Koncern Northrop Grumman przekazał amerykańskim siłom zbrojnym pierwszy egzemplarz pocisku Stand-in Attack Weapon (SiAW). Jest on przeznaczony do testów w locie i będzie wykorzystywany do weryfikacji, czy nosiciel może bezpiecznie przenosić i zrzucać pocisk. „Zrzucać” – bo na razie trzeba się upewnić, czy SiAW nie napotyka problemów przy oddzielaniu się od węzła. Na odpalanie przyjdzie czas później.
Jeśli ten początkowy etap prób rozegra się bezproblemowo, a w ślad za nim także wszystkie kolejne, SiAW będzie mogła pojawić się na samolotach w eskadrach liniowych US Air Force już w 2026 roku. To wyjątkowo szybkie tempo – kontrakt na rozwój SiAW (wart ponad 700 milionów dolarów) przyznano Northropowi we wrześniu 2023 roku. Nie ma się jednak czemu dziwić. Mamy tu do czynienia z bronią stworzoną z myślą o penetrowaniu chińskich baniek antydostępowych.
Celem programu Stand-in Attack Weapon jest opracowanie broni zdolnej do atakowania celów naziemnych z kategorii określanej po angielsku jako time-sensitive. Chodzi tu na przykład o mobilne wyrzutnie pocisków balistycznych i manewrujących (zwłaszcza tych przeciwokrętowych) czy naziemne stacje zakłócające łączność i nawigację satelitarną, jak rosyjski R-330Ż Żytiel. Jednym z kluczowych wymogów jest więc prędkość marszowa, która musi być dużo większa niż choćby poddźwiękowych JASSM‑ów. Celowi nie można przecież dać czasu na ucieczkę, a jeszcze lepiej – jeśli celem jest wyrzutnia – będzie nie dać mu czasu na otwarcie ognia.
SiAW w swojej ostatecznej postaci wywodzi się z pocisku antyradiolokacyjnego AGM-88G AARGM‑ER. Jego producent, spółka Orbital ATK, w 2018 roku została wchłonięta właśnie przez Northropa, który postanowił wykorzystać jej konstrukcję. W AGM-88G zastosowano – w porównaniu z wcześniejszymi wersjami – zupełnie nowy korpus, w którym zainstalowano silnik strumieniowy z poddźwiękową komorą spalania (ramjet), co podwoiło zasięg – do około 230 kilometrów – i zwiększyło prędkość lotu do ponad Mach 2.
Nowy korpus pozwala także zmieścić AGM-88G w wewnętrznych komorach uzbrojenia F-35A i F-35C, co było niemożliwe w przypadku AGM-88E. W F-35B, ze względu na inny kształt komór, wymuszony konstrukcją napędu umożliwiającego pionowe lądowanie, AARGM-ER mogą się znaleźć wyłącznie na węzłach zewnętrznych. Tak samo będzie więc oczywiście z SiAW. A jej pierwszym nosicielem będzie F-35A.
Nie wiadomo, jak bardzo SiAW będzie się różnić od AARGM-ER. W dokumentach pojawia się informacja o lepszej głowicy bojowej, ale czy oznacza to większą masę? Poza tym jednak w interesie Northropa jest, aby zmiany ograniczać do niezbędnego minimum. AGM-88G to broń stosunkowo nowa (pierwsze odpalenie próbne w lipcu 2021 roku), ale już wszechstronnie przetestowana. Wiadomo, jakie są jej możliwości, jakie są wady i zalety.
Tu nie Netflix – za nic nie trzeba płacić. Jak długo będziemy istnieć, tak długo dostęp do naszych treści będzie darmowy. Pieniądze są jednak niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Prawdopodobnie za jakiś czas SiAW trafi także do państw sojuszniczych. Na razie wiadomo, że AARGM-ER trafi do służby w Australii, Finlandii, Holandii i Polsce (nasz kraj dostał zgodę na zakup 360 pocisków). Każde z tych państw należy do klubu użytkowników F-35A i każde z nich mogłoby być zainteresowane dodaniem SiAW do ich arsenału.
Oczywiście nic nie powinno stać na przeszkodzie integracji SiAW z innymi platformami. AGM-88G jest lub będzie zintegrowany z maszynami takimi jak F/A-18E/F Super Hornet, F-16 Fighting Falcon (z tej integracji skorzysta Polska), P-8A Poseidon czy Eurofighter Typhoon. Wszystkie te samoloty, przynajmniej teoretycznie, powinny z biegiem czasu zostać nosicielami SiAW. Wyjątkowo atrakcyjna jest też wizja integracji tego pocisku z bombowcem strategicznym B-21 Raider.

Latające laboratorium na bazie bizjeta Bombardier CRJ-700 wykorzystywane do badania w locie czujników i komputera zarządzania misją SiAW.
(Northrop Grumman)
Przeprowadzone analizy wykazały, że jeśli wybuchnie wojna z Chinami na Pacyfiku, do zaatakowania będą dziesiątki tysięcy celów. Dla porównania: w czasie operacji „Pustynna Burza” wyznaczono w Iraku, niewielkim w porównaniu z Chinami czy Rosją, około 40 tysięcy punktów celowania. Stąd amerykańskie siły zbrojne pilnie poszukują tańszego, ale wszechstronnego uzupełnienia, które pozwoli atakować szerokie spektrum celów bez konieczności wlatywania nosiciela w zasięg obrony przeciwlotniczej lub po jedynie płytkiej penetracji strefy ognia.
Na koniec wspomnijmy jeszcze swoiste brzydkie kaczątko programu Stand-in Attack Weapon. Pozostali jego uczestnicy, Lockheed Martin i L3Harris, wycofali się, zanim jeszcze Northrop oficjalnie zdobył kontrakt. Lecz koncern z Bethesdy dalej pracował nad swoją propozycją – pociskiem nie tylko naddźwiękowym, ale wręcz hipersonicznym. I oczywiście wciąż mieszczącym się w komorze uzbrojenia F-35A/C.
Tak powstał Mako, zaprezentowany wiosną tego roku. Przedstawiciele Lockheeda Martina mają w odniesieniu do niego bardzo ambitne plany, obejmujące nawet wprowadzenie na uzbrojenie okrętów nawodnych i podwodnych. Mako będzie rozwijał prędkość powyżej Mach 5 (co jest umowną granicą prędkości hipersonicznej) i raził cel za pomocą głowicy o masie 59 kilogramów. Niestety producent na razie nie ujawnia zasięgu.
Společnost @LockheedMartin představila hypersonickou střelu #Mako. Střela je určená pro letouny F-15/16/18/22/35 a může být vypouštěná i z pozemních zařízení. Zbraň vyvíjená v posledních 7 letech je v pokročilém stádiu testů. #F35 #missile #USA
➡️https://t.co/LKq1Tk5td1 pic.twitter.com/hdkgcn9y0j— Jan Kramerius (@JanKramerius) April 10, 2024