Zmiana na fotelu prezydenta w Kirgistanie nie służy amerykańskim interesom w tym państwie. Prezydent Kirgistanu Ałmazbek Atambajew oświadczył, iż amerykańska baza oraz port lotniczy w Biszkeku muszą być przekształcone w całkowicie cywilne do 2014 r. Nie zadowalająca jest suma 150 milionów dolarów rocznie jaką płacą Amerykanie za możliwość utrzymywania w tym regionie swoich oddziałów. Zdaniem nowego prezydenta nie jest ona warta ryzyka jakie wiąże się z utrzymywaniem tej infrastruktury.
Kirgistan jest jedynym państwem, w którym jest utrzymywana zarówno baza amerykańska, jak i rosyjska. Czy oznacza to zwrot i podporządkowanie się Kremlowi. Takie insynuacje są jednak przedwczesne. Pewne jest natomiast to, że zmniejsza się możliwość projekcji amerykańskiej siły w tym regionie. Po ostatnich wydarzeniach w Pakistanie i zablokowaniu dostaw paliwa dla wojsk NATO w Afganistanie pozostała jedynie „droga północna”, której funkcjonowanie zależy w dużej mierze od przychylności Rosji.
Amerykańska baza w Kirgistanie, która stanowi jeden z punktów przerzutowych zaopatrzenia do Afganistanu jest dla Stanów Zjednoczonych bardzo ważnym elementem. Decyzja o jej transformacji stanowi pokłosie zaostrzenia się sytuacji wokół Iranu i zwiększonym prawdopodobieństwie możliwego konfliktu lokalnego.
Możliwość uderzenia rakiet irańskich w punkty amerykańskiej obecności będą ce w ich zasięgu jest wystarczającym motywem do jej zamknięcia. Może jednak za decyzją Ałmazbeka Atambajewa stoi chęć bliższej współpracy z Rosją?
(http://defensenews.com/)