Stany Zjednoczone i Dżibuti podpisały nową umowę dzierżawy bazy Camp Lemonnier. Amerykanie spędzą w rogu Afryki – kluczowym obszarze w wojnie z terroryzmem – jeszcze przynajmniej dziesięć lat.
Prezydent Barack Obama poinformował o zawarciu porozumienia w czasie waszyngtońskiego spotkania z prezydentem Dżibuti Omarem Guellehem. Przy okazji wystąpienia amerykański prezydent określił tę bazę jako kluczową dla amerykańskich interesów w tym rejonie świata i podziękował swemu partnerowi za przedłużenie dzierżawy. Guelleh podziękował z kolei gospodarzowi za – jak się wyraził – amerykańską wizję rozwoju Afryki obejmującą opiekę zdrowotną, edukację i dostawy żywności do Dżibuti.
Rzecznik Białego Domu poinformował, że prezydenci rozmawiali przede wszystkim o zwalczaniu Al-Kaidy i somalijskiej grupy Al-Szabab. Żołnierze z Dżibuti stanowią część sił Unii Afrykańskiej, które operują w Somalii i notują pewne sukcesy w walce z Al-Szabab. Jednak prezydent Guelleh powiedział, że jedynym rozwiązaniem kwestii somalijskiej jest zachodnia pomoc w odbudowie sił zbrojnych tego kraju.
W stosunkach amerykańsko-dżibutyjskich pojawiają się też napięcia. Raport Departamentu Stanu określa afrykańskie państwo jako „nie wolne”, a dotkliwym problemem pozostaje handel ludźmi. Lokalna opozycja oskarża zaś prezydenta Guelleha o wykorzystywanie sił bezpieczeństwa do aresztowań i zastraszenia przeciwników politycznych i wolnych mediów. Prezydent odpowiedział, że policja aresztuje jedynie przestępców, a ich procesy sądowe są uczciwe i każdy ma dostęp do adwokata.
(voanews.com)