weizsäckera były formułowane tak, aby przekazać na temat papieża informacje, że jest on osobą niegroźną, wystraszoną i pozbawioną charyzmy. Nad papieżem wisiała także groźba uwięzienia i wywiezienia go jako zakładnika Trzeciej Rzeszy. Już 6 października 1943 roku jedna z włoskich rozgłośni przekazała nie do końca prawdziwą informację, jakoby papież miał zostać wywieziony z Rzymu. Przeciwnikami tej opcji, która wyszła najprawdopodobniej od Hitlera i Himmlera, byli właśnie von Weizsäcker i Karl Wolff, były adiutant Himmlera, ówczesny Höchste SS- und Polizeiführer in Italien (najwyższy dowódca SS i policji we Włoszech). Wolff i (w mniejszym stopniu) von Weizsäcker notorycznie opóźniali akcję porwania, przez co z biegiem czasu zaniechano jej ostatecznie, gdyż 4 czerwca 1944 roku Rzym został wyzwolony przez wojska alianckie. Można sobie zadać pytanie, po co protestant von Weizsäcker i odpowiedzialny za przygotowanie transportów Żydów warszawskich do Treblinki Karl Wolff robili wszystko co w ich mocy, aby papieżowi nie spadł włos z głowy i przedstawiali go jako człowieka „bez zdania”, tak by ewentualna „nowa niewola awiniońska” nie doszła do skutku. Nie można zapomnieć, że w czasie, kiedy obaj przybyli do Włoch, sytuacja militarna Trzeciej Rzeszy była zła i z każdym miesiącem się pogarszała. Watykan w ich oczach stał się wyspą otoczoną przez nazistów. Był nie tylko miejscem, w którym przebywał papież i wyższe duchowieństwo, ale także miejscem pobytu ambasadorów państw neutralnych i toczących wojnę z Trzecią Rzeszą. W takim wypadku atak na Watykan mógłby przynieść w założeniu von Weizsäckera i Wolffa więcej strat niż pożytku. W jeden dzień pozbyto by się wszystkich dyplomatów, z którymi można by nawiązać kontakty. Jak się okaże po kilkunastu miesiącach, to właśnie Karl Wolff nawiąże współpracę z oficerami amerykańskiego wywiadu celem poddania wojsk niemieckich w północnych Włoszech. Pomimo wiedzy o mordowaniu Żydów, pomimo pism wysyłanych do Reichsbahn o dostarczenie kolejnych składów celem deportacji Żydów do obozów zagłady, Karl Wolff za zasługi w przyspieszeniu zakończenia działań wojennych zostanie osadzony tylko na cztery lata w więzieniu, z czego karę odsiedzi tylko tydzień.
Dla papieża wojna zakończyła się z wyzwoleniem Wiecznego Miasta przez aliantów. Dlaczego w takim razie nieskrępowany nazistowskimi planami jego uwięzienia, z których doskonale zdawał sobie sprawę, nie wypowiedział się publicznie i nie potępił Hitlera i jego zbrodniczych planów? W tym czasie większość ofiar Holocaustu już nie żyła. Owszem, po wyzwoleniu Rzymu deportowano jeszcze sto pięćdziesiąt tysięcy Żydów węgierskich do Birkenau, ale był to ostatni masowy i zaplanowany mord tamtej wojny. Zapewne papież dalej się trzymał wizji niepogarszania losu Żydów i katolików pod nazistowskim panowaniem.
Teraz, po nakreśleniu historii pontyfikatu Piusa XII w okresie drugiej wojny światowej, można spróbować odpowiedzieć na postawione na samym początku pytania. Czy papież wiedział o Holocauście? Odpowiedź brzmi jednoznacznie: tak. Z każdym rokiem wiedział więcej, na początku nie dowierzał, że naród Gothego i Schillera może dokonywać tak straszliwych zbrodni, tym bardziej że przez kilka lat był nuncjuszem w kraju, który uważał się za najbardziej cywilizowany w Europie. W toku wojny zyskał jednak pełen obraz Holocaustu. Dlaczego nie potępił publicznie masowych mordów? Potępił – w bardzo blady sposób w orędziu bożonarodzeniowym, tak blady, że nawet najwyższe kierownictwo Trzeciej Rzeszy uznało jego słowa za mało istotne. Gdy papież starał się bardziej dobitnie przekazać swoje oburzenie poprzez głos biskupów niemieckich, jego zamiar został storpedowany, a jego słowa nigdy nie zostały przekazane publicznie niemieckim wiernym.
Czy papież nic nie robił dla ratowania Żydów? Robił – na tyle, na ile mógł, od wsparcia duchowego i modlitwę poprzez realne działania, ukrywanie Żydów rzymskich na terenie Watykanu i budynków watykańskich w całych Włoszech oraz milczącą zgodę na udział duchownych i zakonników na ukrywanie Żydów. Wspierał finansowo żydowskich imigrantów,a poprzez kontakty nuncjuszy apostolskich w terenie tysiące Żydów emigrowało z dala od zagłady. Czy papież zrobił wszystko, co w jego mocy, aby ratować Żydów? Zapewne nie. Zostanie jego tajemnicą, dlaczego uczynił za mało. Ale kategorycznie można powiedzieć, że to nieprawda, iż papież Pius XII był antysemitą. Najnowsza historia pokazuje, że publiczne apele papieży nie odnoszą żadnego skutku, czego przykładem może być wojna w byłej Jugosławii, ludobójstwo plemienia Tutsi w Rwandzie, potępienie terroryzmu czy konflikt w Darfurze. Niestety.
Przypisy
1. Rolf Hochhuth, niemiecki dramaturg i powieściopisarz urodzony w 1931 roku w Eschwege. Sztukę „Der Stellvertreter” Hochhuth napisał z inspiracji KGB. Informację taką przekazał rumuński generał Securitate Ion Mihai Pacepa.
2. Faszystowski zamach stanu w dniach 27–29 października 1922 roku, w wyniku którego władzę we Włoszech przejął Benito Mussolini.
3. Obecnie modlitwa ma zmieniony tekst: „Módlmy się za Żydów, do których przodków Pan Bóg przemawiał, aby pomógł im wzrastać w miłości ku Niemu i w wierności Jego przymierzu. Wszechmogący, wieczny Boże, Ty dałeś swoje obietnice Abrahamowi i jego potomkom; wysłuchaj łaskawie prośby swojego Kościoła, aby naród pierwszego wybrania mógł osiągnąć pełnię Odkupienia. Przez Chrystusa, Pana naszego”.[/przypisy]
Bibliografia:
Pierre Blet, „Pius XII i druga wojna światowa w tajnych archiwach watykańskich”, przeł. E. Król-Cebulska, Katowice 2000.
Pierre Blet, SJ, „Myth vs Historical Fact” L?Osservatore Romano, Weekly Edition in English, v31, n17(1539), 29 April 1998.
Pierre Blet SJ, Pius XII a druga wojna światowa w świetle dokumentów. Opoka.org.pl, dostęp 26 maja 2014.
Jochen Lang, „Między Hitlerem a Himmlerem. Generał Karl Wolff”, Arkadiusz Wingert 2005.
Pius XII, „Krucjata społeczna. Orędzie na Boże Narodzenie 1942”. Ekai.pl, dostęp 26 maja 2014.
Giovanni Sale, „Hitler, Stolica Apostolska i Żydzi”, WAM 2007.
„Na fali soborowego przełomu. Nieznany list Piusa XII z 1943 r.”. Radiovaticana.va, dostęp 26 maja 2014.