Zakłady lotnicze Seman Perú podpi­sały umowę z koncer­nem Korea Aero­space Indus­tries w sprawie produkcji w Peru lekkich samolotów bojowych FA-50. Na mocy poro­zu­mie­nia w zak­ła­dach w Limie miałoby powstać do 250 samolotów, oczy­wiś­cie większość dla odbiorców zagra­nicz­nych. Peru­wiań­ski resort obrony chce, aby był to znaczący krok naprzód w reali­zo­wa­nym właśnie programie ożywiania rodzimego przemysłu zbrojeniowego.

Umowę podpisali dyrektor naczelny Seman Perú, generał dywizji Jaime Rogríguez Espinoza, i prezes KAI, Kang Goo-young, w obecności prezy­dentki Peru Dina Boluarte. Seman to przede wszystkim zakłady z kategorii MRO, czyli odpowiedzialne za obsługę tech­niczną, naprawy i remonty. Dys­po­nują jednak szerokimi kom­pe­ten­cjami, obejmującymi płatowce, silniki i podzespoły.

Oba przedsiębiorstwa blisko współ­pra­cują już od dawna. Seman zajmuje się obsługą tech­niczną samolotów szkol­no-trenin­go­wych KT-1P i szkol­no-bojo­wych KA-1P. Lima zamówiła po dziesięć egzemplarzy jednej i drugiej wersji. Pierwsze KT-1P dostarczono do Peru w październiku 2014 roku. Otrzymały tam nazwę Torito, czyli byczek. Jedynie cztery egzemplarze powstały całkowicie w Korei, resztę zmontowały zakłady Seman z podzespołów dostarczonych przez KAI.

Współpraca między Limą a Seulem nie ograni­cza się zresztą do lotnictwa. W marcu połud­nio­wo­ko­re­ań­ski HD Hyun­dai Heavy Industries został wybrany na strategicznego partnera programu moder­ni­zacji Marina de Guerra del Perú. Koncern ma dostar­czyć peruwiań­skiej marynarce cztery okręty trzech typów: jedną fregatę, jeden okręt patrolowy i dwa okręty desantowe. Koszt programu wyce­niany jest na 462,9 miliona dolarów. Kore­ań­czycy mają nie tyle zbudować jednostki, ile dokonać transferu techno­logii i nadzorować ich budowę w peruwiań­skiej państwowej stoczni Servi­cios Indus­tria­les de la Marina (SIMA).

W peruwiań­skiej marynarce służy też okręt desantowy BAP Pisco indone­zyj­skiego typu Makassar, a drugi – Paita – został już zwodowany. Zbudowano je w lokalnej stoczni SIMA w Callao na licencji koreańskiej spółki Dae Sun Shipbuilding & Engineering.

Peruwiań­ski KA-1P.
(Flanker44, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 Inter­national)

Wracając do FA-50 – na razie nie wiadomo, ile samolotów tego typu mogłaby zamówić Lima. Doniesienia medialne mówią o dwudziestu czterech egzemplarzach. Lima od dawna ma apetyt na kompleksową modernizację sił powietrznych, ale do tej pory zawsze brakowało albo pieniędzy, albo też odpowiednio niedrogich samolotów.

Obecnie rdzeń komponentu bojowego Fuerza Aérea del Perú stanowią MiG‑i‑29SMP/UBP (osiem egzemplarzy, w tym dwa dwumiejscowe) i mające średnio ponad 37 lat Mirage’e 2000P/⁠DP (dwanaście egzemplarzy, w tym dwa dwu­miejs­cowe). W służbie jest też osiem Su-25 (w tym sześć dwu­miejs­co­wych) i aż dwadzieścia lekkich samolotów uderzeniowych Cessna A-37B Dragonfly, które z konieczności wykorzystywane są do zadań dozoru przestrzeni powietrz­nej, co w ich wypadku oznacza polowanie na przemyt­ni­ków narkoty­ków. A-37 są wpraw­dzie moderni­zo­wane, ale nie da się ukryć, że to maszyny bez­na­dziej­nie przestarzałe. Peru kupiło trzydzieści sześć A-37B w 1975 roku.

Długo wydawało się, że Peru postawi na rosyjskie MiG‑i‑35. Peruwiań­czycy mają dobrą opinię o Fulcrumach. W 2012 roku Rosjanie przeprowadzili prace modernizacyjne – były to między innymi instalacja szklanego kokpitu, przystosowanie do prze­no­sze­nia pocis­ków przeciw­okrę­to­wych Ch-31A i przeciw­rada­ro­wych Ch-31P oraz odnowie­nie struk­tury płatow­ców w celu wydłużenia resursu – na ośmiu peruwiań­skich „Dwu­dziest­kach Dzie­wiąt­kach”. Modernizacja kolejnej partii miała być wstępem do sprze­daży nowych samolotów.

Peruwiański MiG‑29.
(aeroprints.com, Creative Com­mons Attri­bution-Share Alike 3.0 Unported)

Nic jednak z tych planów nie wyszło. Głównie przez brak pieniędzy w Limie, ale odkąd zaczęła się pełno­ska­lowa wojna w Ukrainie, wiarygodność rosyjskiego przemysłu zbroje­nio­wego spadła prawie do zera. Poza tym byłoby to dla Limy kłopotliwe ze względów geopoli­tycz­nych, choćby dlatego, że Seul spoglądałby na to z ukosa. A relacje z Koreą Połud­niową są dla Peru coraz ważniejsze.

Koreańczycy zresztą od dawna widzieli w Peru dobrego kupca na swoje lekkie samoloty bojowe. W 2015 roku ówczesna prezydentka Park Geun-hye otwarcie lobbowała na rzecz FA-50 w spodziewa­nym prze­targu na lekkie samo­loty wielo­zada­niowe. Wtedy również napomykano o dwudziestu czterech egzemplarzach.

Na FA-50 nie koniec. Pojawiają się także informacje, iż Peru jest zain­te­re­so­wane dołączeniem do programu myśliwca nowej generacji KF-21 Bora­mae. To również nic nowego, Seul szuka państw zain­te­re­so­wa­nych KF-21 od dawna, a już zwłaszcza od czasu, kiedy obecny główny partner – Indonezja – okazał się niewiarygodny. Od stycznia 2019 roku Koreańczycy nie mogli się doprosić pieniędzy – aż do listopada ubiegłego roku, kiedy (według agencji Yonhap) Dżakarta przelała 9,4 miliarda wonów (27 milio­nów złotych). Była to jednak kropla w morzu. Nieoficjal­nie wia­domo, że do tamtego momentu indo­ne­zyj­skie zaległości wynoszą około biliona wonów.

Filipińskie FA-50PH.
(Philippine Air Force)

Prawdziwy kryzys nastąpił jednak w lutym tego roku, kiedy wokół KF-21 wybuchła afera szpiegowska. Połud­nio­wo­ko­re­ań­ska służba wy­wia­dow­cza Gukjeong­won wszczęła dochodze­nie w sprawie indo­ne­zyj­skich inży­nie­rów podejrza­nych o wykrada­nie nie­jaw­nych infor­macji na temat myś­liwca. Wkrótce potem Dża­karta zapro­po­no­wała zmianę warunków umowy w taki sposób, aby zredu­ko­wać swój wkład w rozwój samolotu, noszącego w wyspiarskim państwie nazwę IF-X.

Przypomnijmy, że nasze Siły Powietrz­ne zamówiły FA-50 w lipcu 2022 roku. Ówczesny resort obrony pod kierow­nic­twem Mariusza Błasz­czaka kupił czterdzieści osiem samolotów jako roz­wią­za­nie interwencyjne i pomos­towe. Główną przesłanką był fakt wykań­cza­nia resur­sów, braku części zamien­nych i nis­kiego stopnia spraw­ności MiG‑ów‑29 i archaicz­nych Su‑22.

Na mocy umowy Polska do 2028 roku otrzyma samoloty dostosowane do polskich wymagań w konfiguracji FA-50PL. Maszyny mają być oparte na opracowywanym przez KAI wariancie Block 20 dla połud­nio­wo­ko­re­ań­skich sił powietrznych. Samoloty otrzymają między radar AESA PhantomStrike oraz zostaną zintegrowane z pocis­kami powietrze–powietrze AIM-9X Sidewinder i AIM-120 AMRAAM.

MON postawił jednak na ekspre­so­we tempo dostaw i pierw­sze dwa­naś­cie egzemplarzy dostarczono w ubieg­łym roku w tak zwanej wersji FA-50GF (Gap Filler), która odpowiada stan­dar­do­wej konfi­gu­ra­cji Block 10 używanej przez lotnictwo Republiki Korei (przez co nie są zintegrowane ani z AIM‑9X, ani z AMRAAM‑ami). Polska nie zakupiła dla nich pakietu uzbro­je­nia, przede wszystkim star­szych odmian Sidewin­derów, co oznacza, że polskie FA-50GF mogą korzystać wyłącznie z bomb swobod­nie opadają­cych i kiero­wa­nych rodziny Mk. 80, a także pocisków kierowanych AGM-65 Maverick kupio­nych wcześniej dla F-16.

Obecnie wszystkie FA-50 eksplo­ato­wane są w 23. Bazie Lot­nic­twa Tak­tycz­nego w Mińsku Mazowiec­kim, do której trafić ma jeszcze jedna eskadra. Trzecia i ostatnia eskadra FA-50PL operować będzie z 21. Bazy Lot­nictwa Tak­tycz­nego w Świdwinie wspólnie z eskadrą samolotów wielo­zada­nio­wych F-35A. Dostawy docelowych FA-50PL rozpoczną się dopiero w przyszłym roku, a FA-50GF zostaną zmo­der­ni­zo­wane do wyższego standardu.

W ubiegłym miesiącu podpisano porozumienie między Wojskowymi Zakładami Lotniczymi nr 2 a KAI w sprawie współpracy przemysłowej przy obsłudze i serwisowaniu FA-50. Bydgos­kie zakłady otrzymają kompe­ten­cje z zakresu szeroko pojętego wsparcia eksploatacji maszyn i będą mogły prowadzić prace dotyczące bieżącej obsługi samolotów, ich napraw i remontów. WZL-2 będą mogły odpowiadać również za moder­ni­zację FA-50 w toku ich służby. Podpisana w 2022 roku umowa ramowa przewiduje również, że w Polsce obok centrum serwisowego dla FA-50 zbudowany zostanie ośrodek szkoleniowy.

ROKAF via Wikimedia Commons, Creative Commons Attribution 2.0 Generic