Ofensywa bojowników M23 nie zwalnia. Po opanowaniu Gomy rebelianci ruszyli na południe, wzdłuż zachodniego wybrzeża jeziora Kiwu, w stronę Bukavu. Podkreślają przy tym, że ich celem nie jest opanowanie pogranicza, lecz marsz na Kinszasę i przejęcie władzy w państwie.

Jednocześnie doszło do ostrej wymiany zdań między rządami Rwandy i RPA, podczas których Kigali ogłosiło wprost gotowość do walki. Afryka stoi na granicy poważnego konfliktu międzypaństwowego, który może całkowicie zmienić układ sił w regionie. Potencjalna konfrontacja na linii Kigali–Pretoria byłoby swoistym „sprawdzam” dla rosnących ambicji Rwandy jako potencjalnego regionalnego mocarstwa.

Nic nie wskazuje, aby w najbliższych dniach Goma miała zostać odbita. Sytuacja w mieście pozostaje dramatyczna. Eskalacja konfliktu doprowadziła do porzucenia domów przez 6 milionów osób. Ci, którzy pozostali w mieście, muszą mierzyć się z wizją głodu. Niestety wsparcie na razie nie dociera. Rząd Ugandy informował o zatrzymaniu na przejściu granicznym w Cyanice 80 ugandyjskich ciężarówek z zaopatrzeniem dla mieszkańców Gomy. Wybuch walk i upadek miasta spowodował, że kierowcy utknęli na granicy z Rwandą. Nie podano im żadnego oficjalnego powodu, dla którego nie mogą kontynuować podróży.

Całkowity brak inicjatywy ze strony FARDC dodatkowo ośmielił rebeliantów. Bukavu tymczasem jest niemal całkowicie pozbawione obrony, ponieważ oddziały zwykle w nim stacjonujące wysłano jako wsparcie do Nyabibwe, Bushushu i Nyamukubi. Sugeruje to, że rząd spodziewa się ataku wzdłuż autostrady N2. Walki mają trwać już w okolicach Mukwinji, około 135 kilometrów od Bukavu.

O ile ta linia natarcia wydaje się najbardziej oczywista, o tyle nie należy zapominać, że członkowie M23 mają dobre rozeznanie w terenie, na którym walczą. Bez trudu będą w stanie ominąć kongijskie posterunki i wydać FARDC ewentualną bitwę na swoich warunkach. Corneille Nangaa, lider sprzymierzonej z M23 grupy Sojusz Rzeki Kongo, nakreślił długoterminowe ambicje rebeliantów, oświadczając, że ich celem jest Kinszasa. Należy wspomnieć, że stolica DRK leży w prostej linii około 1500 kilometrów od Gomy. Deklaracje tego rodzaju można zatem, przynajmniej w tym momencie, traktować jako nadmierne aspiracje upojonego sukcesem rebelianta.

Powtórka drugiej wojny kongijskiej?

Walki na wschodnim pograniczu DRK doprowadziły do śmierci 12 południowoafrykańskich żołnierzy. Zmusiło to rząd w Pretorii do zaangażowania się w konflikt. Prezydent Cyril Ramaphosa wydał oświadczenie, w którym wyraził żal z powodu zaistniałej sytuacji, jasno wskazując jako winnych dowództwo M23 i Rwandę. Doszło do rozmowy na najwyższym szczeblu, jednak jej rezultat okazał się zupełnie inny, niż oczekiwano. Zamiast poprawić sytuację i ostudzić emocje, doprowadziła ona do dalszego zaognienia na linii Rwanda–RPA.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

MARZEC BEZ REKLAM GOOGLE 1%

„Jeśli słowa mogą tak bardzo zmienić się między rozmową a publicznym oświadczeniem, mówi to wiele o tym, w jaki sposób radzimy sobie z tymi bardzo ważnymi problemami” – tak Paul Kagame skomentował bezpośrednie rozmowy z prezydentem RPA w sprawie napięć dyplomatycznych między krajami. Prezydent Rwandy nie szczędził złośliwych uwag w kierunku swojego rozmówcy, odwołując się do rzekomego ostrzeżenia Kigali przed dalszym eskalowaniem konfliktu: „Ramaphosa nigdy nie udzielił żadnego «ostrzeżenia», chyba że zostało ono wygłoszone w jego lokalnym języku, którego nie rozumiem”.

Napięcia między Rwandą i RPA odbiły się również echem w sąsiedniej Ugandzie. Kampala zapowiedziała rozmieszczenie sił na wysuniętych pozycjach i aktywne zwalczanie wszystkich grup zbrojnych działających na granicy z Rwandą i DRK. Szczególne obawy budzi potencjalne wzmożenie aktywności Sojuszu Sił Demokratycznych (ADF), który połączył się z tak zwanym Państwem Islamskim. W całym regionie atmosfera polityczna jest napięta. Wiele państw obawia się wybuchu pełnoskalowej wojny i kolejny kryzys uchodźczy mogący przypominać ten z czasów drugiej wojny kongijskiej.

Krytyka nie omija sił MONUSCO. W tym roku poległo 17 członków misji pokojowej, z czego trzech w tym tygodniu. W sumie podczas całej obecności niebieskich hełmów w DRK zginęło 300 żołnierzy. Vivian van de Perre, zastępczyni specjalnego przedstawiciela do spraw ochrony i operacji w MONUSCO, broni jednak sensu międzynarodowej operacji w DRK. Jej zdaniem misja wielokrotnie chroniła szczególnie narażone grupy zamieszkujące wschodnią część kraju. Faktem pozostaje, że w przypadku ofensywy M23 siły międzynarodowe okazały się całkowicie bezradne.

© MONUSCO / Clara Padovan