Wydarzenia w Syrii nie zwalniają tempa. Nowa władza w Damaszku zobowiązała się do znalezienia i ukarania winnych mordów na syryjskim wybrzeżu. W życie weszła również tymczasowa konstytucja, która nie zdobyła uznania wśród Kurdów. Izrael natomiast nadal interesuje się kwestią druzyjską.

Liczba ofiar mordów na ludności alawickiej jest nadal ustalana, a różne organizacje podają odmienne dane. Według Syryjskiej Sieci na rzecz Praw Człowieka (SNHR) od 6 do 10 marca zginęło co najmniej 803 osoby:

  • 172 żołnierzy i funkcjonariuszy powiązanych z rządem;
  • 211 cywilów zabitych w trakcie strzelanin wywołanych przez bojówki proasadowskie;
  • 420 cywilów i jeńców (w tym 39 dzieci i 49 kobiet) zabitych w trakcie kampanii wojsk prorządowych.

Większość ofiar w ostatniej grupie znajdowała się w muhafazach Latakia (185 osób) i Tartus (183 osoby), oprócz tego do zabójstw dochodziło w regionach Hamy (49 osób) i Himsu (3 osoby). SNHR zaznaczyła, że nie uwzględnia strat po stronie bojówek proasadowskich. Powodem jest fakt, że zabijanie tych bojowników w trakcie walk jest uznawane za działanie zgodne z prawem.

SNHR skrytykowała również rząd w Damaszku, który miał źle zaplanować działania w tym regionie i nie był w stanie ustanowić ścisłej kontroli nad bojówkami podległymi ministerstwu obrony.

Bardziej drastyczne liczby publikuje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka (SOHR), które podaje liczbę 1383 osób cywilnych. Tutaj jednak warto zaznaczyć kilka różnic. SOHR nie używa formy „co najmniej”, jak również nie ustala daty granicznej na 10 marca.

Reakcja rządu w Damaszku

Wydarzenia na syryjskim wybrzeżu stanowią kolejny problem dla władz w Damaszku. We wtorek Ahmad asz-Szara ogłosił powołanie komitetu mającego na celu wyjaśnienie okolicz­ności zabójstw, jak również znalezienie i ukaranie winnych. Komitet ma sporządzić raport w ciągu 30 dni. Powołanie komitetu spotkało się z uznaniem organizacji huma­ni­tar­nych, chociaż zwracano uwagę na konieczność transparentnej pracy i podawano w wątpliwość czas pracy mający wynosić jedynie miesiąc. Co najważniejsze dla władz w Damaszku, powołanie komitetu spotkało się z zadowoleniem Unii Europejskiej, która uzależnia znoszenie sankcji od respektowania praw człowieka.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

KWIECIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 90%

Kogo możemy podejrzewać o udział w morderstwach? Bazując na analizie Aarona Zelina, eksperta w obszarze dżihadyzmu i wojny domowej w Syrii, duża część doniesień ma wskazywać na ugrupowania wspierane przez Turcję, określane zbiorczo jako Syryjska Armia Narodowa (SNA), zagranicznych bojowników i lokalną ludność cywilną. SNA jest uznawana za mniej zdyscyplinowaną niż oddziały, które wcześniej podlegały rządowi w Idlibie. Lista oskarżeń o zbrodnie wojenne kierowanych pod adresem SNA jest pokaźna, nawet jak na standardy syryjskiego konfliktu.

W przypadku zagranicznych bojowników pula potencjalnych oskarżonych jest duża. W starciach na pewno udział brali bojownicy wywodzący się z Ansar at-Tawhid, którzy jakkolwiek podlegli ministerstwu obrony, ideologicznie są niebezpiecznie blisko Państwu Islamskiemu. Bojownicy zagraniczni znajdują się jednak w wielu ugrupowaniach powiązanych z rządem i często wyznają radykalne, bliskie Al-Kaidzie poglądy. Mogą to być Czeczeni, Ujgurzy czy Arabowie z innych państw. Pula może być jeszcze większa, jeśli do „zagranicznych” bojowników wliczymy syryjskich Turkmenów. Na ten moment trudno określić, kto dokładnie jest winny.

Co do lokalnej ludności biorącej udział w mordach, powody mogły być różne. Mogą to być zarówno zwykli przestępcy chcący łupić swoich sąsiadów, jak również osoby chcące zemścić się na zwolennikach dawnej władzy.

Deklaracja konstytucyjna

W czwartek tymczasowy prezydent Ahmad asz-Szara podpisał składającą się z 53 artykułów deklarację konstytucyjną, która będzie odgrywać rolę „małej konstytucji” w trakcie fazy przejściowej. Dokument jest w sporej części tym, czego mogliśmy się spodziewać. Konstytucja zagwarantowała równość obywateli, przywiązanie do praw człowieka czy trójpodział władzy. Skryminalizowała również gloryfikację reżimu Asada i wyłączyła zbrodnie dawnego reżimu z zasady, że prawo nie działa wstecz.

Faza przejściowa ma trwać pięć lat, zaczynając od wejścia w życie dokumentu (czyli od wczoraj). Okres ten ma zakończyć się uchwaleniem stałej konstytucji w ramach referendum i zorganizowaniem wyborów już według nowej ustawy zasadniczej. Budzi to pewne obawy. Nowa konstytucja będzie w sporej mierze projektem władzy tymczasowej, a nie władz wybranych w demokratyczny sposób. Bezpiecznikiem w tej sytuacji ma być referendum, a sporo będzie zależeć od tego, jak duży udział w tworzeniu nowej konstytucji będą mieli przedstawiciele różnych grup i społeczności Syrii.

Kontrowersje pojawiły się przede wszystkim w zakresie nazwy państwa. Według dokumentu nazwa kraju nadal będzie brzmieć „Syryjska Republika Arabska”, co nie podoba się mniejszości kurdyjskiej. Nazwa ta, zwłaszcza w obliczu historycznych doświadczeń Kurdów syryjskich, budzi obawy przed arabską dominacją nad mniejszościami etnicznymi.

Kontrowersje może wzbudzać również kwestia religii. Prezydentem kraju musi być muzułmanin (zapis ten istniał również w konstytucji z 1973 roku), a prawo muzułmańskie ma stanowić główne źródło dla prawa państwowego. Dla mieszkańców Europy może to brzmieć złowrogo, jednak w państwach Bliskiego Wschodu przepisy na temat religii państwowej czy źródła prawa w islamie są standardem, a wiele zależy od tego, jak ten przepis będzie implementowany w praktyce.

Izraelskie zainteresowanie Druzami

Izraelskie zainteresowanie mniejszościami w Syrii nie ustaje. W niedzielę minister obrony Jisrael Kac potwierdził, że druzowie i Czerkiesi będą mieli możliwość pracy po izraelskiej (to jest okupowanej od 1967 roku) części Wzgórz Golan. Lotnictwo Cahalu w ostatnich dniach dokonywało także przelotów nad obszarami zamieszkałymi przez druzów, co miało stanowić komunikat o gotowości Izraela do obrony tej mniejszości w razie potrzeby. Dzisiaj natomiast delegacja druzów syryjskich przyjechała do Izraela w celu odwiedzenia grobowca proroka Szu’ajba – najświętszego miejsca dla tej religii. Było to również okazja do spotkania z liderem izraelskich druzów, szejkiem Muwafakiem Tarifem.

Dlaczego Izrael zainteresował się kwestią druzyjską w Syrii? Marzeniem Jerozolimy byłoby stworzenie buforu zamieszkałego przez ludność bardziej przychylną Izraelowi. Ponadto działanie to ma legitymizować naruszanie integralności terytorialnej Syrii.

Anas Alkharboutli / dpa / Alamy Live News