W fabryce Lockheeda w Marietcie w stanie Georgia rozpoczął się montaż pierwszego egzemplarza C-130J, który w przyszłości stanie się latającym stanowiskiem dowodzenia E-130J. Trzy zamówione samoloty tego typu są przeznaczone dla amerykańskiej marynarki wojennej, która będzie je wykorzystywała do łączności z podwodnymi nosicielami pocisków balistycznych. Zbudowane na bazie transportowych C-130J maszyny przejmą zadania wykonywane obecnie przez samoloty E-6B Mercury.
Zadania E-6B są nazywane TACAMO – Take Charge and Move Out (przejmij kontrolę i ruszaj). Gdyby nieprzyjacielski atak jądrowy wyeliminował amerykańskie kierownictwo państwa i dowództwo sił zbrojnych, to właśnie generał czy admirał na pokładzie tego samolotu miał pokierować amerykańskim uderzeniem odwetowym. Aby zapewnić przetrwanie ataku jądrowego, w czasie zimnej wojny samoloty TACAMO zawsze dyżurowały w powietrzu.
E-6B – powstałe na bazie płatowców Boeinga 707-320B – wymagają zastąpienia ze względu na wiek i stan techniczny. Produkcja rozpoczęła się w pierwszej połowie lat 80. i chociaż są to samoloty ze specjalnie wzmocnionym płatowcem i przeszły kilka modernizacji, wiek daje o sobie znać. Wzmocniona konstrukcja wynikała z tego, że samolot został zaprojektowany aby wytrzymać 72‑godzinny lot, podczas którego skręca w jedną stronę, bo tak zostały opracowane rejony dyżurowania. W czasie zimnej wojny dwa lub trzy samoloty cały czas przebywały w powietrzu, dlatego ich nalot jest znaczny. Dzisiaj E-6B pełni dyżur naziemny w całodobowej i całorocznej gotowości do startu alarmowego.
– Nasz samolot jest stary – mówił przed komisją sił zbrojnych Izby Reprezentantów szef Dowództwa Strategicznego, generał John Hyten, zapytany, czy E-6B mogą powrócić do pełnienia stałych dyżurów w powietrzu. – Jak długo może przebywać w powietrzu bez przerwy, to zagadka. Od dawna nie praktykowaliśmy całodobowych dyżurów powietrznych i jest to czynnik ryzyka. Wiemy, że możemy to robić przez dłuższy czas, ale nie wiem, czy to będzie miesiąc, dwa, trzy czy cztery, ponieważ to stary samolot.
Nie wiadomo, ile egzemplarzy E-130J ostatecznie kupi marynarka wojenna. Jest to informacja niejawna. W zapytaniu przetargowym mowa była o minimum ośmiu i maksymalnie dwunastu. Trzy pierwsze egzemplarze będą wykorzystywane w charakterze prototypów i poza służbą liniową będą służyć do dopracowania poszczególnych rozwiązań przed zamówieniem kolejnej partii. Pierwszy ma być dostarczony w 2026 roku. W międzyczasie – w pierwszym kwartale 2025 roku – US Navy ma podpisać z wybranym wykonawcą kontrakt na przebudowę bazowych C-130J na docelowe E-130J ze specjalistycznym wyposażeniem.
Tu nie Netflix – za nic nie trzeba płacić. Jak długo będziemy istnieć, tak długo dostęp do naszych treści będzie darmowy. Pieniądze są jednak niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Na nosiciela wybrano zmodernizowanego C-130J Super Herculesa z powodów budżetowych. Jest to samolot użytkowany masowo, sprawdzony i dosyć tani w eksploatacji. Herculesy były zresztą wykorzystywane w tej roli jeszcze przed E-6B. Wtedy nosiły oznaczenie EC-130Q. Można się jednak zastanawiać, czy dysponują wystarczającym zasięgiem i długotrwałością lotu, aby dolecieć dostatecznie blisko zanurzonych okrętów podwodnych i przekazać im rozkazy uderzenia jądrowego. W czasie zimnej wojny, gdy rutynowo w powietrzu przebywały przynajmniej trzy takie samoloty, uznano, że latanie wzdłuż wybrzeża Stanów Zjednoczonych nie pozwala na taką łączność, ale należy wziąć pod uwagę rozwój techniki, jaki nastąpił od tego czasu.
E-130J są budowane dla marynarki wojennej, a siły powietrzne planują pozyskać własny samolot tej klasy w ramach programu Survivable Airborne Operations Center. W czasie zimnej wojny i niedługo po jej zakończeniu US Air Force używało w tym celu samoloty EC-135 Looking Glass, ale zostały one wycofane, a wszystkie zadania tego typu przejęły E-6B marynarki wojennej. Dwie maszyny tego typu trafiły pod dowództwo sił powietrznych. Nie wiadomo, czy oba samoloty będą ze sobą w pełni kompatybilne i będą mogły wzajemnie dowolnie wymieniać się obowiązkami, co byłoby wskazane.
O wyposażeniu specjalistycznym nowego samolotu nic nie wiadomo. Na pewno będzie wyposażony w bardzo szeroki wachlarz systemów łączności. Jak to ujęto w dokumentach US Navy, podstawowym zadaniem samolotu tego typu będzie zapewnienie połączenia między prezydentem, sekretarzem obrony i Dowództwem Strategicznym a jednostkami tworzącymi triadę jądrową Stanów Zjednoczonych. W jej skład wchodzą okręty podwodne z pociskami balistycznymi, bombowce strategiczne B-52H i B-2A oraz lądowe wyrzutnie międzykontynentalnych pocisków balistycznych. Możliwości i wyposażenie E-130J możemy jedynie przewidywać na podstawie informacji ujawnionych o E-6B.
Podstawowym systemem łączności jest radiostacja wysokiej mocy (około 200 kilowatów) bardzo niskiej częstotliwości transmitująca za pomocą dwóch rozwijanych za samolotem anten długości 8530 i 1520 metrów. Opór indukowany rozwiniętych anten powoduje, że E-6B leci zaledwie 20 kilometrów na godzinę powyżej prędkości przeciągnięcia. Anteny wykorzystywane są do wysyłania rozkazów do zanurzonych okrętów podwodnych. Aby wiadomość dotarła do adresata, antena musi być skierowania pionowo ku morzu. W tym celu samolot wykonuje zwroty z przechyłem 25°–40°, co powoduje przeciągnięcie i opadnięcie anteny do pozycji pionowej.
Drugim kluczowym elementem jest system zdalnego odpalania pocisków balistycznych Airborne Launch Control System (ALCS) w połączeniu z radiostacją bardzo wysokiej częstotliwości AN/ARC-171. Radiostacja pozwala na głosowe przekazywanie rozkazów do załóg silosów z pociskami międzykontynentalnymi, a system ALCS pozwala na zdalne odpalenie pocisków Minuteman III z pokładu samolotu. Pierwotnie to wyposażenie znajdowało się jedynie na należących do US Air Force samolotów Looking Glass, ale po ich wycofaniu zostało przeniesione na E-6B. Umożliwia ono wykonanie uderzenia odwetowego nawet w wypadku ataku dekapitacyjnego na przywódców Stanów Zjednoczonych.

Początkowo latające stanowiska dowodzenia Looking Glass nosiły oznaczenia typowe dla latających cystern KC-135A. Oznaczenie EC-135 wprowadzono od 1963 roku wraz z pojawieniem się wyspecjalizowanych EC-135C.
(USAF)
Ponadto samolot jest wyposażony w radiostację AN/ ARC-33 Digital Airborne Intercommunications Switching System (DAISS), bezpieczny telefon STU (Secure Telephone Unit) IIIR, szerokopasmowe łącze satelitarne, łącze wymiany danych Multi-Role Tactical Common Data Link czy system łączności prezydenckiej – Presidential National Voice Conferencing. Samolot jest również wyposażony w system łączności dalekiego zasięgu Common VLF Receiver umożliwiający komunikację z bombowcami strategicznymi, w tym bezpieczną łączność z B-2A. W ostatnich latach E-6B zostały doposażone w urządzenia pozwalające im służyć w roli stacji przekaźnikowych telefonii komórkowej.
Nie jest to pełna lista wyposażenia, ale pozwala sobie wyrobić wyobrażenie o tym, ile sprzętu musi się zmieścić do E-130J. Tak duży wybór środków łączności służy do utrzymania komunikacji w warunkach wojny jądrowej, gdy kolejne detonacje będą wytwarzały silne impulsy elektromagnetyczne zakłócające łączność.
Nie wiadomo, czy E-130J będą przenosiły cały wachlarz powyższego wyposażenia, ponieważ w tej chwili E-6B działają na rzecz i marynarki wojennej, i sił powietrznych, a w przyszłości USAF ma ponownie dysponować własnymi samolotami o takim przeznaczeniu. Tak czy inaczej projektantów czeka trudne zadanie upchnięcia rozbudowanego wyposażenia na samolocie mniejszym od E-6B. A trzeba jeszcze gdzieś zmieścić operatorów wszystkich urządzeń.
Skład załogi E-6B jest zmienny, ale może ona liczyć do dwudziestu dwóch ludzi, co nie obejmuje załogi odpowiedzialnej bezpośrednio za pilotowanie samolotu. Operatorami systemów są głównie marynarze, ale na pokładzie zawsze jest kilku przedstawicieli sił powietrznych. Głównodowodzącym jest admirał lub generał lotnictwa. Pozostali członkowie załogi odpowiadają za planowanie misji dla podległych im sił, odpalanie pocisków balistycznych bazowania lądowego, przekazywanie rozkazów na okręty podwodne czy wskazywanie celów (targeting). Ponadto w skład załogi wchodzą logistycy, specjaliści łączności, meteorolog i oceanograf.
Być można zmiana platformy i skierowanie jej do wykonywania zadań jedynie na rzecz marynarki wojennej sprawi, że E-130J będzie można częściej potkać poza Stanami Zjednoczonymi niż dzieje się to w przypadku E-6B. Nie będą one obarczone koniecznością dyżurowania w Ameryce na wypadek konieczności odpalenia pocisków balistycznych i będą mogły się częściej przebazowywać, aby lepiej dostosować się do harmonogramu działań okrętów podwodnych. Będą mogły również operować z mniejszych lotnisk, nawet polowych.