Amerykańskie naloty na Jemen nadal trwają, nie przynosząc jednak przełomu. Presja wywierana przez Stany Zjednoczone na Hutich miała za to skłonić siły koalicji – obejmującej rząd Jemenu wraz z USA, Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi – do przemyślenia potencjalnej ofensywy lądowej przeciwko proirańskim bojówkom. Czy po miesiącu nalotów Amerykanie odniosą pierwszy strategiczny sukces?

Nowa ofensywa w Jemenie?

Jak donosi The Wall Street Journal, powołując się na amerykańskich i jemeńskich urzędników, milicje prorządowe mają planować ofensywę wzdłuż wybrzeża. Według doniesień WSJ w proces planowania mają być zaangażowane również osoby ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i prywatnych firm wojskowych.

Celem ataku najprawdopodobniej byłaby Al-Hudajda. Nie pierwszy raz kiedy siły koalicji starałyby się zdobyć to miasto. W 2018 roku próbowały tego dokonać siły wspierane przez Arabię Saudyjską. Plan się jednak nie powiódł, a ofensywa zakończyła się podpisaniem rozejmu przy wsparciu ONZ.

Al-Hudajda ma znaczenie strategiczne jako największym port czerwonomorski w Jemenie, a jednocześnie okno na świat dla Ruchu Huti. Zdobycie miasta utrudniłoby przemyt broni z Iranu, a także mogłoby stanowić cios dla gospodarki nieuznawanego rządu w Sanie. Oczywiście niesie to za sobą istotne zagrożenie. Odcięcie lub zniszczenie portu mogłoby pogorszyć sytuację humanitarną w kraju, która już teraz jest rekordowo zła.

Według wydanego pod koniec marca raportu Światowego Programu Żywnościowego problem głodu w Jemenie po obu stronach frontu osiągnął najgorszy od lat poziom. Raport wskazuje również, że Al-Hudajda i znajdujący się na północ od niej port As-Salif są kluczowe dla bezpieczeństwa żywnościowego w kraju.

Zbieranie sił

Według doniesień medialnych legalny rząd Jemenu wespół z USA, ZEA i Arabią Saudyjską mają zbierać siły liczące około 80 tysięcy żołnierzy. Nie wiadomo, jak duży jest udział poszczególnych państw w tym procesie. Najbardziej skłonne do ofensywy są zapewne Stany Zjednoczone. Donald Trump już od miesiąca intensywnie walczy z Ruchem Huti.

Amerykanie oprócz wsparcia informacyjnego zapewne bardzo chętnie zapewniliby wsparcie lotnicze. Nad Jemen ściągnięto w ostatnim czasie samoloty bliskiego wsparcia A-10, które, jakkolwiek przestarzałe i powoli odsyłane na zasłużoną emeryturę, nadal są użyteczne w walce z mniej zaawansowanymi przeciwnikami. Obecnie USA mają w regionie aż dwa lotniskowce: USS Carl Vinson (CVN 70) i USS Harry S. Truman (CVN 75), którego misję przedłużono o miesiąc. Warto również przypomnieć o bombowcach B-2 sprowadzonych na wyspę Diego Garcia. Możliwości Trumpa są więc całkiem pokaźne.

Tu nie Netflix – za nic nie trzeba płacić. Jak długo będziemy istnieć, tak długo dostęp do naszych treści będzie darmowy. Pieniądze są jednak niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

MAJ BEZ REKLAM GOOGLE 97%

Według nieoficjalnych doniesień Arabia Saudyjska ma nie brać udziału w działaniach bojowych. Nie powinno to stanowić zaskoczenia. Saudowie od dłuższego czasu starają się ograniczyć swoje zaangażowanie w Jemenie. Pustynne królestwo jest również bardziej narażone na ataki odwetowe ze strony Hutich.

W trakcie ostatnich dni doszło również do pewnych ruchów politycznych. 14 kwietnia przewodniczący Rady Prezydenckiej Jemenu Raszad al-Alimi spotkał się z ambasadorem ZEA. Inny członek rady, Tarik Saleh, wygłosił w sobotę przemówienie wzywające do konsolidacji przeciwko Hutim. W podobnie bojowym tonie wypowiedział się minister obrony Jemenu Muhammad ad-Da’ari, który zapewnił o gotowości sił zbrojnych do walki z Ruchem Huti. Oczywiście, nie jest to nic wyjątkowego, jednak w obliczu ostatnich wydarzeń słowa te mogą mieć większe znaczenie.

Tarik Saleh przewodzi Narodowym Siłom Oporu, które stacjonują na południe od Al-Hudajdy. Formacja ta wraz z Siłami Oporu Tihamy i sprzyjającym południowym separatystom Brygadami Gigantów tworzy Siły Połączone na Zachodnim Wybrzeżu, które zapewne stanowiłyby jeden z najważniejszych komponentów oddziałów przewidzianych do potencjalnej ofensywy. Wszystkie wymienione milicje są wspierane przez ZEA, co może sugerować większe zaangażowanie tego państwa w trwające wydarzenia.

Potencjalny sukces ofensywy mógłby stanowić jeden z punktów zwrotnych wojny. Byłby to również kolejny cios dla Iranu, co dla Trumpa może być najbardziej istotne. Próba zaangażowania sił jemeńskich w walkę z Ruchem Huti jest zdecydowanie atrakcyjną opcją. Oczywiście nie wiadomo, czy na pewno dojdzie do ofensywy, a tym bardziej – czy zakończy się ona powodzeniem. Arabia Saudyjska przez lata próbowała pokonać Hutich z marnym skutkiem. Jednym z problemów może być koordynacja między zróżnicowanymi siłami jemeńskimi i Amerykanami. Ale wydaje się to lepszą alternatywą niż ograniczenie się do obecnie trwających nalotów, które nie przyniosły pożądanych efektów.

Huti kontynuują ataki

15 kwietnia minął miesiąc, od kiedy Trump rozpoczął kampanię nalotów przeciwko Ruchowi Huti. Jemeńscy bojownicy nadal są jednak w stanie przeprowadzać ataki zarówno na amerykańskie okręty, jak i na Izrael. Według The Times of Israel od 18 marca Huti odpalili ponad dwadzieścia pocisków balistycznych w kierunku Państwa Żydowskiego. Ostatni – w niedzielę 13 kwietnia – stanowił trzeci atak na Izrael w ciągu tygodnia. Obrona przeciwlotnicza zdołała zestrzelić pocisk. Według Izraelczyków połowa wystrzeliwanych przez Ruch Huti pocisków ma problemy z dotarciem nawet w pobliże celu. W trakcie najnowszej eskalacji pojawiały się już doniesienia o pociskach Hutich spadających w Egipcie i Arabii Saudyjskiej.

Amerykanie również kontynuują swoje naloty, których efekty są ujawniane co najwyżej okazyjnie przez którąś ze stron. Nieuznawane władze w Sanie oficjalnie zakazały publikowania zdjęć pokazujących efekty ataków, jednak zdarza się, że media ruchu łamią ten zakaz. Kontrolowane przez Hutich ministerstwo zdrowia wydało 14 kwietnia komunikat, według którego w wyniku miesiąca nalotów zginąć miało 123 cywilów, a 247 zostało rannych. Informacje te nie są jednak możliwe do zweryfikowania.

dpa picture alliance / Alamy Stock Photo