Kilkadziesiąt minut temu – o 4.00 nad ranem czasu lokalnego (3.00 czasu polskiego) – zaczęło obowiązywać porozumienie o zawieszeniu broni między Hezbollahem a Izraelem wynegocjowane dzięki mediacji Stanów Zjednoczonych i Francji. Po czternastu miesiącach nieprzerwanej wymiany ognia oraz blisko dwóch miesiącach operacji lądowej Cahalu Liban i północne pogranicze Izraela będą mogły odetchnąć z ulgą. Ale implementacja najważniejszych postanowień porozumienia zajmie kolejne dwa miesiące i dopiero wtedy będziemy wiedzieli, czy doczekamy się trwałego pokoju.

Treści porozumienia wprawdzie nie ujawniono, ale dzięki różnorodnym przeciekom i oficjalnym komentarzom mamy dość dobre pojęcie o jego treści. Podstawą jest oczywiście natychmiastowe wstrzymanie działań bojowych. Dziś rozpoczyna się 60-dniowy okres przejściowy, podczas którego zarówno Cahal, jak i Hezbollah stopniowo wycofają się z południowego Libanu. W tym samym czasie libańskie siły rządowe wprowadzą na ten sam obszar na południe od rzeki Litani około 5 tysięcy żołnierzy, którzy zabezpieczą pogranicze i obsadzą 33 posterunki graniczne. Infrastruktura Hezbollahu w całym południowym Libanie ma zostać rozmontowana.

Przestrzeganie postanowień rozejmu będzie nadzorowane przez ciało międzynarodowe, którego natura na razie nie jest jasna, ale wiadomo, że w jego skład wejdą Stany Zjednoczone i Francja. Będzie ono połączone z obecnym, istniejącym jedynie na papierze, mechanizmem trójstronnym obejmującym Liban, Izrael i misję pokojową UNIFIL. Ta ostatnia będzie działać dalej. USA, Francja i kilka innych krajów zapewnią wsparcie szkoleniowe libańskim siłom zbrojnym.

Izrael uzyskał zaś to, na czym najbardziej mu zależało – zgodę na wznowienie działań bojowych przeciwko Hezbol­lahowi, gdyby ten złamał postanowienia rozejmu, a siły między­naro­dowe i libańskie siły rządowe nie zdołały – lub nie chciały – go powstrzymać. Swoisty przekaz dnia ze strony rządu skupia się właśnie na tym ostatnim punkcie, który ma dowodzić, iż – wbrew twierdzeniom radykalnej prawicy – rozejm nie jest równoznaczny z kapitulacją Izraela.

Według izraelskiej telewizji Waszyngton sporządził list do władz Izraela podkreślający, że Stany Zjednoczone będą wspierać Państwo Żydowskie w jego prawie do samoobrony. W praktyce będzie się to przejawiało udostępnianiem informacji wywiadowczych na temat poczynań Hezbollahu, a zwłaszcza na temat tego, czy i jak Partia Boga próbuje infiltrować libańskie pododdziały rządowe rozmieszczane na południu kraju.

Gabinet bezpieczeństwa zatwierdził porozumienie stosunkiem głosów 10:1 (przeciw głosował jedynie ultraprawicowy minister bezpieczeństwa państwowego Itamar Ben Gwir). Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, po izraelskiej stronie granicy do domów będzie mogło wrócić ponad 60 tysięcy osób ewakuowanych z przygranicznych miejscowości, kiedy Hezbollah rozpoczął ich ostrzał. Liczba uchodźców, którzy musieli uciekać z południowego Libanu na północ, jest trudna do określenia, ale biuro wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców szacuje ją na ponad 86 tysięcy.

Drodzy Czytelnicy! Dziękujemy Wam za hojność, dzięki której Konflikty pozostaną wolne od reklam Google w grudniu.

Zabezpieczywszy kwestie podstawowe, możemy pracować nad realizacją ambitniejszych planów, na przykład wyjazdów na zagraniczne targi, aby sporządzić dla Was sprawozdania, czy wyjazdów badawczych do zagranicznych archiwów, dzięki czemu powstaną nowe artykuły.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Z tą zbiórką zwracamy się do Czytelników mających wolne środki finansowe, które chcieliby zainwestować w rozwój Konfliktów. Jeśli nie macie takich środków – nie przejmujcie się. Bądźcie tu, czytajcie nas, polecajcie nas znajomym mającym podobne zainteresowania. To wszystko ma dla nas ogromną wartość.

3%

Premier Binjamin Netanjahu spotkał się wczoraj z burmistrzami ewakuowanych przygranicznych miejscowości, którzy również sprzeciwiają się rozejmowi. Ich zdaniem porozumienie na tym etapie wojny nie daje gwarancji, że Hezbollah nie wznowi wkrótce działań zbrojnych z jeszcze większą intensywnością. A tym samym – nie daje mieszkańcom pogranicza gwarancji bezpiecznego powrotu do domów. Burmistrz przylegającej do granicy Metulli Dawid Azulaj powiedział, że porozumienie umożliwi Hezbollahowi odzyskanie sił i przygotowanie ataku, który będzie trzydzieści albo czterdzieści razy gorszy niż ubiegłoroczny atak Hamasu na południu kraju.

Przypomnijmy, że The Washington Post informował dwa tygodnie temu, powołując się na źródło zbliżone do Binjamina Netanjahu, iż Ron Dermer, izraelski minister do spraw stra­te­gicz­nych i najbliższy współ­pra­cow­nik premiera Izraela, oświadczył prezydentowi elektowi Stanów Zjednoczonych Donaldowi Trumpowi i jego zięciowi Jaredowi Kushnerowi, że izraelski rząd pracuje gorączkowo nad porozumieniem w sprawie rozejmu w Libanie. Miałby to być prezent dla Trumpa, który dzięki temu będzie mógł się pochwalić sukcesem na arenie między­naro­dowej (w kampanii wyborczej obiecywał zapro­wa­dze­nie pokoju na Bliskim Wschodzie).

Teraz zaś portal The Times of Israel podaje, że wysłannik Joe Bidena Amos Hochstein – główny mediator ze strony USA – kontaktował się z Trumpem i jego doradcami niespełna 48 godzin przed zawarciem porozumienia w sprawie rozejmu. Czy mogło chodzić o upewnienie się, że Trump nie storpeduje dealu, tak aby odebrać Bidenowi możliwość pochwalenia się? Jeśli tak, obawy były przesadzone, ponieważ otoczenie Trumpa wyraziło poparcie dla rychłego zawieszenia broni.

Izraelskie lotnictwo przeprowadziło wczoraj kolejną serię uderzeń lotniczych. Wiele z nich wymierzono w placówki instytucji finansowej Al‑Kard al‑Hasan, obsługującej działalność terrorystyczną Hezbol­lahu, nie tylko w Bejrucie, ale też w Sydonie i Tyrze. W samej stolicy tylko wczoraj po południu Chejl ha-Awir poraził dwadzieścia obiektów w dzielnicy Ad‑Dahija, będącej jednym z ośrodków władzy Hezbollahu.

Izrael do maksimum wykorzystał ostatnie godziny przed rozejmem. Ba, wręcz minuty, bo ostatnie uderzenia lotnicze na Bejrut przeprowadzono mniej więcej o godzinie 3.30 czasu lokalnego. Z kolei ostatnie pociski rakietowe pomknęły z Libanu w stronę Izraela około godziny 22.30.

Chejl ha-Awir wziął też na cel przejścis graniczne w Al-Aridzie i Ad-Dabusijji na granicy libańsko-syryjskiej. To pierwsze leży na wybrzeżu Morza Śródziemnego nad ujściem rzeki An-Nahr al-Kabir. Według syryjskich mediów zginęły cztery osoby cywilne i dwóch żołnierzy, a dwanaście osób zostało rannych. Według Syryjskiego Czerwonego Półksiężyca w Al-Aridzie zginął wolontariusz udzielający pomocy rannym. Izraelskie bomby miały też uszkodzić kilka ambulansów.

Tymczasem wojska lądowe przeprowadziły ostatnie rajdy bezpośrednio nad rzeką Litani, gdzie według danych wywiadowczych znajdowały się obiekty – zwłaszcza składy uzbrojenia – wykorzystywane przez bojowników Hezbollahu. Tym samym po raz pierwszy od osiemnastu lat stopy izraelskich żołnierzy stanęły na brzegu Litani.

x.com/idfonline