12 listopada zginął generał major Hassan Moghadam, szef irańskiego programu budowy rakiet balistycznych. Wraz z 16 innymi Irańczykami – wszyscy z Gwardii Strażników Rewolucji – zginął w jednym z magazynów amunicji, który wyleciał w powietrze z powodu licznych eksplozji, których przyczyna nie jest znana.
Czy za tym incydentem stoi Izrael? Pierwsze oficjalne komunikaty stwierdzają, że był to wypadek, co jest o tyle dziwne, że o poprzednie podobne zdarzenia zawsze oskarżane były Stany Zjednoczone bądź Izrael. Jednak w ostatnim czasie Iran zaprzestał tych praktyk oskarżania, ponieważ poniósł spore straty w swoim szeroko pojętym programie nuklearnym, a z powodów propagandowych rząd w Teheranie nie może przypisać swoim przeciwnikom tak dużych sukcesów. Przypomnijmy, że zostało zabitych kilku naukowców pracujących nad bombą atomową oraz dokonywano skutecznych ataków hackerskich na irańskie komputery. Ponadto udaremniono wiele prób przemytu broni, w które zamieszany był Iran.
Jednak szybko rozpowszechniają się plotki jakoby za ostatnim wypadkiem stał Mossad. Jako potencjalnego wykonawcę takiej misji wskazuje się specjalny batalion Yahalom. Jest to jednostka saperska, która z jednej strony zajmuje się choćby rozbrajaniem fugasów, a z drugiej sama konstruuje specjalistyczne urządzenia techniczne wykorzystywane w operacjach specjalnych. Większość z nich jest tajna i na światło dzienne wychodzą tylko w sytuacjach bojowych, ponieważ chwalenie się swoimi osiągnięciami pomogłoby przeciwnikom znaleźć środki zapobiegawcze. Dlatego podejrzewa się, że jednostka ta była odpowiedzialna za skonstruowanie i detonację ładunków wybuchowych, których eksplozja w magazynie amunicji wyglądała na wypadek.
Izrael nie udziela żadnych oficjalnych informacji na temat tej jednostki, a oświadczenia oficjeli głoszą jedynie, że Izrael ma nadzieję na większą ilość podobnych wypadków.
(strategypage.com)