W czasie drugiej wojny światowej naziści stworzyli na zajętych terenach polskich wiele miejsc, gdzie mordowali ludzi. Jednym z nich było Chełmno nad Nerem. W tej małej wsi powstał nazistowski obóz zagłady, w którym życie straciło ponad 170 tysięcy ludzi, głównie Żydów. O Chełmnie, metodach zabijania i tym, co pozostało w tej miejscowości, pisze w książce „Chełmno. Pierwszy nazistowski obóz zagłady” amerykański historyk Patrick Montague.
Praca jest pierwszą całościową próbą pokazania dziejów tego obozu zagłady. Do tej pory żaden polski historyk nie odważył się na podobny krok. Montague w celu odtworzenia wydarzeń w Chełmnie, a właściwie w Kulmhof, przeprowadził szczegółowe badania w archiwach niemieckich, amerykańskich, izraelskich i przede wszystkim polskich. Autor zadał sobie trud, aby przeprowadzić kwerendy w IPN-ie czy Archiwum Państwowym w Poznaniu. To świadczy o tym, że wśród zachodnich historyków zmienia się świadomość i piszą oni o polskiej historii, opierając się na przechowywanych w naszym kraju dokumentach.
Książka jest podzielona na cztery rozdziały. Interesujący jest pierwszy, ponieważ Autor wyjaśnia w nim, czym był w Niemczech program eutanazji. Dzięki temu Czytelnik może lepiej zrozumieć problem nazistowskiej eksterminacji osób niepełnosprawnych. W dalszej części Montague wyjaśnia początki tego procederu w Kulmhof. Zanim powstały samochodowe komory gazowe stosowane w obozie, prowadzono próby stworzenia i udoskonalania tej metody zabijania. Oddział Sonderkommando Lange, a szczególnie jego dowódca, Herbert Lange, są odpowiedzialni za jej wprowadzenie. Zanim Lange trafił do Chełmna, przemieszczał się po całym tak zwanym Kraju Warty i w mobilnych komorach gazowych mordował ludzi psychicznie chorych. Montague odtworzył tę drogę i pokazał, gdzie i ilu ludzi zagazowano.
Rozdział drugi dotyczy pierwszego okresu funkcjonowania obozu zagłady Kulmhof w latach 1941–1943. Autor w imponujący sposób odtworzył wydarzenia, do których tam doszło w tym czasie. Obóz założono, aby wymordować Żydów mieszkających w Kraju Warty. Początkowo wszyscy z tego terenu mieli zostać wywiezieni na tereny Związku Sowieckiego, ale z powodu przedłużających się walk na tym froncie postanowiono stworzyć getto w Łodzi i tam ich umieścić, a następnie zamordować – w ten sposób zamierzano wyjaśnić problem żydowski. Dlatego 7 grudnia 1941 roku powstał obóz zagłady w Kulmhof. Montague omówił całą drogę, która czekała przyjeżdżających tam Żydów. Z opisu można wywnioskować, że naziści doskonale zaplanowali mordowanie ludzi w obozie. W pracy omówiono jego wygląd, poruszono kwestię kilku ucieczek, do których tam doszło, a także opisano miejsce, gdzie były grzebane ciała ofiar po zagazowaniu w samochodowej komorze gazowej. Autor w tej części zamieścił ważne świadectwo tamtych wydarzeń, wspomnienia Szlamy Winera, pracującego przy grzebaniu swoich rodaków Żyda, któremu udało się uciec z obozu. Opis Winera, niezwykle przejmujący, pokazuje, co działo się podczas zakopywania zwłok. Najbardziej szokujące było to, że Żydów, którym kazano wykonywać te czynności, na końcu dnia zmuszano, by kładli się na ułożonych ciałach, i strzelano im w głowę. W ten sposób likwidowano świadków wydarzeń.
Również naziści starali się zatrzeć ślady swoich zbrodniczych dokonań. Autor podał przyczyny, dlaczego w 1943 roku Kulmhof zlikwidowano. Otóż zagazowane ciała zaczęły pęcznieć. Władze obozu postanowiły więc spalić wszystkie w polowych krematoriach.
Nad sprawnych funkcjonowaniem obozu czuwało Sonderkommando Kulmhof, wywodzące się z Sonderkommando Lange. Po tym, jak obóz został zlikwidowany w 1943 roku, oddział wysłano na Bałkany w celu zwalczania tamtejszej partyzantki. Autor po raz kolejny udowadnia, że starano się wymazać wszelkie ślady istnienia Kulmhof.
W latach 1944–1945 w Chełmnie ponownie funkcjonował obóz zagłady, spełniając swoje poprzednie zadanie – likwidowania narodu żydowskiego. O tym obozie Czytelnik dowie się niewiele, pewnie dlatego, że nie zachowały się źródła, ale Autor tego nie wyjaśnia. Udało mu się ustalić, że w drugim okresie funkcjonowania stosowano tam nową metodę mordowania ludzi. Władze obozowe starały się stworzyć wśród ofiar przekonanie, że jadą do pracy na tereny Trzeciej Rzeszy. Osoby te, żyjąc w błogiej nieświadomości, nie spodziewały się niczego złego.
Ostatni rozdział, a właściwie epilog, bo tak nazwał go Autor, traktuje o wydarzeniach w Chełmnie nad Nerem po zakończeniu drugiej wojny światowej. Montague upamiętnił to miejsce oraz procesy sądowe odpowiedzialnych za powstanie i funkcjonowanie obozu, a także starał się odpowiedzieć na pytanie, ile osób tam zamordowano. Całość dopełniają trzy aneksy, w których poruszono kwestię samochodowych komór gazowych, sprawę Kaszyńskiego i dalsze losy kluczowych postaci związanych z Kulmhof.
Książka jest napisana przystępnym językiem, jednak Montague powtarza niektóre kwestie, co szczególnie widać w rozdziale poświęconym pierwszemu okresowi funkcjonowania obozu. Tematyka jest tragiczna, ale Autorowi udało się tak opisać wydarzenia, że nie przytłaczają. Ważne jest również to, że historyk nie ocenia zachowania osób odpowiedzialnych za zbrodnie dokonane w Chełmnie. Nie rozlicza ich, pozostawia tę kwestię do rozstrzygnięcia Czytelnikowi.
Patrick Montague napisał ważną i potrzebną książkę na temat zapomnianego miejsca w historii eksterminacji narodu żydowskiego. Przez całe dziesięciolecia dzieje obozu zagłady Kulmhof były pomijane i wypaczane. Starano się zmniejszyć jego znaczenie. Recenzowana pozycja może się walnie przyczynić do przywrócenia pamięci o nim i ludziach, którzy tam spoczywają.