Rebelianci ugrupowania Seleka w Republice Środkowoafrykańskiej starli się z siłami rządowymi w czwartek 21 marca. Zajęte zostały dwa miasta w północnej części kraju – Bouca oraz Batangfo. Zagrożono również marszem na stolicę państwa.
Rzecznik Seleka Eric Massi, w rozmowie telefonicznej z agencją Reuters powiedział: „Nie ufamy więcej obietnicom [prezydenta] Bozize. Wzywamy go do rezygnacji, w przeciwnym razie zmusimy go do tego.” Zgodnie z relacją Massi’ego w Bouca rebelianci natknęli się na słaby opór sił prorządowych. Do niewoli wziętych zostało trzech żołnierzy i przejęte dwa pojazdy. Batangfo zostało natomiast zajęte bez oporu. Obie miejscowości znajdują się kilkaset kilometrów od stolicy państwa – Bangui. Początkowo agencje rządowe dementowały te doniesienia twierdząc, że miasta te są zagrożone, jednak nie zostały przez rebeliantów zajęte.
Wznowienie walk nastąpiło po trwającym dwa miesiące zawieszeniu ognia. W styczniu bieżącego roku zostało podpisane porozumienie, które miało zapewnić stabilizacje w tym środkowoafrykańskim państwie. Członkowie ugrupowania Seleka postanowili jednak się z niego wycofać. Wezwali do wznowienia walk przeciwko prezydentowi Francois Bozize’mu. Seleka oskarża go o sprzeniewierzenie się postanowieniem porozumienia. Bozize odrzuca te oskarżenia. W niedzielę 17 marca Seleka wycofała swoich ministrów z rządu centralnego. Zażądano również wycofania z kraju żołnierzy południowoafrykańskich. W odpowiedzi na to w stolicy państwa została wprowadzona godzina policyjna. Dodatkowo zdecydowano się na uwolnienie więźniów politycznych.
Seleka po negocjacjach w które zaangażowani byli liderzy kilku państw afrykańskich, zgodzili się w styczniu na zakończenie walk po trwającym wiele miesięcy konflikcie. W wyniku porozumienia jeden z liderów rebeliantów, Michel Djotodia został mianowany ministrem obrony. Żołnierze z innych państw, wśród nich kilkusetosobowy oddział z Republiki Południowej Afryki, zostali rozmieszczeni w Republice Środkowoafrykańskiej dla zapewnienia wcielenia w życie postanowień tego porozumienia. Zgodnie z jego zapisami uzgodniono, że prezydent Bozize, który zdobył władzę w wyniku zamachu stanu z 2003 roku, pozostanie na stanowisku do czasu wyborów prezydenckich zaplanowanych na 2016 rok. Żądania rebeliantów dotyczą również niespełnionych zapisów dotyczących zapewnienia obsady części wyższych stanowisk wojskowych przez przedstawicieli Seleki.
W środę 20 marca Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła swoje zaniepokojenie sytuacją w Republice Środkowoafrykańskiej. Obawy dotyczą naruszenia uzyskanej zaledwie przed dwoma miesiącami stabilności państwa. Sytuacja jest problematyczna również dla Francji, która już w zeszłym roku zwiększyła liczebność swoich żołnierzy w tym państwie do sześciuset. Ich obecność ma zagwarantować bezpieczeństwo francuskich obywateli przebywających w Republice Środkowoafrykańskiej. Francja jako była kolonizatorka tych terenów, posiada tu wiele powiązań i interesów. Głównie w związku z działalnością Francuzów w przemyśle górniczym.
Republika Środkowoafrykańska od czasu uzyskania niepodległości wielokrotnie była dotykana przez zamachy stanu. Pomimo posiadania bogatych złóż zasobów naturalnych, państwo to jest jednym z najbiedniejszych w Afryce i na świecie.
(bbc.co.uk; reuters.com)